Mirgil, gdy tylko wszedł do oranżerii, poczuł mocny, ale nie duszący zapach kwiatów i najróżniejszych krzewów. Rozpoznawał pojedyncze wonie takie jak kwiat pomarańczy, róże i frezje. Reszta zlewała mu się w jedną piękną całość. W innych okolicznościach pewnie rozejrzałby się, podziwiając te naturalnie i perfekcyjnie skomponowane pomieszczenie, lecz teraz nie miał na to czasu. Liczyła się tylko ona. Piękna tak, że aż zapierało mu dech w piersiach, a smutna do tego stopnia, iż czuł, jakby tysiące drobnych igiełek wbijało mu się w serce. Siedziała tam, na białej drewnianej ławce, przykryta lekkim fioletowym kocykiem, od którego jej smutne oczy nabierały blasku.
-Daenerys- powiedział cicho, nie chcąc jej przestraszyć. Ta uniosła lekko głowę, patrząc na przybyłego elfa jakby zamglonym wzrokiem.
-Czego chcesz?- warknęła słabo. Mirgil ledwie powstrzymał się przed parsknięciem śmiechem. Mimo smutku i tak musiała być dla niego wredna.
-Porozmawiać- odparł elf tak delikatnym i miękkim głosem, że aż księżniczka spojrzała na niego zdziwiona. Ujrzała szczerość i troskę w jego oczach, więc przesunęła się odrobinę, robiąc mu miejsce na ławce obok siebie. Dopiero gdy usiadł, odpowiedziała.
-O czym?
-O wszystkim- rzekł Mirgil, wzruszając ramionami. Daenerys uniosła brwi.
-A konkretnie, to o czym?- zapytała cicho- bo jeśli to ma być jakaś głupia rozmowa o tym, jak piękny jest dzisiejszy dzień, to nawet się nie wysilaj.
-A o czym ty byś chciała porozmawiać?
-W ogóle nie chcę rozmawiać, więc możesz już sobie stąd iść- powiedziawszy to, księżniczka przeniosła się, siedząc teraz na ławce bokiem, tak że zwrócona była w stronę elfa plecami.
-Zachowujesz się jak dziecko- wyszeptał jej Mirgil do ucha. Kobieta wzdrygnęła się, czując na swym karku jego delikatny oddech. Blondyn odsunął się gwałtownie.
-Przepraszam- rzekł skruszony. Zabrzmiało to szczerze, więc elfka odwróciła się i po raz kolejny spojrzała na niego zdziwiona.
-Kim jesteś i co zrobiłeś z synem Tamarel i Lindira?- powiedziała poważnie, lecz po raz pierwszy od tych dwóch dni w jej oczach czaiły się wesołe ogniki. Elf słysząc jej pytanie roześmiał się.
-Co masz na myśli?
-Mirgil, którego znam, jest wredny, złośliwy, arogancki...- zaczęła wymieniać dziewczyna, pokazując na palcach liczbę jego negatywnych cech.
-Dobra, dobra! Wystarczy- przerwał jej mężczyzna, unosząc ręce w geście poddania. Ona jednak nie zamierzała jeszcze skończyć.
-Egoistyczny, kpiarski, podrywający wszystko, co się rusza, ma czym oddychać i na czym usiąść.
-O, przepraszam! Twój opis pasuje do krasnoludzic- zaprzeczył Mirgil gwałtownie- a tych pań nie ruszam!
Daenerys zaczęła się śmiać. Najpierw cicho, a potem coraz głośniej i głośniej. Po chwili oboje śmiali tak bardzo, że aż koc, którym przykryta była dziewczyna, spadł na podłogę. Oboje jednak nie zwracali na to uwagi, nie mogąc opanować szaleńczego wybuchu śmiechu.
-Dobra, koniec- przerwała dziewczyna, unosząc rękę w geście poddania, jednak przez cały czas lekko chichocząc- brzuch mnie przez ciebie rozbolał!
-Skoro jestem tak złośliwy, jak mówisz, to w tym wypadku powinienem mocniej cię rozśmieszyć, aby ten twój brzuszek rozbolał cię jeszcze bardziej.
-Nie musisz mnie rozśmieszać- odparła księżniczka słodko- już sam twój widok przysparza mnie o wybuch śmiechu.
-I to podobno ja jestem wredny- westchnął Mirgil. Ich wspólna radość się skończyła. Teraz na nowo pojawiła się między nimi nić rywalizacji.
CZYTASZ
Supernatural: blood and love (4)
FanficZwykła bajka na dobranoc. Niby nic niezwykłego, prawda? A co jeśli okaże się, że historyjka wydarzyła się naprawdę? Co, jeśli to, co wydawało się fikcją, staje się rzeczywistością? Władcy Mrocznej Puszczy powracają w nowym opowiadaniu. Miłość, krew...