Prawie dwa rozdziały jednego dnia :-D drugi już po północy, ale liczy się, jako za wczoraj :-P
Dedykuję ten rozdział leuriel, która jak się przed chwilą dowiedziałam, miała wczoraj urodziny :-) życzenia już ci napisałam, ale i tak wszystkiego naj, kochana ♥♥♥
Miriel zamrugała powiekami i rozejrzała się wokół. Nie pojawiła się w swej komnacie, jak zamierzała, tylko w ogrodzie. Zdziwiła się, jednak złość, którą czuła, hamowała to mniej ważne uczucie. Po chwili doszła do wniosku, iż pewnie w jej pokoju jest właśnie ktoś, kto nie wie o jej sekrecie i aby zapobiec ujawnieniu jej boskiej natury, zmaterializowała się w innym miejscu.
Była już noc. Królowa wzdrygnęła się, czując chłodny wiaterek smagający jej ciało, okryte tylko cienką suknią. Ruszyła w stronę pałacu, nie powodując najmniejszego dźwięku. Nawet żaden kamyk nie śmiał zatrzeszczeć pod jej stopami. Niedużo później dotarła już do wrót domu. Zdziwieni strażnicy uchylili wejścia swej królowej, a gdy ta oddaliła się nieco, spojrzeli na siebie z szeroko otwartymi oczami.
-Kiedy ona wyszła?- zapytał jeden cicho.
-Nie wiem- odparł drugi, po chwili wybuchnęli głośnym śmiechem, lecz szybko się opamiętali, rozglądając wokół. Była noc. Wielu mieszkańców pałacu właśnie spało. Nie mogli jednak powstrzymać wesołych uśmiechów, które wpłynęły na ich twarze.
Miriel właśnie miała otworzyć drzwi swej komnaty, gdy pojawiła się w nich chuda elfka o dość fantazyjnych kształtach. Miała długie, brązowe włosy. Jeszcze nie spostrzegła królowej, albowiem stała tyłem.
-Dobrze, zapamiętam Legolasie- powiedziała, po czym odwróciła się, spotykając twarzą w twarz z Miriel. Zadowolony uśmiech na jej twarzy zniknął.
-Witaj, pani- szepnęła z lekkim ukłonem, po czym wyminęła blond włosom elfkę, aby już po chwili zniknąć za rogiem korytarza. Bogini wojny weszła do komnaty.
-O już jesteś, kochanie- rzekł król, uśmiechając się czule, jednak jego oczy pozostały smutne. Podszedł do żony, chcąc ją pocałować, lecz ta z zawrotną prędkością zmieniła miejsce swego pobytu.
-Co tu się działo?- wy warczała cichym, ale bardzo jadowitym głosem. Mąż spojrzał na nią zdziwiony.
-Ale o co chodzi, skarbie?
-Nie mów do mnie "skarbie"- krzyknęła Miriel i nie mogąc się powstrzymać, rzuciła w osłupiałego elfa szczotką do włosów. Ten w ostatniej chwili uchylił się przed pociskiem.
-Ja nie rozumiem...
-Nie udawaj!- warknęła Miriel, tym razem celując w niego poduszką- tylko na chwile mnie nie ma, a ty już sprowadzasz tu sobie jakąś kobietę.
-Nie masz o co być zazdrosna- odparł Legolas czule- my tylko rozmawialiśmy.
-Oczywiście, rozmawialiście!- odpowiedziała elfka. Cała złość, jaką czuła wcześniej i jaką poczuła teraz, złączyły się, tworząc coś, nad czym nie mogła zapanować. Miała ochotę jednocześnie płakać, jak i krzyczeć- możesz przynajmniej ty tego nie robić?
-Czego?
-Kłamać!- krzyknęła- wszyscy albo mnie okłamujecie, albo coś przede mną ukrywacie!
Powiedziawszy to, otworzyła drzwi i wybiegła z komnaty. Król chciał biec za nią, ale zrobiwszy trzy kroki, zatrzymał się. Jego żona zniknęła z szybkością, o jakiej marzyły chyba wszystkie istoty. Nie miał bladego pojęcia, gdzie ona może teraz być. Wrócił w głąb pokoju i usiadł na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Wytykał sobie w duchu, iż mógł pomyśleć, zanim wpuścił Silane do środka. Nie spodziewał się, że Miriel może być o to zazdrosna. Gdyby wcześniej wiedział, nigdy by tego nie zrobił. A przecież brązowowłosa elfka chciała tylko porozmawiać o dziwnych napadach na wioski. Nagle podniósł głowę, gdy do jego umysłu wkroczyło jedno zdanie. Korona najwyższego drzewa. Pokręcił jednak głową zrezygnowany, przypominając sobie rozmowę sprzed kilku lat.
CZYTASZ
Supernatural: blood and love (4)
FanfictionZwykła bajka na dobranoc. Niby nic niezwykłego, prawda? A co jeśli okaże się, że historyjka wydarzyła się naprawdę? Co, jeśli to, co wydawało się fikcją, staje się rzeczywistością? Władcy Mrocznej Puszczy powracają w nowym opowiadaniu. Miłość, krew...