To już przedostatni rozdział!
______
- Hej – sapnął Liam, spocony i rozczochrany od biegania po całej szkole, by znaleźć Zayna. Nie było go nigdzie, gdzie zazwyczaj przebywał – w sali artystycznej, bibliotece, za kulisami audytorium, gdzie czasami pracował nad doskonaleniem swoich technik makijażu. W końcu znalazł go na dachu szkoły, ale dopiero po tym, jak prawie został trafiony przez talerz, który zrzucił on na niego.
Zayn miał na sobie beanie i zbyt dużą bluzę, co do której Liam był pewien, że należała do Louisa, oraz parę czarnych, obcisłych dżinsów. U jego stóp stał karton z asortymentem porcelany, która wyglądała, jakby była kupiona na różnych garażowych wyprzedażach. A Zayn powoli ją tłukł, kawałek po kawałku.
- Co robisz?
- A na co to wygląda? – zapytał Zayn, bezceremonialnie wyrzucając kubek poza krawędź dachu. Z głośnym trzaskiem wylądował on na betonie. Liam skrzywił się, przejeżdżając dłonią po krótko przyciętych włosach na karku.
- Na to, że robisz bałagan. – Zmarszczył brwi.
Zayn przewrócił oczami.
- Robię mozaikę. Mogłem użyć młotka, ale pan Frank powiedział, że nie mogę wziąć okularów ochronnych z laboratorium naukowego, bo nie oddałem ostatniej pary. Więc albo to, albo ryzykowanie odłamkami ceramiki w moim oku.
- Och, cóż... to ma sens. Miałbyś coś przeciwko, gdybym do ciebie dołączył? – spytał Liam.
Zayn uniósł rękę do oczu i zerknął na Liama przez popołudniowe słońce, oceniając go przez chwilę, zanim ostatecznie podał mu talerz.
- Przynajmniej zrób z siebie jakiś pożytek.
Liam wyjrzał za krawędź i zrzucił naczynie. Gdy rozbiło się na chodniku, wydało satysfakcjonujący dźwięk, rozluźniając jego szyję i ramiona. Niszczenie rzeczy było dziwnie zadowalające.
- Dlaczego nie jesteś na treningu? – zapytał Zayn, próbując nawiązać rozmowę, kiedy grzebał w pudle, szukając kolejnego talerza. Ich ręce otarły się o siebie przez chwilę, ale Zayn odsunął się jak oparzony.
Liam wzruszył ramionami.
- Nie poszedłem.
Zayn wykonał przesadnie przerażony gest.
- Ty opuściłeś trening?
- Chciałem z tobą porozmawiać... O... O tamtym dniu.
- Musisz wysłowić się bardziej szczegółowo – powiedział Zayn, wyrzucając naczynie jak Frisbee. Rozbiło się, a jakiś dziewczęcy głos krzyknął z zaskoczenia.
Zayn wychylił się za krawędź, rzucając jej przepraszające spojrzenie.
- Oj. Sorry. - Dziewczyna popatrzyła na niego zdenerwowana i odeszła, mocniej ściskając szelki swojego paska.
Gdy Zayn z powrotem usiadł na swoje miejsce, Liam patrzył na niego.
- No co? – zapytał. – Powinna była patrzeć gdzie idzie.
- Byłeś zdenerwowany, bo nie zaprosiłem cię na bal? – wypalił Liam.
- Co? Czy Harry... - Wyraz twarzy Zayna pociemniał.
Liam opuścił ramiona.
- Proszę, nie złość się na niego. To moja wina. Odpowiedziałem na niezadane pytanie. Ja tylko... Nigdy wcześniej nie wykazałeś jakiegokolwiek zainteresowania tego rodzaju rzeczami...
CZYTASZ
These Streets (Larry Stylinson) - Tłumaczenie
FanfictionHarry nie odzywał się do Zayna przez kilka miesięcy - trzymał się myśli, że znajdzie czas, ale potem coś jeszcze mu wypadało - jeden z bliźniaków miał gorączkę, musiał zadzwonić do właściciela, ponieważ wywóz śmieci został ponownie zatrzymany, albo...