Rozdział XXIV

447 31 0
                                    

To już przedostatni rozdział!

______

- Hej – sapnął Liam, spocony i rozczochrany od biegania po całej szkole, by znaleźć Zayna. Nie było go nigdzie, gdzie zazwyczaj przebywał – w sali artystycznej, bibliotece, za kulisami audytorium, gdzie czasami pracował nad doskonaleniem swoich technik makijażu. W końcu znalazł go na dachu szkoły, ale dopiero po tym, jak prawie został trafiony przez talerz, który zrzucił on na niego.

Zayn miał na sobie beanie i zbyt dużą bluzę, co do której Liam był pewien, że należała do Louisa, oraz parę czarnych, obcisłych dżinsów. U jego stóp stał karton z asortymentem porcelany, która wyglądała, jakby była kupiona na różnych garażowych wyprzedażach. A Zayn powoli ją tłukł, kawałek po kawałku.

- Co robisz?

- A na co to wygląda? – zapytał Zayn, bezceremonialnie wyrzucając kubek poza krawędź dachu. Z głośnym trzaskiem wylądował on na betonie. Liam skrzywił się, przejeżdżając dłonią po krótko przyciętych włosach na karku.

- Na to, że robisz bałagan. – Zmarszczył brwi.

Zayn przewrócił oczami.

- Robię mozaikę. Mogłem użyć młotka, ale pan Frank powiedział, że nie mogę wziąć okularów ochronnych z laboratorium naukowego, bo nie oddałem ostatniej pary. Więc albo to, albo ryzykowanie odłamkami ceramiki w moim oku.

- Och, cóż... to ma sens. Miałbyś coś przeciwko, gdybym do ciebie dołączył? – spytał Liam.

Zayn uniósł rękę do oczu i zerknął na Liama ​​przez popołudniowe słońce, oceniając go przez chwilę, zanim ostatecznie podał mu talerz.

- Przynajmniej zrób z siebie jakiś pożytek.

Liam wyjrzał za krawędź i zrzucił naczynie. Gdy rozbiło się na chodniku, wydało satysfakcjonujący dźwięk, rozluźniając jego szyję i ramiona. Niszczenie rzeczy było dziwnie zadowalające.

- Dlaczego nie jesteś na treningu? – zapytał Zayn, próbując nawiązać rozmowę, kiedy grzebał w pudle, szukając kolejnego talerza. Ich ręce otarły się o siebie przez chwilę, ale Zayn odsunął się jak oparzony.

Liam wzruszył ramionami.

- Nie poszedłem.

Zayn wykonał przesadnie przerażony gest.

- Ty opuściłeś trening?

- Chciałem z tobą porozmawiać... O... O tamtym dniu.

- Musisz wysłowić się bardziej szczegółowo – powiedział Zayn, wyrzucając naczynie jak Frisbee. Rozbiło się, a jakiś dziewczęcy głos krzyknął z zaskoczenia.

Zayn wychylił się za krawędź, rzucając jej przepraszające spojrzenie.

- Oj. Sorry. - Dziewczyna popatrzyła na niego zdenerwowana i odeszła, mocniej ściskając szelki swojego paska.

Gdy Zayn z powrotem usiadł na swoje miejsce, Liam patrzył na niego.

- No co? – zapytał. – Powinna była patrzeć gdzie idzie.

- Byłeś zdenerwowany, bo nie zaprosiłem cię na bal? – wypalił Liam.

- Co? Czy Harry... - Wyraz twarzy Zayna pociemniał.

Liam opuścił ramiona.

- Proszę, nie złość się na niego. To moja wina. Odpowiedziałem na niezadane pytanie. Ja tylko... Nigdy wcześniej nie wykazałeś jakiegokolwiek zainteresowania tego rodzaju rzeczami...

These Streets (Larry Stylinson) - TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz