To taki uroczy, cudowny i wspaniały rozdział, że rozkazuję wam go skomentować!
___________
Henry ma dziesięć lat, kiedy zakochuje się w chłopcu. Chłopcu z opalonymi nogami, zdartym kolanami i przenikliwym śmiechem, który pobudza wszystko wewnątrz niego, jak zimny wiatr, poruszający suchymi liśćmi i śmieciami w alejce.
Henry ma dziesięć lat i jest zakochany w chłopcu, który ma plamkę fioletowego brokatu na swoim policzku, a Henry wie, że znajduje się ona tam, bo chłopak ma młodsze siostry. Cztery, orbitujące wokół niego jak planety, błyszczące i piękne, ich blond włosy nasiąkają promieniami słońca, jak panele słoneczne, więc świecą, świecą, świecą. Są jak dzieci z katalogu, kołysząc swoje nowe plecaki, odrzucając włosy i śmiejąc się razem, jakby nikt na nich nie patrzył. Są jak sen, który miał kiedyś Henry, o tym, jak rodzina powinna wyglądać – sen, który dawno temu wymiótł ze swojego umysłu – lub został z niego wymieciony.
Henry ma dziesięć lat, jest zakochany w chłopcu i nie może wyobrazić sobie czegoś gorszego.
Chłopiec jest głośny, głośny, głośny, w klasie i na placu zabaw z kolegami, ale również odważny i miły. Pewnego dnia, w drodze do domu ze szkoły, Henry obserwuje, jak chłopiec wyciąga wróbla z pyszczka bezdomnego kota, a kiedy ptak odlatuje, serce Henry'ego odlatuje z nim.
Henry ma dziesięć lat, ale jest na tyle stary, by wiedzieć, że chłopiec nie jest dla niego. Ten chłopiec jest czymś zupełnie innym, czymś błyszczącym i kosztownym, przechowywanym w szklanej gablocie w ekskluzywnym sklepie – zbyt jasnym i wspaniałym dla chciwego, głodnego łobuza, jakim jest Henry. Henry, w butach, których większą powierzchnię zajmują dziury. Henry, w swojej zbyt dużej bluzie ze sklepu charytatywnego, która pachnie naftaliną, rosołem i potem kogoś innego. Henry, ze swoimi zbyt dużymi okularami, które zaparowują, gdy płacze. Ale Henry nie płacze, bo ma dziesięć lat i wie, że cokolwiek inne dzieci zrobią lub powiedzą, nie zranią go tym. Nie tak, jak rani go uśmiech chłopca, gdy dzieli się swoją paczką kredek, nie tak, jak nieoczekiwane zobaczenie go, wychodzącego zza rogu ze swoimi kolegami, może zrobić dziurę w piersi Henry'ego.
Henry prawie chciałby nigdy się nie dowiedzieć, że chłopiec jest miły, cierpliwy i łagodny w stosunku do swoich sióstr, bo wie, że nie może go mieć. Ma dziesięć lat, jest zakochany w chłopcu i wie, że w jego świecie oznacza to, że jest martwy.
Ale wszystko to jest przed tym, jak chłopiec go całuje. Serce Henry'ego jest szeroko otwarte, a ich złączone usta smakują jego łez. Wszystko to jest przed tym, jak wyrównują swoje blizny niczym klawisze fortepianu, a każda piosenka, którą piszą ich ciała razem, to piosenka o miłości. Wszystko to jest przed tym, jak chłopiec stoi przy ołtarzu ze łzami w oczach, jakby przez całe życie czekał, aż Henry do niego przyjdzie. Wszystko to jest przed tym, jak zabierają swoje dzieci do domu, kładą je w ich kojcach i stają razem, patrząc na nie, jakby nie mogli uwierzyć w swoje szczęście.
Harry ma trzydzieści dwa lata, jest zakochany w chłopcu i nie może wyobrazić sobie czegoś lepszego.
***
Kiedy Louis skończył czytać ostatnią stronę manuskryptu, który wysłała mu Perrie, siedział przez jakiś czas w ciszy, słuchając, jak jego mąż śpiewał bliźniakom w drugim pokoju, przygotowując ich podwieczorek. Zajęło mu chwilę, aby uświadomić sobie, że łzy spływały mu po twarzy, zaplątując się w dwudniowym zaroście. Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz płakał w ten sposób – może, gdy umarła Fizzy lub gdy Ruby trzęsła się w gorączce, a on i Harry spędzili z nią nieszczęsną, bezsenną noc na pogotowiu, będąc zawieszonymi pomiędzy szaleństwem a bezradnością.
CZYTASZ
These Streets (Larry Stylinson) - Tłumaczenie
FanfictionHarry nie odzywał się do Zayna przez kilka miesięcy - trzymał się myśli, że znajdzie czas, ale potem coś jeszcze mu wypadało - jeden z bliźniaków miał gorączkę, musiał zadzwonić do właściciela, ponieważ wywóz śmieci został ponownie zatrzymany, albo...