Rozdział III

624 50 1
                                    

Nie zapomnijcie o głosach/komentarzach, jeśli się wam spodoba! xx

_____________________________________

Liam spojrzał na niego ze smutkiem, wzruszając ramionami. Gdy się rozstali, kariera modelingowa Zayna właśnie startowała i Liam był wschodzącą gwiazdą piłki nożnej dla drużyny piłkarskiej Arsenal. O ile Zayn wiedział, Liam i Louis nadal byli blisko, ale zarówno Louis, jak i Harry starannie omijali profesję Liama na przestrzeni lat, a Zayn nigdy nie oglądał piłki nożnej. Zakładał, że Liam był po prostu w tym samym miejscu, w którym go zostawił.

Liam postukał się w nogę.

- Roztrzaskałem sobie kość udową dwa lata temu. Kariera skończyła się przez kontuzję i to wszystko. To było we wszystkich wiadomościach. Jestem zaskoczony, że o tym nie słyszałeś.

- Nie czytam gazet - Zayn wymamrotał, nie mogąc oderwać oczu od Liama. Nie był już wątłym, smukłym chłopakiem, którym był w czasie szkoły, który płakał, kiedy podrzucał Zayna na lotnisko i przytulił go do widzenia po raz ostatni. Jego ramiona stały się bardziej umięśnione, a włosy były stylowo uczesane w quiffa i przycięte po bokach. Miał na sobie rozpiętą flanelową koszulę, pod którą miał biały podkoszulek, oraz szare spodnie do biegania, dzień warto z fałd skóry na twarzy. W jakiś sposób wydawał się bardziej solidny, bardziej w swoim ciele. Nawet niewielkie utykanie, kiedy szedł, przemawiało za jego nową pewnością siebie.

To nie było do końca prawdą, że Zayn nie zwracał uwagi na wiadomości. W rzeczywistości, jego podróż do Afryki zbiegła się z wirem medialnym nad małżeństwem Liama. W tym czasie Zayn nie mógł pójść do kiosku w Londynie, bez widzenia ich głupich, uśmiechniętych twarzy patrzących się na niego. Na początku sam się nimi torturował – kupował te wszystkie szmatławce, tak długo, jak wspominały imię Liama ​, raniąc się świadomością, że mieli jeden z tych białych psów Bichon Frise, co do których Liam zawsze twierdził, że ich nienawidzi, że Natalie chciała mieć dzieci od razu, że spędzili miesiąc miodowy na Bora Bora i że jej sukienka była od tego samego projektanta, który zrobił suknię Kate Middleton.

Natalie był słodką, ładną blondynką, która była znana z bycia w jakimś reality show czy czymś innym - dokładnym przeciwieństwem typu człowieka, co do którego Zayn mógł przypuszczać, że spodoba się Liamowi. Nie dlatego, że nie była go warta lub że nie była dobrym człowiekiem, była aktywna w wielu akcjach charytatywnych i miała grono ładnych przyjaciółek, z którymi prawdopodobnie chodziła na pedicure w każdy weekend. W ich związku po prostu nie było widać żadnego ciepła, tarcia, żadnej z tych rzeczy, które czyniłyby ich związek razem tak namiętnym i czułym. Natalie była bezpiecznym wyborem. Ale Zayn przypuszczał, że nawet nie winił za to Liama. Nie po związku z nim.

- Więc, myślę, że powinniśmy zabrać się do pracy - powiedział Liam, maskując swoją nerwowość profesjonalizmem.

Zayn obrócił wózek z powrotem do okna. Nie miał prawa być wściekły. Liam miał prawo do szczęścia, do zawarcia małżeństwa z kimkolwiek by sobie kurwa zażyczył. Zayn z nim zerwał. Ważniejszą rzeczą było to, że Zayn mógł dobrze znieść lustrację, ale nigdy nie przegapił sposobu, w jaki ramionaLiama unosiły się, gdy szli samotnie w nocy, a jakaś ciota wypluwała słowo pedały w ich stronę. Nie przegapił tego, jak czoło Liama zmarszczyło się, gdy spojrzał na trybuny i przeczytał napis Payno jest trochę dziwny. Lubił brać go od tyłu. Przypomniał sobie z grymasem, jak Liam puścił jego dłoń, kiedy zobaczył jakiegoś postawnego faceta, patrzącego na nich w klubie, jedną noc. Przypomniał sobie wstyd i zażenowanie, gdy Liam przedstawiał go na imprezach, to jest, uh... Zayn. Nie mój chłopak Zayn, nawet Zayn, koleś, którego pieprzyłem w materac, zeszłej nocy. Był po prostu... jakimś facetem.

Zespół Liama ​​miał się niesamowicie i powinien był latać wysoko, nie będąc obarczonym kotwicą na szyi. Zayn zorientował się, że byłoby mu łatwiej znaleźć ładną, drobną żonę i żyć życiem, które zamierzał mieć, ale nie spodziewał się, jak bardzo to będzie bolało, nawet po tak długim czasie.

Ich sesja razem była nie do zniesienia. Liam podniósł Zayna z wózka z łatwością, jego mięśnie ramion wybrzuszyły się pod koszulą, kiedy delikatnie położył bruneta na stole. Jego grube, zdolne dłonie rozprostowały nogi Zayna, obracając jego kostkami, ugniatając jego mięśnie i uginając jego kolana do klatki piersiowej. Nie rozmawiali, Liam ciężko dyszał z wysiłku, koraliki wilgoci osadziły się na włosach, nad jego górną wargą, kiedy przenosił ciało Zayna, który patrzył spokojnie na sufit lub w okno. Znowu padało.

Kiedy Liam wsunął dłonie pod uda Zayna, ten starał się nie myśleć o Liamie przesuwającym kolana do jego pleców, kiedy pchał w niego delikatnie, o tym, jak zwykł dyszeć w jego włosy i szyję kocham cię, zawsze tak kurewsko delikatnie i taktownie, w ogóle nie jak Xavier, który chciał posiąśćZayna, oznaczyć go, rozerwać na strzępy. Był jak rozpieszczone dziecko, które niszczyło swoje zabawki, ponieważ mogło, ponieważ były jego. Nie tak jak Liam, który traktował Zayna jakby był cenny, jak porcelanową lalkę, którą trzymał na wysokiej półce. Zayn czuł się tak, jakby był zagłuszany. Chciał powiedzieć, jestem już sparaliżowany. Nie musisz być tak ostrożny ze mną, ale przełknął to. Nie był zły na Liama; był zły na siebie.

Liam zniknął w sąsiednim pokoju i wrócił z małym pudełkiem, z którego wychodziły przewody. Wyjaśnił, co to było i co robiło, gdy przyssawkami przytwierdzał do nóg Zayna symulator elektryczny, wykorzystując cienką warstwę nawilżacza, jako przewodnika. To było dziwne, aby spojrzeć w dół i zobaczyć poruszające się nogi i wiedzieć, że to nie dzięki niemu, że to tylko prąd elektryczny wstrząsał jego mięśniami.

- Czy czujesz coś? - zapytał Liam, siedząc w nogach łóżka, gdzie delikatnie masował stopy Zayna. Brunet właściwie w ogóle nie czuł stóp, ale wyglądało na to, że byłoby to miłe.

Zayn pokręcił głową, kładąc się z powrotem, tak, że jego podbródek był skierowany ku górze, papier na łóżku zmarszczył się pod nim. Liamgwałtownie upuścił stopę Zayna.

- Może to nie jest dobry pomysł.

Liam wstał, przemierzając całą długość niewielkiego pokoju, przebiegając dłońmi przez przycięte obszary jego włosów, stąpając niespokojnie, jak te wielkie koty w klatkach, w londyńskim zoo.

- To po prostu Louis. On zawsze wpycha ludzi w niezręczne sytuacje. Przysięgam, że robi to dla własnej rozrywki. Ty nie chcesz mojej pomocy, to oczywiste.

Zayn tylko patrzył na Liama, nie mówiąc nic.

- Jeśli nie chcesz tu być, powinieneś po prostu to powiedzieć, żebyśmy oboje nie marnowali swojego czasu.

- W porządku. Nie chcę tu być - powiedział Zayn sztywno. Twarz Liama ​​opadła, jego ramiona obwisły, więc pierś zapadła się w sobie. Zaynzapomniał, jak straszne to było, gdy Liam wyglądał tak, jakby zaraz miał się rozpłakać. Szczerze mówiąc, to było jak kopanie szczeniaczka.

Ale Liam tym razem szybko się wyprostował, nie będąc już mizernym, nieśmiałym chłopcem, którym był kiedyś.

- Wspaniale. Bo mam lepsze rzeczy do roboty - powiedział ze złością, wkładając ramiona w rękawy kurtki.

Zayn przemierzył wzrokiem drogę od swojego wózka, aż do okna.

- Więc po prostu masz zamiar mnie tu zostawić?

- Co, tak jak ty zostawiłeś mnie na lotnisku? - Liam rzucił. Zayn gapił się na niego, słowa kłuły go jak kolce. Ze wszystkich rzeczy, które mógł mu powiedzieć Liam, to bolało najmocniej. Oczy Liama stały się duże i okrągłe, po czym wsadził ręce w kieszenie i zaszurał nogami z niepokojem. - Przepraszam. To było poniżej pasa.

Zayn wypuścił przez nos ciężki, świszczący oddech. Jego palce drgnęły na łóżku, swędząc po papierosa lub pigułki, cokolwiek, by uspokoić jego postrzępione nerwy. Chciał zabić Louisa, za wepchnięcie go w tę sytuację.

- Słuchaj, to nie... to nie o ciebie chodzi, okej? To po prostu... to nie przyniesie mi żadnego pożytku. I obawiam się...

- Że narobisz sobie nadziei? - Liam skończył cicho. Zayn skinął głową, przełykając gulę w gardle. – Więc pozwól mi, tak? Mam nadzieję za ciebie. Wszystko, co musisz zrobić to się pokazać.

Zayn wypuścił urywane westchnienie, przecierając twarz dłońmi. Nie płakał. Nie robił tego.

- Tak. Tak, w porządku. - Wypuścił oddech, który wstrzymywał i próbował nie dać promiennemu uśmiechowi Liama ​​zanurzyć się zbyt głęboko pod jego skórą.

***

Po wizycie Louis i Zayn poszli na obiad do obskurnej jadłodajni niedaleko ich mieszkania, siedząc przy stole na tyłach, gdzie Zayn znacząco unikał patrzenia na swoje odbicie w lustrach zdobiących ściany. Miejsce było prawie puste, dzięki Chrystusowi, a kanapki miały grube plastry mięsa i sera, posmarowane pikantną, brązową musztardą. Zayn połknął dwie tabletki na sucho, podczas gdy Louis poszedł po jakieś gazowane napoje, ręce bruneta drgały po papierosa. Louis nie pozwolił mu palić w samochodzie i Zayn spędził jazdę, dąsając się i patrząc przez okno.

Louis wrócił, potrząsając paczką chipsów, po czym otwierając ją i miażdżąc jeden z chipsów w ustach.

- Więc... jak poszło? – zapytał irytująco pogodnym głosem.

- Nie powiedziałeś mi, że to Liam - Zayn powiedział ponuro.

- Och, czyżbym zapomniał o tym wspomnieć? - Louis powiedział lekko. - Ups.

- Jesteś dupkiem - Zayn zaśmiał się, rzucając chipsem w Louisa, bo trudno było się właściwie na niego złościć. Louis spróbował złapać go do ust, ale chybił. Zamiast tego chips odbił się od jego podbródka i spadł na podłogę.

Louis spojrzał na niego ze smutkiem.

- Strata doskonale ostrego chipsa.

- Zaproponuję ci układ – powiedział Zayn, odrywając kawałek chleba, bardziej, by zająć czymś ręce, niż robić z nim cokolwiek innego. Był głodny, ale nie jadł dużo w tych dniach. Stała dieta złożona z kawy i papierosów utrzymywała go szczupłym, stary nawyk z czasów modelingu. Louis podniósł brew z ciekawością. – Nadal będę chodził na spotkania z Liamem, jeśli poukładasz rzeczy z twoim chłopcem.

- Nie wiem, o czym mówisz, kolego - powiedział Louis, wtykając pół kanapki do ust, za jednym zamachem.

Zayn przewrócił oczami i wytrząsnął jeszcze dwie tabletki na dłoń, popijając je coca colą, ignorując osądzające spojrzenie Louisa.

- On czasami płacze w łazience, kiedy myśli, że nie słyszę. Jest przytłoczony byciem w domu z dziećmi przez cały czas. Ledwo pisze cokolwiek do jego nowej książki. Tęskni za tobą. Kiedy ostatni raz w ogóle z nim spałeś?

Twarz Louisa zrobiła się czerwona, wyglądał na oburzonego. Jego akcent Yorkshire był pochmurny, kiedy mówił, gdy był zły lub smutny i zapominał o panowaniu nad tym.

- To nie twoja sprawa, kolego. Może gdyby nie był cały czas w twoim łóżku, grając pielęgniarza Harry'ego...

- On jest nieszczęśliwy – powiedział Zayn cicho. - Widział cię z jakimś facetem na mieście i pomyślał, że go zdradzasz.

Louis się gapił. - On to powiedział?

- Nie chcę być w środku niczego. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Ale trzeba się nim zająć. Może zabierz go gdzieś. Mogę zaopiekować się dziećmi na noc. Obciągnij mu albo coś. - Louis zacisnął usta w cienką linię, kontemplując swoją kanapkę, jakby to była odpowiedź na wszystkie jego problemy.

- Po prostu zrób coś, tak? - Zayn westchnął, palcami robiąc kulkę z kawałka chleba.

- Nie robię tego. Mam na myśli zdradzanie – wyjaśnił Louis cicho, jego głowa wisiała nisko nad tacą.

- Nie pytałem - Zayn wzruszył ramionami. – Po prostu to napraw.

***

Po tym sesje terapeutyczne z Liamem stały się regularne. Normalnie, Louis podrzucał Zayna w drodze na lub z treningów, ale czasami, gdy Louis był na wyjeździe lub gdy Liam nie mógł znaleźć opiekunki, przychodził do domu z dzieckiem. Brzdąc Liama miał osiemnaście miesięcy, był jego wiernąkopią - chłopiec z dużymi oczami i pulchnymi ustami, które zdawały się wiecznie owinięte wokół smoczka lub butelki.

Ben był cichym dzieckiem, wolił bawić się swoimi klockami w kącie lub drzemać na kanapie z tyłkiem w powietrzu, będąc dalekim od hałaśliwegoSully'ego, który lubił piszczeć, kiedy paradował nago przez dom przed czasem kąpieli, z wyglądającym na udręczonego Harrym, potykającym się zaraz za nim. Gdy Liam był na swoich sesjach, Ben czasem wypełzał do ​​łóżka Zayn, w milczeniu ssając kciuk, gdy przytulał się do pachy Zayna. To zaskoczyło ich obu, gdy po raz pierwszy się stało, ale teraz to było na tyle na porządku dziennym, że nie było to nic wielkiego.

Podczas gdy Liam nad nim pracował, Zayn zaczął czytać którąkolwiek książkę, którą aktualnie czytał na głos i Ben często zasypiał w ten sposób, przylegając do pasa Zayna, pozostawiając kałużę mlecznej śliny na jego koszuli. Liam patrzył na nich spokojnie, bez komentarza, ale było coś miękkiego w wyrazie jego twarzy, kiedy spojrzał na nich razem, co sprawiało, że Zayn czuł coś zabawnego w żołądku. Żonaty, Zayn przypomniał sobie. Ożenił się z dzieckiem.

Liam i Zayn nie byli dokładnie przyjaciółmi, ale stworzyli komiczny stosunek pracy, w którym Liam pozostał jasno optymistyczny i Zayn przewracał oczami na wszystko, co Liam powiedział. To było trochę takie, jaki ich związek był kiedyś. Zayn nie miał wątpliwości, Liam tracił czas, ale i tak był szczęśliwy z towarzystwa. Robiło się trochę męczące siedzenie w mieszkaniu przez cały dzień z bliźniakami, oglądając Niedźwiedź Zachowuje Się Źle w telewizji i dostając rozczarowujące spojrzenia od Harry'ego każdym razem, kiedy wykradł się na balkon na papierosa.

Liam zaczął rundę akupunktury w ich najnowszym przebiegu leczenia i Zayn spędził większość tych sesji na czytaniu, gdyż nie lubił patrzeć w dół i widzieć te wszystkie igły wystające z niego. Czasami zdarzało się, że rzucał spojrzenie na Liama lub czubkiem języka szturchał bok swoich ust w koncentracji, ale poza tym, Zayn był zadowolony z ignorowania go. Pewnej deszczowej niedzieli, podczas gdy Zayn kartkował Historiana i Liam wbijał w niego igły, Zayn poczuł uciążliwe uczucie mrowienia w lewej stopie, intensywne szczypanie, jakby jego stopa zasnęła.

- Weź to - warknął na Liama z irytacją. Szatyn zamarł z rękami na stopie Zayna, wpatrując się w niego z niedowierzaniem.

- Czy ty... czy to poczułeś? - zapytał, wbijając igłę głębiej w podeszwę jego stopy. Zayn krzyknął.

- Oczywiście, że to poczułem. Wciskasz pieprzoną igłę w moją stopę - Zayn jęknął, próbując odsunąć się od ręki Liama.

To nie było nic wielkiego, po prostu szybkie poruszenie palcami, ale oboje zamarli, wpatrując się w jego stopy, jak gdyby nagle, w niewytłumaczalny sposób, zaczęły mówić po rosyjsku.

- Zayn – powiedział Liam, zdyszanym głosem. - Zrób to jeszcze raz.

- Co? To? - zapytał Zayn, umieszczając jego otwartą książkę okładką do góry na materacu, a koncentrując się na poruszaniu palce. Odpowiedziały na jego starania, zginając i odginając się powoli. Coś wewnątrz Zayna zamigotało, ale szybko zgasił to. Nie, nie miał zamiaru dawać samemu sobie nadziei. Szanse zostały ustawione przeciwko niemu, a on nie chciał spędzić całego życia, dążąc do czegoś, co nigdy nie mogło się zdarzyć. To była najszybsza droga do nieszczęścia.

- Zayn! O mój Boże - Liam upuścił jego stopę i rzucił się na Zayna, przyciągając go do nieoczekiwanego uścisku. Zayn zniósł go sztywno, a Liamodsunął się, szczerząc, nawet gdy przepraszał, jego twarz była zaczerwieniona z podniecenia. – Przepraszam. Przepraszam! To po prostu takie ekscytujące! Musimy świętować!

- Co świętujemy? – zapytał Harry, wywołany z salonu przez zamieszanie. Miał farbę to malowania palcami we włosach i trzymał Ruby na jednym biodrze. Ruby wyciągnęła rączkę do Zayna, podsuwając mu jej wypchanego królika.

- Nic – powiedział Zayn, dając Liamowi twarde spojrzenie, kiedy wziął zwierzątko od Ruby, krótko przyciskając jej nos, kiedy dziękował. Liam miał na tyle przyzwoitości, aby wyglądać na niejasno przepraszającego.

Harry spojrzał w tę i z powrotem między nimi, przed wydaniem z siebie pokonanego westchnięcia.

- Dobrze. Kto chce obiad?

- Maa – ło otechowe i geliretkaa! - Sully pisnęła gdzieś w mieszkaniu i wszyscy się zaśmiali.

***

Louis dotrzymał słowa i po rozmowie z Zaynem rozpoczął kampanię romantycznych gestów. Wkrótce mieszkanie pływało w kwiatach, jeden lub dwa wazony w każdym pokoju, a Louis wracał do domu z dobrym winem i czekoladkami każdej nocy. Zarezerwował dwa razy w tygodniu masaże dla Harry'ego i wysłał do ich domu prywatnego instruktora jogi i pilatesu. Harry rozkwitł pod uwagą Louisa i wydawał się bardziej energicznym i błyszczącym, niż był od urodzenia bliźniaków.

To było rzeczywiście dość irytujące. Każdego ranka, Harry o szóstej robił pilates w salonie, nucąc pod nosem, kiedy gotował śniadanie o siódmej, kąpał bliźniaki i ubierał i pakował je do parku lub załatwiał sprawunki do dziesiątej, zanim Zaynowi nie udało się nawet zdołać zawieźć samego siebie do łazienki, by przedarł się przez swoje rutynowe, poranne czynności. Harry zaproponował, aby znaleźć Zaynowi całodobową pielęgniarkę, ale zmuszanie siebie samego do ruchu dawało Zaynowi coś, nad czym mógł pracować, coś, dla czego mógł żyć. Robienie rzeczy, które pełnosprawna osoba mogła zrobić w zaledwie kilka minut, zajmowało mu trzy razy więcej czasu, ale dawało mu także satysfakcję z małych zwycięstw. Czuł się dumny, gdy udało mu się umyć, ogolić i się ubrać. Jeśli pościelił swoje łóżko, czuł się jak król. 

These Streets (Larry Stylinson) - TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz