Rozdział II

642 46 3
                                    

Nie zapomnijcie o głosach/komentarzach, jeśli się wam spodoba! xx

_____________________________

Następną rzeczą, której Zayn był świadomy, były malutkie ręce klepiące go po twarzy i włosach i mokre, śliskie pocałunki rozbijane o jego szyję. Przez krótki czas był zdezorientowany, wyobrażając sobie siebie z powrotem w pokoju hotelowym we Francji, będącego budzonym przez spanikowaną pokojówkę uderzającą go w twarz i wpychającą swoje palce do jego gardła, próbując wyłowić pigułki, które połknął. Nagle uderzyło go to, że był w Anglii. Kiedy zamrugał, otwierając oczy, dwie łzy przyczepiły się do jego rzęs, zawisając w powietrzu jak doskonale ukształtowane perły.

- Która godzina? - jęknął, przymykając oko przed światłem słonecznym przebijającym się do pokoju. Ktoś - zapewne Harry - odsłonił z powrotem zasłony, które zaciągnął poprzedniej nocy i wodniste, zimowe światło słoneczne zalało niewielką przestrzeń. Dwie okrągłe twarze ścisnęły się nad Zaynem, dwa zaskakująco podobne zestawy niebieskich oczu spojrzały na niego.

- Ujciu Zayn, obudź się - Sully zapiał, głaszcząc włosy Zayna swoimi pucołowatymi, lekko mokrymi rękami, co do których Zayn był pewien, że przed chwilą zostały wyjęte z ust chłopca.

Harry wpadł do pokoju ubrany w fartuch i dzierżąc w dłoni łopatkę w kształcie małpy.

- Przykro mi, próbowałem ich powstrzymać. Chodźcie dzieci, pozwólcie Zaynowi spać.

- Wszystko w porządku - Zayn uśmiechnął się, siadając z jękiem, a jego mięśnie zaprotestowały przeciw szybkiemu ruchowi, kiedy zagarnął bliźniaki do uścisku.

- Twarz ujcia Zayna jest siorstka jak tatusia – powiedziała Ruby, wydając chrzęszczący dźwięk swoim nosem, kiedy Zayn potarł swoją twarz o jej miękki policzek. Pachniała jak mleko i krakersy dla zwierząt i wszystko dobre na świecie.

- Tęsknię za tatusiem - Sully żachnął się, krzyżując ręce na piersi i śmiesznie uroczo dąsając się do Harry'ego.

- Będzie w domu dzisiaj, kochanie - powiedział Harry, podnosząc Sully i opierając go na biodrze, by wycisnąć pocałunek w jego delikatne blond loki. - Ale założę się, że Zayn będzie bawić się z tobą, jeśli zjesz całe twoje śniadanie jak grzeczny chłopiec.

- Śradanie! - Sully ryknął, wywijając się z ramion Harry'ego i biec w stronę kuchni. Brunet wzruszył ramionami i pobiegł za nim, podniecone piski chłopca dzwoniły w dół korytarza.

- Nie chcesz śniadania? - Zayn zapytał Ruby, która wciąż siedziała na jego kolanach, delikatnie klepiąc ją po ramieniu.

- Chcę jeść z tobą - powiedziała cicho.

- Okej. To zajmie mi tylko chwilę. Możesz pomóc mi i przysunąć wózek? - Zayn wskazał, krzywiąc się, gdy się wyprostował. Ból był zawsze najgorszy w godzinach porannych i wieczornych, kiedy jego mięśnie nadal się rozgrzewały. Ruby zeskoczyła z łóżka, aby sumiennie popchnąć do niego wózek. Zayn poinstruował ją, pod jakim kątem go ustawić i jak zablokować hamulec, a następnie za pomocą rąk sam się w nim umieścił.

Ruby patrzyła spokojnie, jej brwi marszczyły się w trosce, wyglądając jak lustrzane odbicie obrazu Harry'ego, kiedy Zayn starał się wyprostować w fotelu.

- Dlaczego w tym siedzisz? - Ruby zapytała, kiedy w końcu się rozsiadł.

- Cóż, miałem wypadek, więc moje nogi nie działają tak dobrze, jak kiedyś - Zayn wyjaśnił.

Ruby zmarszczyła brwi, klepiąc jego nogę.

- Och. Bu bu? - zapytała, całując go w kolano przez jego cienką flanelową piżamę.

These Streets (Larry Stylinson) - TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz