Rozdział XIV

499 39 2
                                    


Hej, hej, hej! Ten rozdział to jeden z moich fav rozdziałów i ogólnie to cieszcie się póki możecie, bo następny nie będzie przyjemny! 

_________________

Zayn miał małe plamki wzdłuż krzywej tęczówki prawego oka, podobnie jak planety krążące wokół słońca. To było ledwo zauważalne, jeśli nie spędziło się dużo czasu, patrząc mu w oczy w pokoju z dobrym oświetleniem, jak zrobił to Liam. Przechowywał tę informację w głębi swojego umysłu wraz z innymi, jak wiewiórka chowająca żołędzie na długą zimę. Czuł się tak, jakby żył na kredyt i część jego wciąż czekała na nieuniknione. Ludziom takim jak on po prostu nie było pisane całować ludzi takich jak Zayn. Przynajmniej nie na zawsze. (Oni już raz to udowodnili.)

Liam nigdy nie miał szczęścia - został urodzony z jedną nerką i przez pewien czas lekarze byli przekonani, że nie dożyje dorosłości. Był wyśmiewany, gdy był młodszy, dopóki nie zaczął spędzać dużo czasu na siłowni i być dobry w piłce nożnej, a następnie nagle wszyscy chcieli być jego przyjaciółmi. Przejechał kota Harry'ego w liceum. Miał trzydzieści dwa lata i miał już za sobą nieudane małżeństwo. Został kontuzjowany u szczytu swojej kariery. I chyba najbardziej pechowe ze wszystkiego - miłość jego życia zostawiła go na lotnisku.

Miał tragiczne szczęście, ale wciąż czuł się szczęśliwym z powodu tego czasu, który mu dano. Czasu, w którym mógł patrzeć na Zayna, całować i dotykać go, i słuchać jego oddechu, gdy spał. Była inna plamka wzdłuż prawej strony grzbietu nosa Zayna i jedna na brodzie, nad miejscem, gdzie zaczynał się zarys jego zarostu. Liam czasami przyłapywał się na tym, że się na nie patrzył. Kiedy oczy Zayna były zamknięte, gdy Liam unosił go na wodzie podczas terapii wodnej, mógł swobodnie patrzeć niego tyle, ile chciał. Ponadto, jego powieki. Powieki Zayna powalały Liama. Przed Zayem Liam nawet nie myślał, że to możliwe, aby kochać czyjeś powieki, ale te należące do Zayna były tak pięknie ukształtowane, uzupełnione są przez ciemne, podkręcone, absurdalnie długie rzęsy.

Zayn robił znaczne postępy na ich sesjach. Tak duże, że Liam zamontował w jego pokoju dwie poręcze dwa weekendy temu i zmuszał Zayna do trenowania chodzenia. Nie był pewien, czy starał się udowodnić to Zaynowi czy sobie, ale mimo wszystko na to naciskał.

- Nie mogę tego zrobić. Nie mogę – zaprotestował Zayn, sztyletując go wzrokiem. Liam prawie pozwolił mu przestać wcześniej, tylko po to, żeby Zayn nie patrzył na niego w taki sposób. Ale nie – potrzebował tego – potrzebował wiedzy, że mógł to zrobić. Że był w stanie to zrobić. Że jedyne realne ograniczenia znajdowały się w jego własnym umyśle. Liam obserwował go przez tygodnie, a Zayn stawał się coraz lepszy.

- Nie możesz czy nie chcesz? – nacisnął Liam, krzyżując ramiona.

Zayn warknął z irytacją, używając rąk, by przesunąć się dalej.

- Boli - zaprotestował.

- Pozwoliłbyś Harley poddać się tak łatwo? - zapytał Liam, uderzając w słaby punkt. Zayn przyjął psa ze schroniska, w którym pracowała Eleanor, i przez ostatnie dwa tygodnie powoli przywracał go z powrotem do życia. Nawet Liam był zaskoczony tym, jak duży postęp zrobiła suczka w tak krótkim czasie, z niejedzącego, kulącego się ze strachu pieska, do szczęśliwego, dobrze odżywionego. Była zawsze o krok za Zaynem i spała zwinięta w nogach jego łóżka każdej nocy. Zdarzało się, że Liam był zazdrosny o to, że ona spędzała z nim noc, a on nie.

- Nie wciągaj jej w to – warknął Zayn, marszcząc górną wargę. Harley zaskomlała ze swojego miejsca przy poręczach, wyczuwając niepokój Zayna.

These Streets (Larry Stylinson) - TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz