Przyszli zanim zegar wybił godzinę dwunastą.
Sześciu masywnych mężczyzn wtoczyło się do jej mieszkania jak do obory.
-Nie, nie musicie zdejmować butów-mruknęła.
Dwóch jasnowłosych usiadło na jej łóżku. Jeden przyniósł trzy krzesła z kuchni, które zajęli kolejni długowłosi. Kolejny usiadł na małym biurku przy ścianie, które zawaliło się pod jego ciężarem. Słoń w składzie z porcelaną. Oskar wstał i rozbawiony odstąpił mu miejsce.
-Jakoś to naprawimy-mruknął tamten i posłusznie zajął miejsce. Uśmiechnął się szeroko-Jestem Sebastian.
-Seeebastian pracownik rybni i delfin- zaśpiewał blondyn siedzący na łóżku i zaczął się śmiać. Nóż przeleciał przez całą długość pokoju i wbił się w ścianę obok głowy blondyna. Sasha cofnęła się do tyłu. Kiedy on zdążył wyjąć nóż? Przecież to niemożliwe.
-Dzieci spokojnie przestraszyliście naszą gospodynię- powiedział Oskar stojąc tyłem do nich wyglądając przez okno. Dopiero teraz zauważyła czarny napis pod czaszką ,,Angel of death''. Gang motocyklowy, który budził strach a zarazem szacunek w całym mieście właśnie spokojnie siedział w jej mieszkaniu czekając spokojnie na herbatkę i ich ulubione ciasteczka. Jeśli Bóg istnieje, to jest jakiś nienormalny.
Oskar odwrócił się, a Sasha przygryzła wargę widząc bliznę na twarzy mężczyzny. Przechodziła przez łuk brwiowy, oko aż do policzka. Nie szpeciła go, wręcz przeciwnie, dodawała mu nieziemskiego uroku.
-Czego chcecie?-zapytała w końcu.
-Czy chcesz czy nie musisz się przed nami otworzyć-powiedział-Inaczej zniszczymy Ci tej jakże uroczy domek i spalimy na stosie mała czarownico.
-Nawet was nie znam i proszę żebyście stąd wyszli. Poradzę sobie sama. Nawet nie wiecie, co robię.
-No...i dzisiaj się dowiemy-puścił do niej oko-Nie udawaj twardej, masz strasznie kruche kości.
Nie czuła żadnego niebezpieczeństwa z ich strony, wręcz czuła się jak w gronie przyjaciół, co niepokoiło ją najbardziej. Przecież to prawie seryjni mordercy!
-A ty rozumiem rączki, które je połamią?-zakpiła.
-Och, gdzie nasze maniery-westchnął nie zwracając uwagi na jej słowa- Nie przedstawiliśmy się.
-Igor-przedstawił się blondyn, który śmiał się z Sebastiana. Miał jasne, prawie białe włosy, kremową cerę, malinowe usta i delikatnie zarysowane kości twarzy. Ubrany był w czarną skórzaną kurtkę, pod którą miał biały podkoszulek. Jeansy były podarte w kilku miejscach, co dawało mu wygląd nastolatka. Miał około dwudziestu trzech lat.
Kiwnęła mu głową i spojrzała na Sebastiana. Był on wysokim mężczyzną o muskularnej budowie ciała. Jako jedyny miał krótkie włosy obcięte na jeża. Miał miodowe oczy i delikatne różowe usta, mimo to wyglądał bardzo męsko. W tym pomieszczeniu aż kipiało testosteronem. Uśmiechnął się do niej szeroko, a ona od razu go polubiła. Gdyby nie fakt, że w każdej chwili może ją zabić nawet chciałaby się z nim zaprzyjaźnić. Westchnęła, za dużo dobrych emocji jak na jeden dzień.
-Gabriel, upadły aniołek-wyszczerzył się mężczyzna siedzący obok Igora. Był osobą o jasnych lekko rudawych włosach, brązowych oczach i pełnych różowych ustach. Wysunął szczękę do przodu i przygryzł dolną wargę.
-Maks-przywitał się długowłosy brunet siedzący po lewej stronie Sebastiana. Miał karmelowe oczy i kuszące bladoróżowe usta. Miał na sobie czarną koszulkę z kosiarzem, który śmiał się z szeroko rozwartą szczęką i wskazywał palcem ognie piekielne.
-Paul-przedstawił się ostatni. Miał kruczoczarne włosy długie do ramion. Niebieskie oczy, które przypominały wzburzony ocean. Przejechał językiem po kremowych wargach i zmarszczył nieskazitelne blade czoło-Ktoś tu idzie.
Po chwili drzwi otwarły się z impetem.
-Dzień dobry przepiękna nieznajoma-zawołał Daniel z progu i zaśmiał się. Słychać było jak idzie w stronę jej sypialni- Gdzie jesteś...
Zamilkł i stanął jak wryty, kiedy zobaczył gości Sashy.
-Nie powinnaś ich wpuszczać-powiedział ze śmiertelną powagą i skupił całą swoją uwagę na dziewczynie-Oni są niebezpieczni.
-I wciąż tu jesteśmy-westchnął Igor-To takie niegrzeczne mówić o kimś, gdy ten ktoś jest obok.
-A morderstwo jest zapewne na miejscu.
-Nie zabijamy dla przyjemności...a nie. My zabijamy właśnie dla niej i dla zemsty-powiedział Paul wstając. Nie musiał dotknąć Daniela żeby ten stał przygwożdżony do ściany- Przeszkodziłeś nam.
-Zostaw go- powiedział Oskar znów odwracając się do okna.
-Ten kundelek sam się prosi o własny grób-odparł Paul i uśmiechnął się do Daniela jak na widok jedzenia.
-Zostaw. Nie zabijamy bezbronnych dziewczynek-westchnął Oskar.
Paul warknął i uderzył pięścią obok twarzy Daniela. Skruszona farba odleciała od ściany i pozostał na niej odbity ślad pięści Paula.
Sasha mogła przysiądź, że Daniel się uśmiechnął. Nie był to zwykły uśmiech. Można go było zaliczyć do tych, które śnią się w koszmarach, kiedy potwór chce cię pożreć. Jednak trwało to tylko chwile i na twarz chłopaka znów wpełznął strach. Spojrzał na nią.
-Nic nie powiesz?
-Wyjdź póki cię o to grzecznie proszą-uśmiechnęła się smutno.
Ostatni raz spojrzał w twarz Paulowi i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.
-Dlaczego mi nie pozwoliłeś?!-wściekł się Paul.
-Nie był gotowy- głos Oskara wydawał się zbyt spokojny, nie pasował do napiętej atmosfery tego miejsca.
-Może odwrócisz swoje leniwe dupsko i łaskawie na mnie spojrzysz?!
-Paul nie powinieneś...-zaczął Maks.
Oskar powoli odwrócił się do swoich przyjaciół.
-On nawet nie wie, co robi-powiedział-Nie możemy go zabić.
-Jest jednym z nich i ty o tym wiesz.
-Nie zabiję jakiegoś smarkacza za to, że ma niedojrzały umysł.
-To ja to zrobię...
-Zostaw go.
-Nie będziesz mi...
-Owszem będę-ton głosu Oskara był tak ostry, że kazał Sashy cofnąć się, chociaż nie do niej skierowane były słowa. Jedyne, co miała ochotę zrobić to skulić się i zacząć prosić żeby jej nie uderzył. Paul spokorniał od razu.
-Przepraszam...
Oskar znów się odwrócił.
Ciekawe co jest za tym pieprzonym oknem. Sasha wyglądała z niego tyle razy a nigdy nie dostrzegła nic, co przykuwałoby jej uwagę. Może źle patrzy? Może nie skupiała się na szczegółach tylko na rzeczach zbyt rzeczywistych, zbyt nudnych i codziennych.
-Co to znaczy jednym z nich?-spytała.
-Należy do sekty Czarnej Róży. Uwielbiają ten kwiat, chociaż cholernie trudno jest go zdobyć-odpowiedział jej Sebastian grzecznie siedząc na swoim miejscu.-Nie rozumiem...
-Ten, którego próbowałaś zabić też do niej należał-powiedział Oskar.
Przypomnieli jej się mężczyźni pijący krew dziewicy. Zrobiło jej się słabo.
CZYTASZ
Usmażona w trampkach
ActionWłącz wiadomości. O czym znów mówią? Złe informacje napływają do nas z każdej strony. Jednak nikt z tym nic nie robi. Dlaczego? Morderstwa, gwałty, kradzieże są czymś co uważamy już za normalne. Ludzie stali się nieczuli. Nie zareagują, dopóki to i...