Rozdział 21

492 49 15
                                    

Długie, miedziano rude włosy załopotały na wietrze, gdy kobieta o smukłej sylwetce zabiła kolejnego wroga. Jej serce waliło jak młotem, a w gardle czuła srogą suchość. Odgarnęła z twarzy cienkie pasmo, po czym wysunęła przed siebie ręce, w których trzymała sztylety. Na jej ładną twarz wpłynął uśmiech, gdy promień słońca objął ostrze, oślepiając jednego z przeciwników. Z jej gardła wydobył się cichy okrzyk, gdy z całej siły kopnęła przeciwnika w gardło. Ten złapał się za nie, albowiem miał problemy z oddychaniem. Jego oddech zamarł kompletnie, kiedy elfka wbiła mu sztylet w pierś. Skrzywiła się, widząc krew barwiącą brudno żółtą koszulę.

-Tauriel, uważaj!- usłyszała krzyk. Wiedziona instynktem, schyliła głowę, a uczyniła to w ostatniej chwili, albowiem świst powietrza oznajmił jej, jak blisko była oberwania toporem. Mężczyzna mierzący w nią zamachnął się po raz kolejny, lecz ta dźgnęła go w gardło, nim zdążył opuścić ostrze. Broń wysunęła mu się z dłoni, a on sam runął na ziemię.

Tłum gęstniał z każdym krokiem, gdy elfka zbliżała się do ukochanego. Coraz więcej wrogich żołnierzy nacierało na nią, lecz radziła sobie z nimi, jak tylko mogła. Do czasu. Nie wiedziała, który z przeciwników kopnął ją w plecy, ale siła uderzenia zwaliła ją z nóg, a z jej rąk wypadła wszelka broń. Poczuła w ustach duszący pył, gdy obolała uderzyła w posadzkę. Poczuła ciepłą ciecz, wypływającą z kącika ust, lecz nie zwracając na nią zbytniej uwagi, uniosła wzrok, patrząc na młodego wojownika o wykrzywionej twarzy. Zamachiwał się na nią szerokim mieczem. Tauriel nie mogąc się bronić, odruchowo uniosła dłonie do twarzy i gotowała się na cios.

Ostrze jednak zatrzymało się w powietrzu, gdy brązowa strzała utkwiła w jego gardle.

-Nic ci nie jest?- zapytał Kili, podbiegając do kobiety i klękając przed nią.

-Uratowałeś mnie- szepnęła elfka. Krasnolud w odpowiedzi uśmiechnął się i chwycił jej dłoń.

-Od tego jestem- odparł król cicho- zawsze będę cię rato...

Słowa ugrzęzły mu w krtani, gdy zardzewiałe ostrze przebiło jego pierś. Rudowłosa wrzasnęła, widząc, jak szkarłatna posoka zalała zarówno twarz, jak i ubranie jej ukochanego. Jej przeraźliwy krzyk nagle ucichł. Poczuła tylko na gardle zimną stal, której ostra powierzchnia przecięła skórę i mięśnie, zahaczając o kość.

Bezwładne ciało elfki poleciało do przodu, lądując na martwej sylwetce Killiego. Ich powoli stygnące dłonie nawet po śmierci, nie zwolniły pełnego miłości uścisku.

***

Jakże Legolas rad był, iż dzierży w dłoniach łuk, który otrzymał od lady Galadrieli. Tylko dzięki niemu mógł nadal wystrzeliwać kolejne pociski, nie martwiąc się o to, że zabraknie mu strzał. Dawno już przestał liczyć, ile to ich wypuścił.

Kolejni przeciwnicy padali, śmiertelnie ranieni przez elfa. Miał on ogromną motywację, albowiem, gdy tylko pomyślał o śmierci kogokolwiek ze swoich bliskich, czuł narastającą wściekłość. Nie mógł pozwolić, żeby coś im się stało.

Wrogowie padali jeden po drugim. Czerwone odmęty krwi łączyły się w spore kałuże, w które wpadały ciała zabitych wojowników. Jak straszny to był widok! Śmierć pochłaniała każdego, nie bacząc na rasę, czy pochodzenie. Umierali najdzielniejsi, ci, których wcześniej nie sposób było złamać. Rozległ się tylko smutny, urywany krzyk, gdy Eomer — dzielny, lecz już dość stary wojownik — upadł, otrzymując w szyje silny cios, zadany lekko zardzewiałym mieczem.

Helmowym Jarem wstrząsnął potężny ryk. Walczący poczuli dreszcze od jego strasznego dźwięku, lecz nie zaprzestali bitwy. Nikt nie wiedział, co takiego mogło się zbliżać, obawiając się, że to jakaś niespodzianka ze strony przeciwnika. Tylko Daenerys nie bała się. Była przygotowana na to, co miało się za chwilę wydarzyć. Gdy przez chwilę, na jej twarz padł duży cień — znikając tak szybko, jak się pojawił — poczuła dumę. Poruszając sztyletami i ze świstem przecinając powietrze, torowała sobie drogę do części muru, która do tej pory pozostała niezniszczona. Była już prawie u celu, gdy stanął przed nią rosły mężczyzna. Elfka nie zastanawiając się długo, kopnęła go z półobrotu. Z satysfakcją słuchała jego szaleńczego krzyku, gdy nie mogąc złapać równowagi, spadł z kamiennej ściany, by po chwili zamilknąć na wieki, wpadając wprost na włócznię trzymaną przez jednego ze swych sojuszników.

Supernatural: blood and love (4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz