Rozdział 5

878 93 19
                                    

Mirgil, gdy tylko wszedł do oranżerii, poczuł mocny, ale nie duszący zapach kwiatów i najróżniejszych krzewów. Rozpoznawał pojedyncze wonie takie jak kwiat pomarańczy, róże i frezje. Reszta zlewała mu się w jedną piękną całość. W innych okolicznościach pewnie rozejrzałby się, podziwiając te naturalnie i perfekcyjnie skomponowane pomieszczenie, lecz teraz nie miał na to czasu. Liczyła się tylko ona. Piękna tak, że aż zapierało mu dech w piersiach, a smutna do tego stopnia, iż czuł, jakby tysiące drobnych igiełek wbijało mu się w serce. Siedziała tam, na białej drewnianej ławce, przykryta lekkim fioletowym kocykiem, od którego jej smutne oczy nabierały blasku.

-Daenerys- powiedział cicho, nie chcąc jej przestraszyć. Ta uniosła lekko głowę, patrząc na przybyłego elfa jakby zamglonym wzrokiem.

-Czego chcesz?- warknęła słabo. Mirgil ledwie powstrzymał się przed parsknięciem śmiechem. Mimo smutku i tak musiała być dla niego wredna.

-Porozmawiać- odparł elf tak delikatnym i miękkim głosem, że aż księżniczka spojrzała na niego zdziwiona. Ujrzała szczerość i troskę w jego oczach, więc przesunęła się odrobinę, robiąc mu miejsce na ławce obok siebie. Dopiero gdy usiadł, odpowiedziała.

-O czym?

-O wszystkim- rzekł Mirgil, wzruszając ramionami. Daenerys uniosła brwi.

-A konkretnie, to o czym?- zapytała cicho- bo jeśli to ma być jakaś głupia rozmowa o tym, jak piękny jest dzisiejszy dzień, to nawet się nie wysilaj.

-A o czym ty byś chciała porozmawiać?

-W ogóle nie chcę rozmawiać, więc możesz już sobie stąd iść- powiedziawszy to, księżniczka przeniosła się, siedząc teraz na ławce bokiem, tak że zwrócona była w stronę elfa plecami.

-Zachowujesz się jak dziecko- wyszeptał jej Mirgil do ucha. Kobieta wzdrygnęła się, czując na swym karku jego delikatny oddech. Blondyn odsunął się gwałtownie.

-Przepraszam- rzekł skruszony. Zabrzmiało to szczerze, więc elfka odwróciła się i po raz kolejny spojrzała na niego zdziwiona.

-Kim jesteś i co zrobiłeś z synem Tamarel i Lindira?- powiedziała poważnie, lecz po raz pierwszy od tych dwóch dni w jej oczach czaiły się wesołe ogniki. Elf słysząc jej pytanie roześmiał się.

-Co masz na myśli?

-Mirgil, którego znam, jest wredny, złośliwy, arogancki...- zaczęła wymieniać dziewczyna, pokazując na palcach liczbę jego negatywnych cech.

-Dobra, dobra! Wystarczy- przerwał jej mężczyzna, unosząc ręce w geście poddania. Ona jednak nie zamierzała jeszcze skończyć.

-Egoistyczny, kpiarski, podrywający wszystko, co się rusza, ma czym oddychać i na czym usiąść.

-O, przepraszam! Twój opis pasuje do krasnoludzic- zaprzeczył Mirgil gwałtownie- a tych pań nie ruszam!

Daenerys zaczęła się śmiać. Najpierw cicho, a potem coraz głośniej i głośniej. Po chwili oboje śmiali tak bardzo, że aż koc, którym przykryta była dziewczyna, spadł na podłogę. Oboje jednak nie zwracali na to uwagi, nie mogąc opanować szaleńczego wybuchu śmiechu.

-Dobra, koniec- przerwała dziewczyna, unosząc rękę w geście poddania, jednak przez cały czas lekko chichocząc- brzuch mnie przez ciebie rozbolał!

-Skoro jestem tak złośliwy, jak mówisz, to w tym wypadku powinienem mocniej cię rozśmieszyć, aby ten twój brzuszek rozbolał cię jeszcze bardziej.

-Nie musisz mnie rozśmieszać- odparła księżniczka słodko- już sam twój widok przysparza mnie o wybuch śmiechu.

-I to podobno ja jestem wredny- westchnął Mirgil. Ich wspólna radość się skończyła. Teraz na nowo pojawiła się między nimi nić rywalizacji.

Supernatural: blood and love (4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz