Rozdział VIII

621 41 7
                                    

  Cześć i czołem! Chciałam tylko zakomunikować, że w tym rozdziale pod koniec może być coś, co może się wam nie do końca spodobać, a mianowicie wzmianka o threesomie pomiędzy Louisem, Harrym i Zaynem, ale nie jest to zbyt długie no i ten, miłego czytania! Pamiętajcie o głosach i komentarzach, nawet tych niepochlebnych. :) 

________________

  Sprawy z Liamem wróciły do codzienności. Lub tak blisko codzienności, jak nigdy nie były. Żaden z nich nie wspominał o tamtym incydencie, ale Zaynczasami powtórnie cicho rozpatrywał to w nowym świetle. Liam nie przynosił mu obiadu, bo było mu przykro. Nie pozwolił Zaynowi zbliżyć się do Bena, bo byli przyjaciółmi lub mieli jakąkolwiek relację. Robił takie rzeczy, bo go kochał, bo był w nim zakochany. A Zayn tak naprawdę nie wiedział co z tym zrobić. Z jednej strony był podniecony. W ciągu ostatnich kilku tygodni jego uczucia się rozwijały i było miło wiedzieć, że nie były one jednostronne, że nie był szalony, czując się w ten sposób. Ale to było też przerażające.

Nawet nie biorąc pod uwagę jego niepełnosprawności, Zayn nie był wysoko ceniony. Wciąż budził się, trzęsąc się i będąc zlanym potem, z powodu koszmarów o wypadku. Wciąż wzdrygnął się na głośne dźwięki lub gdy ktoś obcy próbował go dotknąć. Palił zbyt wiele i brał za dużo tabletek. Nie spał wystarczająco. Nie jadł wystarczająco. Ledwie opuszczał mieszkanie Harry'ego i Louisa. Nie miał pracy lub pasji, oprócz czytania (a nawet to była jedynie kolejna ucieczka). Nie malował i nie robił niczego twórczego od lat. Nie mógł nawet patrzeć na siebie w lustrze, bo nienawidził tego, co widział. I Liam nie był w stanie naprawić żadnej z tych rzeczy. To było zbyt wiele – proszenie Liama o kochanie tego, czego pokochać nie mógł. Gdyby chciał, by sprawy z Liamem kiedykolwiek zadziałały, najpierw musiał popracować nad samym sobą.

On po prostu nie był pewien gdzie zacząć.

Xavier sprawił, że Zayn znienawidził wszystkie rzeczy, które kiedyś w sobie lubił. Gdy Zayn ubrany był w damską bieliznę, Xavier nazwał go dziwką i zostawiał go posiniaczonego i załamanego później. Mówił o obrazach Zayna jako hobby i nazywał jego styl amatorskim. Gdy mężczyźni i kobiety podziwiali go w opinii publicznej, Xavier karcił Zayna za to, że był próżny, ubierał się zbyt prowokacyjnie lub prosił o uwagę, a potem na osobności ranił go, dopóki nie był już ładny lub dumny. Teraz już nic nie należało do Zayna. Nie mógł nic kochać, nie słysząc echa słów Xaviera w głowie, mówiących mu, że nie był wystarczająco dobry, wystarczająco inteligentny, wystarczająco ładny.

Urodziny Zayna zbliżały się szybko, ale nie sądził on, że miał wiele powodów do świętowania w tym roku. Mimo protestów Harry nalegał, by zorganizować mu imprezę. Ostatecznie jednak obiecał, że będzie to małe spotkanie – jak to wyjaśnił, tylko on, Louis, Liam i kilku przyjaciół – spotykających się na miłym posiłku. Zayn zaprotestował, gdy znalazł pudełko na łóżku w niedzielę rano, w dzień jego urodzin. Pod wszystkimi bibułkami była piękna, niebieska, jedwabna suknia i jego ręce drżały, kiedy podniósł ją.

- Podoba ci się? - zapytał Harry cicho, stojąc w drzwiach.

- Nie jestem pewien, że - Zayn nie nosił sukienki od Xaviera, nawet tylko patrzenie na nią sprawiało, że jego dłonie się pociły. To zajęło mu lata, by zwyczajnie ponownie zacząć zakładać majtki i nawet wtedy słyszał głos Xaviera szepczący „dziwka" i „kurwa" w jego umyśle, choć okrutne słowa powoli zostawały wypierane przez wyraz twarzy Liama tego dnia, kiedy przypadkowo dowiedział się o sekrecie Zayna. Ponownie.

- Nie musi. Bez presji – dodał szybko Harry, pochylając się, by przytulić Zayna. – Chociaż niebieski bardzo ci pasuje.

Zayn włożył suknię z powrotem do pudełka, kiedy Harry pocałował w czubek głowy.

- Wszystkiego najlepszego, kochanie.

Zgodnie z obietnicą, ten dzień był stosunkowo cichy i spokojny. Harry zrobił na śniadanie naleśniki, które wszyscy zjedli, siedząc w salonie, będąc wciąż w swoich piżamach. Zayn otworzył prezenty – własnoręcznie zrobione kartki i kubek od bliźniaków z ich odciskami dłoni w kolorze zielonym i różowym, zeszyt i kilka dobrych ołówków od Harry'ego i kilka komiksów od Louisa. Zayn wziął prysznic i ogolił się, a fryzjerka - przyjaciółkaHarry'ego o imieniu Lou, przyszła, by przystrzyc go koło południa. Zayn i Lou dogadali się świetnie i pozwolił on jej nawet dodać blond pasemko do jego quiffa. To był pierwszy raz od długiego czasu, gdy spojrzał na siebie w lustro i pomyślał, że wyglądał w porządku.

Ogólnie rzecz biorąc, był to relaksujący dzień i Zayn czuł odpowiednią ilość rozpieszczenia. Ale przed obiadem jego żołądek związał się w supeł, ponieważ Zayn nie wiedział, czy włożyć sukienkę, czy nie. Nie chciał obrazić Harry'ego, ale też nie chciał zrobić czegoś, przez co nie czuł się jeszcze dość komfortowo. Kiedy był młody, dużo mniej dbał o to, co myśleli o nim inni, ale teraz każdy bezmyślny, bezceremonialny komentarz go bolał. Odstawiając przezorność na bok, włożył sukienkę w ostatniej chwili, nawet pozwalając Harry'emu rozmazać trochę cienia wokół jego oczu.

Warto było to zrobić dla wyrazu twarzy Liama, gdy Zayn wszedł do restauracji. Choć szczęście było krótkotrwałe, gdy Zayn zdał sobie sprawę z tego, że cała jego rodzina siedziała przy stole - jego mama i tata, i siostry – których wszystkich nie widział od ponad roku. Jego mama wstała pierwsza, spiesząc się, aby rzucić się mu na szyję.

- O Boże, brakowało mi cię tak bardzo, Zaynie. Wyglądasz świetnie. - Uśmiechnęła się, ignorując oczywistość. Zayn wiedział, że Harry musiał przygotować je pod względem tego, czego się mogły spodziewać, bo nikt nie skomentował jego wózka inwalidzkiego. Trisha starła jego łzy kciukami, gdy pocałowała go w twarz, a zamiast być zły na Harry'ego lub wstydząc się odwlekania ich spotkań przez tak długi czas, Zayn po prostu czuł się chory od ulgi. Nie był sam. Nigdy nie był sam i gdyby kiedykolwiek czuł się inaczej, to była jego wina. Rozglądając się wokół stołu i widząc tak wiele uśmiechniętych i łzawiących twarzy, jego serce chciało wyrwać się z piersi. I pomyślał, że może to były najlepsze święta od długiego, długiego czasu.

Wszyscy po kolei przytulali go, a kiedy w końcu przyszła kolej Liama, musnął on wargami ucho Zayna, jego gorący oddech wysłał spokój w dół kręgosłupa Zayna.

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Pięknie wyglądasz, kochanie.

Zayn próbował ukryć rumieniec przez schowanie twarzy w swoim menu. Na szczęście, było wiele ożywionych rozmów przy stole - Doniya była w ciąży z pierwszym dzieckiem, Harry grzecznie zapytał o pracy dyplomowej Waliyah i Yaser i Louis mówili o piłce nożnej – wszystkie one zabierały uwagę od Zayna. Ben i Ruby walczyli o to, kto będzie siedzieć na kolanach Zayna podczas kolacji, a on ogłosił kompromis, pozwalając im się zmieniać, nie przegapiając miękkiego spojrzenia, które Liam rzucił mu, gdy cierpliwie kroił kurczaka i makaron na małe kawałki, karmiąc nimi Bena. Zamówili śmieszną ilość żywności, aby dzielić się i mimo że nie miał apetytu od miesięcy, Zayn zjadł każdy kęs z talerza.

Zayn był tak szczęśliwy, czuł się tak, jakby mógł wybuchnąć. Było tak, dopóki nie usłyszał jakichś facetów, rozmawiających przy stole obok nich.

- Co to jest? Czy jest to facet, czy dziewczyna? - Jeden szepnął głośno, wyraźnie chcąc, by Zayn to usłyszał. Zayn był całkiem pewien, że nikt inny nie zwrócił na to uwagi, dopóki nie spojrzał na Liama. Twarz Liama ​​była czerwona i jego kostki były białe, od mocnego trzymania krawędzi stołu.

- Jak dla mnie wygląda jak pedał – prychnął drugi. Coś w piersiach Zayna skurczyło się i miał on już zamiar usprawiedliwić się pójściem do łazienki, gdy Liam gwałtownie obrócił swoje krzesło i uderzył drugiego faceta w twarz. Wszyscy przy stole natychmiast przestali mówić, Harry z łoskotem opuścił na talerz widelec.

- Co jest, kurwa? – krzyknął facet, jego dłoń powędrowała do strużki krwi, lecącej z nosa. - Kurwa. Czy to nie jest Liam Payne? - zapytał pierwszy facet, przypominając sobie Liama z czasów, kiedy był piłkarzem.

- Zawsze mówiłem, że jest pedałem - drugi facet powiedział przez swoją dłoń, krew spływała mu po brodzie. Zayn trząsł się mocno. Nigdy nie lubił konfrontacji i po Xavierze lubił je jeszcze mniej. Nic nie było warte fizycznej agresji.

- Mogę być pieprzonym pedałem, ale przynajmniej mam maniery – splunął Liam, żyły w jego szyi pulsowały. Wziął dłoń faceta i wykręcił ją do tyłu, a mężczyzna zawył z bólu. - Myślę, że jesteś winien komuś przeprosiny.

Zayn położył dłoń na nadgarstku Liama, łzy rozmazywały mu widok.

- Proszę, nie. To nie jest tego warte.

Liam miał wyraz niedowierzania wypisany na twarzy.

- Nie mogą mówić do ciebie w ten sposób.

- Po prostu to zostaw – poprosił Zayn, w momencie, gdy kelnerzy wyszli zza rogu z jego tortem urodzinowym z płonącymi świeczkami i zaczęli śpiewać Sto lat. Harry zerwał się na nogi, aby dołączyć do ich chórku i Louis pospieszył wokół stołu i stanął pomiędzy Zaynem a drugim stołem.

- Chodź, przejdźmy do samochodu. Możemy zjeść tort w domu - powiedział łagodnie. Zayn płakał otwarcie, zanim dotarli do samochodu, ale Louis był na tyle uprzejmy, by nie wspomnieć o tym, kiedy pomagał mu usiąść na siedzeniu pasażera. Nawet nie do końca chodziło o to, co mówili ci faceci. Chodziło o to, że Liam nadal tak bardzo przejmował się tym, co myśleli inni ludzie. Zmienił potencjalnie świetną noc w ogromną kłótnię i zniszczył wszystko. Louis nie mówił nic przez całą drogę do domu, ale miał on zacięty wyraz twarzy, gdy ściskał kierownicę zbyt mocno.

Zayn umył się i przebrał w piżamę, a Louis bez słowa wszedł z nim do łóżka, ręką oplatając jego ramiona. Zaczęli film na laptopie Zayna, Louis gładził go po głowie, kiedy ten się rozpłakał.

Harry wrócił godzinę później, zaglądając do pokoju, aby sprawdzić co u Zayna i Louisa, po tym, jak położył dzieci do łóżka. Wyglądał na smutnego i zmęczonego, gryząc zdarty naskórek na kciuku.

- Podrzuciłem wszystkich z powrotem do ich hotelu. Ale twoja rodzina chciała przyjść na śniadanie jutro rano, jeśli to jest w porządku? - zapytał cicho. - Mogę zadzwonić i to anulować, jeśli...

- Nie musisz tego robić. Jest w porządku – powiedział Zayn, jego głos był szorstki od płaczu. To było miłe - zobaczyć swoją rodzinę przed tym, jak to wszystko... się stało. Nie był w stanie stawić im czoła teraz, ale jutro będzie z nim w porządku. Nie był już nawet zły o to, co powiedzieli tamci faceci. Zawsze będą na świecie ludzie, którzy będą myśleli, że mężczyźni nie powinni nosić kobiecych ubrań. Ale nie mógł przebaczyć tego, jak zachował się Liam. To składało się na każdą złą rzecz w ich relacji – jak żółć, napływająca do jego gardła – Liam wycofujący się, gdy Zayn dotknął go publicznie, Liam nie wiedzący, jak przedstawić Zayna przyjaciołom i rodzinie, Liam wstydzący się okrutnych drwin.

- Przepraszam - powiedział Harry, wciskając palec w dywan. - Nie wiedziałem... Nie naciskałbym na sukienkę, jeśli...

- To nie twoja wina. Ludzie będą dupkami, chociażby nie wiadomo co, nie? - Zayn wzruszył ramionami.

Harry przygryzł wargę, wymieniając nieczytelne spojrzenie z Louisem, nad głową Zayna. Louis skinął głową i Harry usiadł, biorąc za rękę Zayna w obie dłonie.

- Wiem, że to był długi dzień dla wszystkich, ale zrobisz zaszczyt mi i Louisowi i będziesz dzielił z nami łóżko dzisiejszej nocy?

Oczy Zayna rzuciły się nerwowo na Louisa, ale on wydawał się spokojny i zrelaksowany, w ogóle nie martwiąc się tym, co sugerował Harry. Prawie jakby dyskutowali o tym wcześniej.

- Pozwól nam sprawić, że poczujesz się dobrze kochanie – powiedział Louis, pocierając biodro Zayna.

- Kurwa. Czy jesteście... jesteście pewni? To nie będzie dziwne? - Zayn wypuścił powietrze, puls walił w jego głowie.

- Jeśli nie zauważyłeś, oboje desperacko cię lubimy - powiedział Harry, jego oczy zmarszczyły się lekko, gdy się uśmiechnął. - Nie możesz zrobić niczego, by się to zmieniło.

Zayn kłamałby, jeśli by powiedział, że nie był świadomy napięć pomiędzy nimi trzema. Zawsze zakładał, że było to przez to, że on i Louis umawiali się wiele lat temu i ponieważ on i Harry byli tak blisko. Nigdy nie przyszło mu nawet do głowy, by w to ingerować, ale jeśli oni go zapraszali...

Harry i Louis spojrzeli na niego wyczekująco.

- Co o tym sądzisz? - zapytał Louis trochę nieśmiało.

Harry schował twarz w szyi Zayna, jego ciepły policzek ogrzewał szyję Zayna.

- Proszę, powiedz tak. Tak bardzo chcę cię ssać.

Penis Zayna drgnął w jego spodniach od piżamy. Kurwa. Nie był odporny. I to nie było tak, że on i Liam ze sobą chodzili. Nie uprawiał seksu z nikim od Xaviera i wiedział, że jego przyjaciele obejdą się z nim delikatnie.

- Tak. Tak. Proszę. Tylko... dacie mi minutę, by się przygotować?

Louis wsunął rękę między nogi Zayna, trzymając ją naprzeciwko jego twardości.

- Nie każ nam czekać zbyt długo - jęknął rozpaczliwie. – Chcę cię teraz.

Zajęło Zaynowi chwilę, by uspokoić się po tym, jak wyszli – ochlapał wodą twarz w łazience – przed podjechaniem do szafy. Kupił bieliznę jednego popołudnia, kiedy był znudzony i nie myślał o tym od tamtego czasu. Nadal były na niej metki. Zayn zdjął swoje dresy, próbując założyć majtki przez swoją erekcję. Założył biustonosz i zapiął go, wcierając trochę wody kolońskiej za uszami i w wewnętrzną część łokci. Założył dresy z powrotem na bieliznę i wziął głęboki oddech. Mógł to zrobić.

***

Warto było to zrobić dla samego zmysłowego wyrazu twarzy Louisa, kiedy niecierpliwie ściągnął ubranie z Zayna.

- Och, kochanie, jesteś lekarstwem dla zmęczonych oczu - westchnął, gładząc palcem po obramowaniu koronki biustonosza Zayna.

- Wyglądasz jak anioł - zgodził się Harry, zagryzając wargę. Zayn zaczerwienił się, ale jakąkolwiek odpowiedź mógł wymyślić, zginęła ona w jęku, kiedy Harry przejechał ustami przez jego erekcję, przez cienką satynę jego majtek. Louis skierował rękę Zayna na tył głowy Harry'ego, pokazując mu, jak ten lubił, gdy ciągnęło się za jego loki. Stłumiony jęk Harry wokół jego penisa wysłał wstrząs elektryczności przez ciało Zayna.

Po wszystkim to zmieniało się w naprawdę dobre urodziny.  


These Streets (Larry Stylinson) - TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz