Rozdział 5

113 12 0
                                    

Zdjęcia zabrała ze sobą. Nie zdążyła przejrzeć wszystkich.
Niektóre zostały oznaczone czerwonym markerem. Również zdjęcie nastolatki jak i Melodii było zaznaczone czerwonym znakiem.
Oznaczonych doliczyła się trzydziestu pięciu, nieoznaczonych... pięćdziesiąt.
Jeszcze raz przejrzała te fotografie i schowała je pod blaszką w piekarniku.
No to dwóch z głowy.
Wzięła kilka głębokich wdechów i przeciągając się poszła do jej pseudo sypialni. Położyła się na niewygodnym materacu i spróbowała rozluźnić mięśnie. Oddała się do krainy snu.

Obudziła ją kotka wskakująca na łóżko.
Dziewczyna usiadła i leniwie podrapała kotkę pomiędzy uszami. Mała istotka wpatrywała się w nią przenikliwie i jakby z lekkim uśmiechem. Kotka znikała gdzieś w ciągu dnia na kilka godzin.
-Pora wstać, bo spóźnimy się na zajęcia.
Dziewczyna powoli wstała i zakręciło jej się w głowie. Gdy wszystko wróciło do normy poszła wziąć zimny prysznic. Wilgotne włosy związała w koński ogon. Ubrała się i zabierając torbę wyszła.
Pod starymi murami uczelni spotkała Daniela. Skrzywiła się, gdy serce jej przyśpieszyło na jego widok i spróbowała go wyminąć. Zagrodził jej drogę.
-Czego chcesz?- spytała nieśmiało, lecz szybko się pozbierała.
-Pogadać.
-Nie mamy o czym- odparła ostro.
-Nie dokończyliśmy kawy- powiedział ze przyjaznym uśmiechem.
-O co ci chodzi? Dlaczego za mną łazisz?
-Bo mi się bardzo podobasz- odparł łagodnie.-Ja tobie nie?
Zamilkła i popatrzyłam przez chwile na niego.
-Śpieszę się-odpowiedziała w końcu.
Uśmiechnął się szeroko.
-Czyli podobam ci się.
-Tego nie powiedziałam-mruknęła spuszczając wzrok.
Tym razem dał jej przejść. Z naburmuszoną miną poszła na zajęcia.

To, że spotkała Alexa było czystym przypadkiem. Jacyś idioci podpalili wschodnią część uczelni. Niedoszło do poważniejszych szkód, ale i tak część wymagała remontu, a Alex miał własną firmę remontową. W firmie, która najpierw miała zostać wynajęta jak się okazało był zawalony grafik. Dyrekcja nie miała innego wyjścia jak wynająć firmę ,,Pędzel''. Mimo komicznej nazwy firma wykonywała kawał dobrej roboty.
Tak mało minęło od śmierci rudowłosego mężczyzny, a w swojej głowie miała kolejne zlecenie. Gdy go zobaczyła znów poczuła, jakby zamiast jej duszy ktoś na siłę wepchnął swoją.
Przyglądała się mu. Miał długie brąz włosy związane w niską kitkę. Cudne miodowe oczy idealnie pasowały do jego łagodnych rysów twarzy. Przez czarny podkoszulek przebijał się zarys mięśni. Jednym słowem był bardzo przystojny. Nic dziwnego, że mógł wykorzystać tyle kobiet. Dziewczyna nie rozumiała tylko, dlaczego je gwałcił. Patrząc na mężczyznę swoimi oczami i duchem innej kobiety, naszła ją myśl, że wszystkie te potwory należą do jakieś sekty. Ah, będzie musiała to sprawdzić.
Jeszcze chwile przypatrywała się mężczyźnie, po czym poszła na kolejne wykłady.

Alex był u niej tylko raz. Możliwe, że w ogóle jej nie pamiętał. Żeby to sprawdzić przechodziła między zajęciami specjalnie korytarzem, na którym pracował. Raz obdarzył ją znudzonym spojrzeniem. Dziewczyna mogła, więc działać bez niepotrzebnych komplikacji. Myśl o sekcie była jej punktem zaczepienia. Wiedziała również nie mogła dłużej działać nieprzygotowana, musiała zapisać się na jakieś kursy samoobrony. Potrzebna jej była jakakolwiek broń i co najważniejsze plan.
Przed tym całym ,,wydarzeniem" pracowała dorywczo po szkole, a rodzice dawali jej hojne kieszonkowe, więc miała odłożoną pewną sumę pieniędzy. Dodatkowo finansowo wspierała ją babcia, która jako jedyna nie odwróciła się od niej.
Wracając do domu stanęła przed sklepem z przyborami kuchennymi. Na wystawie położono otworzone walizki z nożami w środku. Bez namysłu weszła do sklepu.
Wzięła jedną z walizek. Podeszła do kasy.
-Mam nadzieje, że ma pani w domu dużą ilość plastrów- uśmiechnął się do niej wysoki brunet.
-Tak się składa, że mam-odwzajemniła uśmiech.-A dlaczego pan pyta?
-Ten komplet jest rzadko kupowany- odparł.- Noże z tego zestawu są bardzo ostre, a wiadomo ciekawość plus dzieci równa się katastrofa.
-Nie mam dzieci. Ale dziękuję za ostrzeżenie.
Wychodząc ze sklepu otuliła ją szara mgiełka. Zaczęło mżyć.
Następnego dnia postanowiła opuścić zajęcia i pójść zapisać się na kursy z samoobrony. Miała je w czwartki w godzinach wieczornych, a to oznaczało, że będzie musiała wracać do domu w totalnych ciemnościach miasta. Kiedyś każdy z nas musi przezwyciężyć swój strach, szkoda tylko, że w taki sposób. Gdy wyszła z ośrodka postanowiła zrobić coś tego od dawna nie robiła i nie chciała robić.

Usmażona w trampkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz