Rozdział IV

633 45 4
                                    

Mam nadzieję, że się wam spodoba i nie zapomnijcie o komentarzach/głosach! x

___________________________________

Co nie znaczyło, że robił takie rzeczy na co dzień. Czasami, w złe dni, kiedy ból przechodził przez jego kości, takich jak miniaturowy nóż, dygocąc, siadał przy oknie, owijając się kocami, paląc papierosy. Czasami Ruby przychodziła siedzieć z nim w tych dniach, wspinając się na jego kolana jak kot domowy, śledząc małym palcem stróżki deszczu na oknie. Jeśli Zayn miał spotkanie z Liamem, mógł zadzwonić, aby je anulować, ale Liam pokazałby się i tak, uprzejmie przeskakując rygory terapii, robiąc Zaynowi herbatę i trąc jego ubrane w skarpetki stopy, podczas gdy oglądaliby filmy razem,Zayn ze szklistym i drętwym od leków przeciwbólowych wzrokiem. Nie rozmawiali dużo, ale właściwie nigdy tego nie robili. Zawsze byli zadowoleni, z cieszenia się swoim towarzystwem w milczeniu.


Harry był o wiele szczęśliwszy, gwiżdżąc, kiedy sprzątał mieszkanie i zbierał brudne ciuchy Zayna, ale brunet nadal miał obawy. Louis znikał cały czas, a raz czy dwa Zayn złapał go na zwykłym kłamstwie, choć wiedział, że lepiej nie pytać. Relacja Louisa i Zayna zawsze polegała na cichym wspieraniu siebie nawzajem, układ, który działał dla nich wystarczająco dobrze przez ostatnie szesnaście lat. Po przegranej walce Fizzy z rakiem, w wieku dziewiętnastu lat, Louis spędził miesiąc zamknięty w małym mieszkaniu Zayna na piątym piętrze, będąc spektakularnie naćpanym i pobijając bruneta w Fifę. Zayn wiedział, że to było unikanie wtedy i wiedział, że to było unikanie teraz, ale nie przeszkadzało mu bycie ucieczką Louisa tak długo, jak rzeczy, w końcu wracały do normy. Louis w końcu ujawni to, cokolwiek go trapiło w swoim czasie i Zayn po prostu miał nadzieję, że cokolwiek to było, to nie było wystarczające, by rozdzielić jego i Harry'ego od siebie.

-

Harry siedział przy biurku, kursor migał w otwartej karcie, gdy Louis zakradł się za nim, zaciskając ręce wokół jego talii.

- Dzieci śpią - powiedział niskim, chrapliwym głosem, przejeżdżając nosem po szyi Harry'ego. - Chodź do łóżka, kochanie.

- Muszę skończyć ten rozdział - zaprotestował Harry, żując dolną wargę, kiedy zerknął na ostatni akapit, który aktualnie pisał. – Próbuję dotrzymać terminów.

Louis cicho osunął się na kolana, przekręcając fotel Harry'ego tyłem do biurka. Harry zsunął okulary, pocierając swoje zaczerwienione oczy.

- Co robisz?

- Nic. Nie przejmuj się mną. - Louis uśmiechnął się, dotykając ustami miękkiego kutasa Harry'ego przez cienki materiał jego spodni do biegania.

Oddech Harry'ego przyspieszył i wbił on paznokcie w swoje uda, brzuch podskoczył w podnieceniu. On i Louis zawsze mieli dość satysfakcjonujące życie seksualne, ale ostatnio ogień jakby przygasł. Louis był zawsze w drodze, a gdy nie był, połowę czasu leżał na kanapie w pełni ubrany po treningu i nie ruszał się do następnego ranka. Pierwsza powieść Harry'ego była wielkim sukcesem i został on nagrodzony Nagrodą Bookera w kategorii najnowszych powieści, ale drugi dostał skrytykowany przez krytyków i próbował odkupić się w trzeciej, ale on borykał się z napisaniem czegoś. Trudno było czuć się zainspirowanym, gdy jego włosy były zanieczyszczone sosem jabłkowym, a najbardziej ekscytującą interakcję z człowiekiem przez cały tydzień, była z lokalnym pracownikiem pralni, kiedy podrzucał zestaw Louisa. Kochał swoje dzieci zaciekle i chciałby im dać wszystko, ale w niektóre dni chciał, by byli tylko on i Louis.

- Zayn... - Harry zaprotestował słabo, kiedy Louis rozpiął sznurek jego spodni, ściągając je w dół jego ud. Pokój Zayna dzielił ścianę z biurem Harry'ego i Harry często słyszał Zayna przemieszczającego się w nocy, gdy wstał, aby przejść do toalety lub wziąć szklankę wody z kuchni. Spał jeszcze mniej niż Harry - co było wyczynem, biorąc pod uwagę to, że Harry często pisał przez dwie trzy godziny, zanim nie budził bliźniaków punktualnie o szóstej.

- Śpi głęboko - Louis nalegał, liżąc pasek spodu kutasa Harry'ego. Harry wydał z siebie cichy jęk, odchylając się do tyłu na krześle. – Smakujesz takdobrze - Louis jęknął, jego nozdrza wybrzuszyły się, kiedy wziął Harry'ego w usta. Harry stał się błyskawicznie twardy, kiedy język Louisa przejechał po nim, zatrzymując się tylko po to, by ugryźć miękką skórę na jego udach.

Harry wypuścił poniżający pisk, gdy główka jego penisa przejechała po tyle gardła Louisa, który próbował uśmiechać się wokół niego. Kiedy spojrzał w dół, duże niebieskie oczy swego męża były spoglądały na niego spod wachlarza rzęs, kości policzkowe uwidoczniły się uwodzicielsko, a żołądek Harry'ego odpowiednio skręcił się z pobudzenia.

Harry doszedł żenująco szybko, jego jęk został stłumiony przez palce, które Louis bezceremonialnie wepchnął do jego ust, kiedy stał się zbyt głośny. Czuł się tak, jakby nie miał kości i był zaspokojony, wyłączając komputer z pokonanym westchnieniem, obserwując Louisa. Zawsze było jutro.

- Zamierzam wziąć prysznic – powiedział Louis, szybko rozbierając się ze swoich dresów. Harry'ego nigdy nie opuszczało uczucie, że był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, bo mógł oglądać Louisa nago na co dzień. Patrzył z czułą irytacją, jak Louis kopnął swoje ubrania na dno szafy, nie zadając sobie trudu, aby umieścić je w koszu do prania. Louis był jednym z najbardziej zamyślonych ludzi, których Harry znał, ale kiedy przychodziło do rzeczy dotyczących domu, nie miał o nich absolutnego pojęcia.

Harry czasem żartował z Louisem o praniowej wróżce, przychodzącej w nocy, by strzepnąć jego brudne ubrania i zwrócić je do jego szafy, czyste i złożone. Możemy po prostu wziąć pokojówkę, Louis zawsze odpowiadał. Na co Harry zawsze odpowiadał, Ale ja lubię to robić. I robił; lubił to, że był w stanie zaopiekować się rodziną na swój własny sposób. Pomimo sukcesu swojej pierwszej książki, Louis wciąż przynosił większy dochód, a to, że Harry mógł przyczynić się w inny sposób, było miłe. Czuł się przydatny. Nawet jeśli czasami chciał, żeby Louis przejął inicjatywę i wyniósł śmieci bez konieczności bycia o to poproszonym.

- Idziesz? - Louis zapytał bezczelnie przez ramię. Harry przez chwilę był zahipnotyzowany kołysaniem bioder i tyłek Louisa, gdy szedł do łazienki, jego penis ponownie drgnął z zainteresowaniem, pomimo faktu, że przed chwilą doszedł.

- Tak. Daj mi chwilę! - Harry zawołał do niego, padając na łóżko, kiedy prysznic się włączył. Tym samym zepchnął kurtkę Louisa, rozsypując zawartość jego kieszeni na podłogę. Gdyby po prostu powiesił ją, gdy przyszedł...

- Oh, idiota - Harry powiedział cicho, pochylając się, by zebrać jego rzeczy. Gdyby tego nie zrobił, nikt inny też by się nie pofatygował. Harry powiesił kurtkę Louisa i jego klucze do drzwi i po prostu położył jego portfel na komodzie, gdy wypadł z niego paragon. Harry zmarszczył brwi, gdy spojrzał na niego. To był rachunek z obiadu w Spaniard's Inn, po drugiej stronie miasta.

Harry i Louis jedli tam w jedną z ich rocznic. To była jedna z najgorszych zim w historii, ale oni ubrali się i przeszli przez opustoszałe ulice po kolacji, lekko pijani od wina, trzymając się za ręce i mrużąc oczy na wyjeżdżony śnieg. Harry przypomniał sobie, patrzenie w oświetlone okna pięknych domów i zastanawianie się głośno, kto w nich mieszkał. Louis tworzył szalone historie mieszkańców, z których Harry śmiał się, aż nie dostał czkawki, co sprawiło, że w ogóle zapomniał o zimnie. To było jeszcze zanim on i Louis mieli dwa grosze do potarcia razem między nimi i posiadanie własnego domu nie wydawało się niemożliwe (szczególnie marzenie do chłopca, który spędził część swojego dzieciństwa w i przed schroniskami).

Wydawało się, że było to lata temu, Louis wycałowujący czkawkę z Harry'ego w zamglonym promieniu latarni, kiedy śnieg padał wokół nich. Pocieranie dłońmi, drżenie, połowa z ich ubrań na tylnym siedzeniu samochodu na parkingu restauracji, pieprzenie się, gorąco i brudnie, odcisk szwu na fotelu przyspawał się do pleców Harry'ego po wszystkim.

Co robił tam Louis? W środku dnia? W dniu, kiedy miał być na treningu?

Harry próbował pozbyć się złego przeczucia, kiedy zdjął z siebie ubrania i dołączył do Louisa pod prysznicem. Louis mógł być tam z wielu powodów. Nie był winien Harry'emu wyjaśnień. Harry od tyłu owinął ręce wokół Louisa, palce ślizgały się przez bańki mydlane splątane we włosach na podbrzuszu Louisa. Szatyn obrócił się do niego, kiedy Harry przycisnął mokre pocałunki na jego szyi. Harry starał się utrzymać swój głos normalnym, gdy mówił, delikatnie pocierając dłonią brzuch Louisa.

- Co robiłeś w Hampstead?

Całe ciało Louisa zesztywniało, co można było dostrzec na jego ramionach, mięśnie jego podbrzusza skurczyły się pod palcami Harry'ego.

- Co masz na myśli?

- Ja po prostu... widziałem rachunek... - Harry wyjąkał, rumieniąc się. Ufał Louisowi. Ufał mu. Ale byłoby o wiele łatwiej, jeśli Louis otwierałby się przed nim czasami. Harry przypomniał sobie, kiedy Louis wyprowadził się do Zayna na cały miesiąc po pogrzebie Fizzy bez wyjaśnienia, nie zadając sobie nawet trudu, aby odpowiedzieć na żadne z jego coraz bardziej gorączkowych esemesów lub telefonów. To był jeden z najgorszych czasów jego życia. Nie był nawet pewien, czy Louis wróci do niego, ale potem w jedną noc wślizgnął się do niego jak skarcony pies, wczołgując się do ich łóżka, jak gdyby nic się nie stało. Louis zawsze butelkował wszystkie swoje emocje, bał się obciążyć nimi innych ludzi, nie wiedząc, że w ten sposób odpychał wszystkich, których kochał, jeszcze dalej.

- Co robiłeś, przekopując mój portfel? - zapytał z wyrzutem Louis, wyswobadzając się z uścisku Harry'ego.

- Ja nie... Ja po prostu odłożyłem twoje rzeczy i wypadł z portfela.

Louis sięgnął po szampon i zaczął energicznie spieniać włosy.

- Po prostu jadłem obiad z kilkoma kolegami - powiedział stanowczo i brzmiało to tak bardzo, jak kłamstwo, skóra Harry'ego paliła.

- Którymi kolegami? - Harry ponaglił, wiedząc, że powinien przestać wypytywanie, jeśli nie chciał rozpocząć kłótni, ale nie mógł się powstrzymać.

- Jezu, naprawdę to robimy? - Louis rzucił, patrząc na niego z naburmuszonym wyrazem twarzy.

- Nic nie robię - zaprotestował Harry z drżącym głosem.

- Wiesz, że ja ufam ci, kiedy ty i Zayn macie te swoje małe nocowania. Czy to zbyt wiele, by prosić cię o to samo? - zapytał Louis, krzyżując ramiona w defensywie.

- Lou, ja... - Harry przełknął ślinę, łzy ześlizgnęły się w dół jego twarzy, będąc zmytymi przez prysznic.

Wyraz twarzy Louisa zmięknął i przyciągnął on Harry'ego do swojej klatki piersiowej.

- Przepraszam kochanie. Jestem po prostu... byłem bardzo zestresowany i zmęczony. Nie chciałem na ciebie naskoczyć.

- To w porządku - powiedział Harry zapłakanym głosem.

Louis odsunął się, obejmując twarz Harry'ego dłońmi, aby mógł patrzeć mu w oczy.

- Nie. To nie jest w porządku. Bardzo cię kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie lub bliźniaków. I wiem, że nie bywałem tu ostatnio, ale to nie dlatego, że od ciebie uciekam, tak? Bo jesteś dla mnie tym jedynym.

Harry powoli skinął głową, sapiąc z zatkanym nosem, kiedy wycierał łzy.

- Przepraszam. Nie miałem zamiaru...

- Shhhh, to jest w porządku - Louis szepnął, ciągnąc Harry'ego za jego loki, by uchwycić jego usta w miękkim pocałunku z otwartymi ustami. -To już zapomniane.

Ale tak nie było.

***

Zayn obudził się na dźwięk krzyku. Umieścił siebie samego w wózku i zawiózł się do kuchni, posiłek Sully'ego był na podłodze, a Harry był pokryty owsianką i miał łzy w oczach.

- Chcę tatusia! - krzyknął Sully, zrzucając na podłogę łyżkę, by dołączyła do talerza. - Nie chcę cię.

- Sully, tatuś jest w pracy. Będzie dziś w domu - Harry próbował go uspokoić.

- Chcę go teraz - Sully zawył, spychając ceramiczną miskę jabłek, poza krawędź stołu. Rozbiła się, kiedy upadła, jabłka potoczyły się wszędzie. Ruby zaczęła płakać, zaniepokojona wybuchem jej brata, a Harry wyglądał, jakby był na skraju załamania.

- Idź – powiedział Zayn. - Weź prysznic. Przejedź się gdzieś albo pójdź na spacer. Wezmę je.

Harry skinął głową, wyraźnie zbyt przytłoczony, by powiedzieć cokolwiek, ale wyszeptał podziękowania, zanim uciekł z pokoju. To trwało wieki, zanim Zayn posprzątał, wózek sprawiał, że wszystko było dużo trudniejsze, co potęgował jeszcze stały strumień krzyków, wstrząsający bębenkami w uszach. W końcu udało mu się wkręcić Ruby w pomoc mu, co przyspieszyło trochę pracę i sprawiło, że przestała ona w końcu płakać i Sully w końcu zmęczył się, jego małym ciałem wstrząsała mała czkawka. Potem Zayn przebrał i wykąpał bliźniaki, a Harry'ego nadal nie było.

- Nie byłeś dzisiaj zbyt miły dla taty - powiedział Zayn, kiedy wymył owsiankę z włosów Sully'ego. Jego powieki opadały ciężko, wyczerpane płaczem, a długie rzęsy zbiły się w grudki ze łzami. - Myślę, że zraniłeś jego uczucia.

- Pszeprasiam - Sully powiedział cicho.

- Myślę, że powinniśmy zrobić coś miłego dla niego, prawda?

- Tak. - Ruby skinął głową.

- Co powinniśmy zrobić?

- Upiec ciasto! – zasugerował Sully, kiedy Ruby powiedziała jednocześnie namalować obrazek.

- Może możemy zrobić obie te rzeczy? – zapytał Zayn, posyłając im udobruchany uśmiech.

***

Liam na ich umówioną terapię fizyczną przyszedł z Benem koło pory lunchu i widząc Zayn zajętego, pomógł mu zrobić kanapki, pokroił marchewki na obiad dla dzieci i zabawiał je, podczas gdy Zayn wziął prysznic i wreszcie przebrał się z piżamy. To było deszczowe, szare popołudnie i spędzili je, robiąc kartkę przeprosi nową dla Harry'ego i piecząc dwadzieścia babeczek z różowym lukrem i pastelową posypką. Zayn był szczęśliwy z towarzystwa, choć nadal uparcie starał się robić wszystko sam, ignorując oferowaną przez Liama pomoc.

Gdy pora kolacji się zbliżyła, a Harry wciąż nie wrócił, zamówili pizzę i wszyscy przytuleni razem na kanapie oglądali Jak Wytresować Smoka, Sullyna kolanach Liama, a Ruby i Ben walczący o miejsca na tych należących do Zayna. To była mała kanapa, tak naprawdę bardziej dwuosobowa, więcZayn starał się nie wyczytywać zbyt dużo z tego, że Liam siedział tak blisko niego, ich uda ściśnięte były razem. W ubiegłym tygodniu, Zayn czuł ciężkie mrowienie w całej długości jego nóg, ale nie wspomniał o tym Liamowi, przypisując to bólom fantomowym. Przysiągł sobie, że poczuł to, gdyudo Liama ​​było naprzeciwko jego, promieniując ciepłem. Żonaty, przypomniał sobie, nie po raz pierwszy czy ostatni tego dnia.

Kiedy Harry w końcu wrócił, już po kolacji, wyglądał gorzej niż wtedy, gdy wyszedł. Miał ciemne kręgi pod oczami, a jego włosy były mokre i mizerne wokół jego twarzy.

- Tato! - Sully zapłakał, biegnąc, by owinąć ramiona wokół nóg Harry'ego. Harry podniósł go, całując bok jego głowy z roztargnieniem. – Jest mi tak bardzo psikro, że byłem niedobry.

- W porządku, kochanie. Tęskniłem za tobą - powiedział Harry, kucając, by przyciągnąć Ruby do uścisku. – Za tobą też, robaczku.

- Nigdy więcej nas nie opuszczaj - Ruby płakała, wycierając twarz w jego szyję.

- Więc było aż tak źle spędzać czas z Zaynem i Liamem? - zapytał Harry z niedowierzaniem, unosząc brew.

- Nie. Zrobiliśmy ciasta! - krzyknął podniecony Sully. On i jego bliźniaczka wzięli po jednej z rąk Harry'ego, ciągnąc go do kuchni, aby pokazać mu.

Liam odchrząknął, wstając z kanapy i przeciągając dłońmi po jego ubranych w dżinsy udach.

- Więc chyba będę się zbierać. - Włożył buty i kurtkę i ubrał śpiącego Bena w jego płaszcz i czapeczkę, przytulając na dobranoc Zayna i dając mu szybkiego buziaka w policzek.

- Dzięki za twoją dzisiejszą pomoc - powiedział cicho Zayn, kiedy odprowadził Liama do drzwi.

- Jaką pomoc? Nie pozwoliłeś mi zrobić prawie niczego – dokuczył Liam. - Byłem całkowicie zbędny.

- Nadal. Było miło spędzić czas z tobą – przyznał Zayn, chcąc ugryźć się we własny język w sekundę, w której to powiedział.

Ale mimo tego być może uśmiech, który pojawił się po tym na twarzy Liama był tego warty.

- Tak. Naprawdę było. Dobrej nocy, Zayn.

***

Zayn wyprostował się w kuchni, podczas gdy Harry otulał bliźniaków. Kiedy Harry wyszedł z sypialni, zamykając za sobą drzwi, wyglądał na osobę gotową się przewrócić

- Chcesz zostać i obejrzeć film? - zaproponował Zayn.

- Myślę, że po prostu pójdę do łóżka.

- Okej. Dobranoc Harry. - Zayn przebrał się w piżamę i kiedy było jasne, że Harry nie miał zamiaru do niego dołączyć, zapukał do drzwi sypialni mężczyzny. - Czy mogę wejść?

Harry chrząknął w zgodzie. Gdy Zayn wszedł, był zwinięty na środku łóżka, twarzą do ściany. Zayn podjechał do niego, kładąc delikatnie dłoń na jego plecach.

- Wszystko w porządku?

- Poszedłem zobaczyć Louisa. Zaskoczyć go na treningu -powiedział Harry odizolowanym głosem. - Nie było go tam.

- Co?

- Miał być na treningu, ale go tam nie było.

- Jesteś pewny? Może się rozciągał czy coś...

- Zapytałem jego trenera. Powiedział, że Louis pracował w domu z prywatnym instruktorem przez kilka dni. Żeby mógł spędzić więcej czasu ze mną idziećmi - powiedział Harry, jego głos był przepełniony łzami.

- Myślisz, że cię zdradza? - Zayn zapytał cichym głosem.

- Nie wiem, co myśleć. Powiedział mi, że nie był, ale on mnie okłamuje cały czas. I mówi, że nigdy tam nie jest. I nie zawsze odpowiada na moje telefony. - Harry przesunął dłoń po włosach, jego oczy były duże i smutne. - Nie wiem, co robić.

- Wiesz, jaki on jest, Harry. Utrzymuje wszystko zamknięte mocno w piersi. Ostatecznie to wypuszcza. Po prostu potrzebuje trochę czasu.

- Tak - powiedział Harry, ale nie brzmiał na przekonanego.

- Chcesz spać ze mną? - zapytał Zayn.

- Ja po prostu chcę być sam, tak sądzę - powiedział Harry cicho, ściskając rękę Zayna.

- Tak, w porządku. - Zayn przejechał dłonią po włosach Harry'ego wzdłuż jego głowy, wyciskając pocałunek na jego skroni. – Branoc Harry. Kocham Cię.

Oczy Harry'ego było pełne łez, ale zmusił się do słabego uśmiechu.

- Branoc Zayn.

These Streets (Larry Stylinson) - TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz