Rozdział XI

589 39 2
                                    


Jesteśmy już w połowie tej historii, możecie uwierzyć?! To takie dziwne! Ale no nic, miłego czytania!

_____________

Liam miał kostki Zayna założone za uchem, rozciągając je (w zbyt dobrze znanej pozie), gdy telefon Zayna zaczął niespodziewanie brzęczeć na nocnym stoliku. Liam uniósł brew, chrząkając, kiedy przestał go rozciągać, opuszczając nogi Zayna w dół tak delikatnie, jak to możliwe. Mięśnie Zayna płonęły od nadużywania. Ostatnio Liam był jak opętany – pchał Zayna mocniej i mocniej każdej sesji - dopóki Zayn nie zaczął podejrzewać, że ​​starał się go zmiękczyć. Nie było części jego ciała, która by nie bolała.

Ale potem, kiedy było już po wszystkim, kiedy Zayn był miękki, luźny i giętki, było przytulanie. Była herbata serwowana na tacach, język Zayna szukał smaku cukru na ustach Liama. Były filmy, których i tak nie oglądali, będąc zbyt zaabsorbowanymi sobą nawzajem, by właściwie śledzić przebieg akcji. Był to przede wszystkim pretekst do wyłączenia światła, pretekst dla dużej, zrogowaciałej dłoni Liama ​​do prześlizgnięcia się w dół, na przód dresów Zayna, muskając jego jedwabne majtki, powoli go niszcząc.

Zayn nie pamiętał bycia w takim nieustannym stanie pobudzenia kiedykolwiek – nawet gdy był nastolatkiem z buzującymi hormonami. Nawet kiedy Liam kazał mu dojść bezwstydnie w swoje majtki, wciąż był twardy, wciąż był sfrustrowany, wciąż był pełen nieopisanego pragnienia. Czuł się tak, jakby nurkował w dół i w dół, i nigdy nie osiągnął tego, czego pożądał. To było dezorientujące i przerażające – myślenie o tej rzeczy, tym uczuciu, o tym, czymkolwiek to było, co budował z Liamem – to nie miało końca. To nie przestawało rosnąć i się rozwijać, jak wdech powietrza, które dostało się do jego płuc i nigdy nie zostało wypuszczone. Raz Liam sprawił, że doszedł tylko dzięki szczypaniu jego sutków, z Benem śpiącym tylko kilka kroków dalej . Czasami umysł Zayna całkowicie zawieszał się podczas orgazmu i wracał on do żywych wtedy, kiedy Liam scałowywał łzy z jego twarzy - i dlaczego płakał? Nawet tego nie wiedział - to było tak, jakby powstała w nim nieszczelność, nad którą miał niewiele kontroli.

Zayna nigdy nic szczególnie nie bolało - zwłaszcza po Xavierze - a może całe doświadczenie sprawiło, że miał większy bagaż emocjonalny, niż był skłonny przyznać - bo nie mógł zaprzeczyć, że podczas sesji z Liamem oprócz odczuwania bólu, był również dziwnie pobudzony. Przyjemność i cierpienie były już nierozerwalnie splecione - ból pobudzenia i ból jego wyczerpanych, spracowanych kończyn był już nie do odróżnienia w jego głowie – po prostu iskrzące neurony, krzyczące tak, tak, tak. Nawet nie potrzebował już pigułek – czuł się jak na haju przez cały czas.

- Zamierzasz na to odpowiedzieć? – Liam szturchnął Zayna i zdał sobie sprawę z tego, że odleciał. Zdał sobie sprawę również z tego, że był bardzo, bardzo twardy. Liam uśmiechnął się, patrząc na niego z góry.

Mało kto miał nowy numer telefonu komórkowego Zayna - jego rodzina, Liam, HarryiLouis i od ostatniego obiadu, Perrie. Zayn spojrzał na nieznany numer, jego żołądek się zacisnął. On nie żyje, przypomniał sobie. Nie może do ciebie zadzwonić, bo nie żyje. Zayn nigdy naprawdę nie pozbył się poczucia, że ​​Xavier chce pójść za nim – wynurzyć się z piekła na czarnym koniu, jak Hades przychodzący po Persefonę. Xavier był zbyt nienawistny, by umrzeć, zbyt pełny wściekłości, by pozwolić Zaynowi uciec tak łatwo. Brunet spojrzał na swoje zrujnowane nogi, pamiątkę z ich ostatnich chwil razem. No, może nie tak łatwo.

- Halo? - powiedział. Wszystkie myśli o Xavierze rozpłynęły się, gdy Liam odpiął guzik jego dżinsów.

- Cześć, rozmawiam z Zaynem? - zapytał kobiecy głos nerwowo.

These Streets (Larry Stylinson) - TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz