Rozdział 11

732 68 7
                                    

Czym jest ból? Ból jest tym, czego nie chcemy czuć, a jednak czujemy. Boli nas, gdy coś dzieje się nie po naszej myśli, boli, gdy umiera nam ktoś bliski i boli, gdy po prostu boli. Ból jest bólowi nierówny, ale każdy z jego rodzajów ma jedną wspólną cechę. Żąda, by go czuć. Zawsze znajdzie się osoba, która właśnie odczuwa ból, taka, dla której nie liczy się nic prócz bólu. Dlaczego tak jest? Właśnie dlatego, że ból żąda by go czuć. Nas nie ma bez bólu, a ból nie istnieje bez nas. Zamknięte, odwieczne koło fortuny, kręcące się w jednym kierunku. Prosto ku piekielnej przepaści, jaką jest śmierć.

Odczucie palącego piekła. Żar, płomień, ogień zdający się pochłaniać ją. Z każdą chwilą coraz gorzej. Myślała, że już bardziej boleć nie może? Myliła się. Przy tym, co teraz czuła, tortury sprzed lat były niczym. Porównanie jak drewniany mieczyk i stal z mitrilu. Wiedziała, że słabnie. Już dużej nie wytrzyma. Pierwszy raz w życiu boi się o siebie. Boi się, że to się nie skończy. Do jej umysłu wkrada się zbawienna myśl. Śmierć. Tego jej trzeba. Była wstanie oddać wszystko, aby ktoś spełnił jej marzenie. Aby dobił ją, żeby nie musiała dłużej tego czuć. Wszystkie wspomnienia odeszły w nicość. Tak strasznie chciała je zostawić przy sobie, ale nie potrafiła. Czuła, że tym razem nie wygra. Była za słaba. Wszystko, byle dłużej nie czuć tej męki.

Wewnętrzny pożar jakby wzrastał z każdą sekundą. Chciała krzyczeć, uciekać, ale nie nie mogła się ruszyć. Jakby niewidzialna siła trzymała ją w jednym miejscu. Czymże było łamanie kości, przez jednego ze sługusów Saurona? Teraz traktowała to jak niewinną zabawę. Pozwoliłaby na setki połamanych kości, byleby nie czuć tego. Kiedyś bito ją tak, że nieprzytomna leżała przez kilka dni. Myślała, że to bolało? Jest ból i ból, a ból jest bólowi nierówny. Sądziła, że chwilowa śmierć ukochanego była bólem o nieskończenie wielkiej mocy? Teraz wiedziała, że jedna nieskończoność jest większa od drugiej nieskończoności. Właśnie... ukochany. Jakby przez mgłę, czarną otchłań pełną pustki i smutku widziała rodzinę, lecz choć starała się, nie mogła przypomnieć sobie ich imion. Nie wiedziała, dlaczego tak ją boli. Co się stało, że ten palący ogień, który ogarnął całe jej ciało z zewnątrz, jak i wewnątrz dopadł właśnie ją. Ale kim ona jest? W nieokreślonej przestrzeni jej ciała nie było nic prócz bólu. Cierpienie i jej bezgłośne krzyki, błagające o koniec były jakby ukryte, nieważne, niegodne uwagi. Czas stanął w miejscu. Mogły mijać sekundy, a mogły być to i całe wieki. Przestrzeń zdawała się gnać, a jednocześnie stać w miejscu. Coś jej jednak podpowiadało, że już niedługo koniec. Błagała ciało, by się poddało i wiedziała, że ono zaraz to zrobi. Czekała na tę chwilę, niczym na największy skarb. Bo w tym momencie śmierć i ratunek od bólu było dla niej wszystkim.

Legolas uśmiechnął się błogo, czując głowę żony spoczywającą na jego ramieniu. Nie otwierając oczu, przyciągnął ją bliżej do siebie. Wtedy ją poczuł. Ciepłą ciecz spływającą po jej umięśnionym ciele. W jednej chwili rozwarł powieki i przerażony spojrzał na ukochaną. Do jego serca wkroczył strach tak wielki, że czuł, jak jego serce zaczyna boleć. Ostrożnie, aby nic jej nie zrobić, ściągnął jej głowę z siebie i wstał. Odetchnął z ulgą, gdy nie dostrzegł na niej krwi. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że przecież Miriel jest przykryta, a rana może być podstawą kołdrą. W duchu zganił się za głupotę. Jednym, stanowczym ruchem ściągnął okrycie. W komnacie rozległ się świst powietrza, wciąganego ze strachem.

-Pomocy!- krzyknął król tak głośno, jak tylko mógł. Jego ukochana wyglądała jednocześnie pięknie i przerażająco. Cały jej tułów pokryty był świeżą krwią, wypływającą z jej ciała niczym wodospad. Oczywiście, jeśli ciecz, która ją pokrywała, można nazwać krwią. Posoka tak była niezwykła. Nie miała szkarłatnego koloru, lecz złoty z jakby lekką nutą miedzi.

Supernatural: blood and love (4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz