PRZECZYTAJCIE PROSZĘ
Cześć moi drodzy! Ogólnie to chciałam was przeprosić, że tak długo czekaliście, ale to naprawdę nie zależało ode mnie, przysięgam! (Okay, może dostalibyście rozdział w niedzielę, gdyby nie moje płakanie z bólu, ale gdybym mogła, to bym wcale tego nie doświadczała!) Wracając do tematu, jakaś dobra duszyczka (dziękuję jeszcze raz, anonimku), zwróciła mi uwagę, że jestem tępą dzidą (nie jej słowa) i pomyliłam się w dzieleniu rozdziałów. Moja pomyłka obejmowała ponad 2K słów, które znajdują się przetłumaczone już na końcu 12 rozdziału, więc cofnijcie się tam proszę i przeczytajcie! Tłumacząc kolejny rozdział byłam pewna, że coś mi nie pasuje, ale trochę przedziału czasowego było, więc musicie mi niestety wybaczyć. W każdym razie, miłego czytania i, jak zwykle, proszę o komentarze i vote'y (bardziej komentarze. :) x
_________________
- Wszystko w porządku? - zapytał Harry, kiedy Zayn sapnął z niezadowolonym westchnieniem, łaskocząc oddechem łopatkę Harry'ego.
Ramiona Louisa zacisnęły się niepostrzeżenie wokół talii Zayna, jego usta przejechały delikatnie nad jego tatuażem na karku. Seks między nimi trzema był niesamowity i w przeciągu kilku minut Zayn był zadowolony i zaspokojony, leżąc pośród ciepła ich ciał i ziewając bezmyślnie. Śnieg sypał za oknem i dodawał tylko do wrażenia, że ich sypialnia była ostoją w środku burzy. Ale potem myśli o Liamie powróciły jak zamieć, znów wprowadzając zamieszanie.
Zayn zgodził się go poślubić. Zayn, który nigdy nie myślał, że znowu będzie chodzić po wypadku. Który pogodził się z tym. Tatuaż na klatce piersiowej Louisa – it is what it is - stał się swego rodzaju mottem dla niego, w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Pogodził się z byciem przywiązanym do wózka inwalidzkiego do końca życia tak samo, jak pogodził się z faktem, że zepsuł to z Liamem te wszystkie lata temu, odrzucając jedynego mężczyznę, którego kiedykolwiek kochał.
Zayn zrezygnował. Nie ośmielił się mieć nadziei, że Liam mógłby pojawić w jego życiu ponownie, że to mogłoby zadziałać. Czy to dziwne, że nigdy nie znalazł niczego bardziej przerażającego w swoim życiu? Bał się dokładnie tego, czego pragnął, a o co nigdy nie miał czelności prosić, z obawy przed rozczarowaniem. Dlaczego tak trudno było powiedzieć słowa: ,,Chcę tego. Chcę ciebie"? Dlaczego tak trudno było przyznać, że zasługiwał na to, by być szczęśliwym? A także, że nie zasługiwał na to, co zrobił z nim Xavier?
Zayn powrócił myślami do dnia, w którym zobaczył się z Liamem w Centrum Terapii Fizycznej. Widzenie go tak nieoczekiwanie ukradło całe powietrze z pomieszczenia, z płuc Zayna. Był tak zaskoczony, tak przestraszony, aby dopuścić do siebie Liama, by przyznać, że jego marzenia mogą się spełnić.
Przypomniał sobie miękką odpowiedź Liama, jakby było to wczoraj.
- Więc pozwól mi, tak? Będę dla ciebie nadzieją. Wszystko co musisz zrobić, to przychodzić.
I przychodził od wieków. Zayn pozwolił Liamowi mieć na ramieniu ciężar nadziei, strachu. Pozwolił Liamowi go dźwigać - fizycznie i emocjonalnie. Ale teraz został tylko Zayn. I zostało tylko sześć miesięcy, aby w jakiś sposób uwierzyć, że zasługiwał na miłość Liama. Sześć miesięcy, by odbudować się, by wrócić do bycia chociaż w przybliżeniu tym mężczyzną, którym był przed tym, jak Xavier rozebrał go na części.
- Chodzi o Liama? – domyślił się Louis.
Zayn wyciągnął głowę na jego ramieniu, aby lepiej się mu przyjrzeć. Nawet w środku zimy miał złotą cerę, jego piaszczysta grzywka, luźna i niewystylizowana, opadała mu na jego duże, niebieskie oczy.
CZYTASZ
These Streets (Larry Stylinson) - Tłumaczenie
FanfictionHarry nie odzywał się do Zayna przez kilka miesięcy - trzymał się myśli, że znajdzie czas, ale potem coś jeszcze mu wypadało - jeden z bliźniaków miał gorączkę, musiał zadzwonić do właściciela, ponieważ wywóz śmieci został ponownie zatrzymany, albo...