Rozdział 10

251 9 2
                                    

Po powrocie podarowałam Violi wisiorek z kluczem wiolinowym pokrytym białymi diamencikami, z którego nastolatka bardzo się ucieszyła i zawisła na mojej szyi okazując radość.
Rozmawiałyśmy w jej czterech różowych ścianach turlając się na jej łóżku i wygłupiając.
- Mimo, że nie było cię tylko weekend, strasznie się za tobą stęskniłam- Odparła nastolatka.
- Ja też się steskniłam- Ucałowałam jej czółko. Dalsze dyskusję przerwał nam donośny głos Olgi informujący o kolacji. Wyszłyśmy z jej dziewczęcej twierdzy i skierowałyśmy się do jadalni. Ma stole znajdowała się przepyszna zapiekana, którą przygotowała gosposia. Zasiadłam między Germanem, a siostrzenicą, ale niestety na przeciw mnie siedział brat mojego ukochanego. Delektowałam się mieszanką sera, kurczaka oraz brokuł popijając wszystko co jakiś czas sokiem pomarańczowym. Przez obecność Louis'a przy posiłku panowała napięta atmosfera. Nikt nie odezwał się słowem, ale nie było osoby, któta ani razu nie zerknęła na gościa. Po kolacji pomogłam Oldze pozmywać naczynia
ia i udałam się do swojej sypialni. Otworzyłam szeroko okno i usiadłam na parapecie wpatrując się w krajobraz rozciągający się poza willą. Widziałam promienie zachodzącego słońca, którego kolor był pomarańczowo czerwony. Pognałam myślami do czasu, kiedy pierwszy raz przyszłam do domu Castillo. Uważałam Germana za całkowitego gnojka i egoiste, a teraz, niespełna trzy lata później jestej jego dziewczyną. Kiedy byłam guwernantką Violi, skakaliśmy sobie do gardeł. Zabawne. Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Zeskoczyłam z parapetu, a okno zamknęłam po czym szybko podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Zobaczyłam Louis' a
- Co ty tutaj robisz?- Zapytałam go oschle spoglądając w jego zimne jak lód zielone tęczówki.
- Chica czemu tak wrednie?- Zapytał
- Nie mów do mnie chica!- Warknęłam z frustracją i podparłam dłonie na biodrach.
- Jaka ostra kocica- Mruknął, zamknął drzwi i obszedł mnie do okoła, tak jak robi to drabieżnik czychający na swoją ofiarę.
- Możesz mi powiedzieć, co ode mnie chcesz?- spytałam.
- Ładna buzia, fajny tyłek...- Wymieniał całkowicie ignorując moje pytanie.
- Dobra, ja zaczynam się ciebie bać- Westchnęłam zirytowana i poczłapałam do innego pomieszczenia, zostawiając mężczyzne samego. - Idiota- Szepnęłam pod nosem i skierowałam się do pokoju Germana. Wstąpiłam tam bez pukania, a czekoladowooki był w trakcie rozpakowywania swoich ubrań.
- German, musimy porozmawiać- Oznajmiłam twardo i usiadłam na miękkim łóżku.
- O czym..
- O Louis' ie- Odpowiedziałam szybko
- Co z nim nie tak?- zapytał siadając obok mnie i głaszcząc moje kolano.
- Wparował do mojej sypialni i zaczął zachowywać się jak jakiśpsychol- Podsumowałam i położyłam głowę na jego torsie.
- Angie, nie przesadzaj- Przeciągnął z niechęcią.- On stara się być miły
- To porozmawiaj z nim chociaż- Rozkazałam, ale mężczyzna nic nie odpowiedział tylko przytulił mnie.- Ide się położyć- Oznajmiłam iruszyłam do łazienki, aby wziąć prysznic i nałożyć pidżamę. Po wieczornej toalecie rozłożyłam się wygodnie na łóżku i opatuliłam się pieżyną. Ułożyłam się wygodnie i odpłynęłam w błogi sen.

Byłam na cmentarzu. Przechodziłam między nagrobkami, które wyglądały niemal tak samo. Jednak jeden z nich przykuł moją uwagę.

Maria Sarámego
Ur.16.06.1978
Zm.27.09.2002
Żona, Matka, Siostra i Córka

Na szarej marmurowej płycie nagrobnej wygrawerowany był jej portret. Zobaczyłam zamgloną postać. Dostrzegłam w niej moją siostrę. Zjawa stała z kamienną twarzą, bez wyrazu. Chwile potem znalazłyśmy się w nicości. Otaczał nas krąg czarnej barwy, a po cmentarzu nie został już ślad.
Siostra przypatrywała się we mnie lewitując nad ziemią.
- Angie- Odparła swoim delikatnym głosem. Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie mogłam nic z siebie wykrztusić. - Uważaj...- Dodała wyraźniej.
-Na co?- Zapytałam jąkając się przy tym- Na co mam uważać?
- Uważaj...- Powtórzyła poprzednio powiedziane słowo i jej prześwitująca postać zaczęła się rozmazywać, aż w końcu całkowicie zniknęła. Świat w okół mnie zaczął niebezpiecznie wirować, a potem
upadłam.

Obudziłam się cała zalana potem.
Co mniał znaczyć ten sen?
Czy to tylko mój wymysł, czy Maria rzeczywiście starała mi się coś przekazać. A jeśli tak, to co?
Tyle pytań pozostawało bez odpowiedzi.
Zapaliłam lamkę usawioną przy moim łóżku i spojrzałam na zegarek.
03.23.
Westchnęłam. Wiedziałam, że nie zasnę, dlatego zeszłam po schodach i skierowałam się do ogrodu. Usiadłam w białej altance i rozmyślałam o moim dziwnym śnie.

Oczami Germana.
Obudził mnie irytujący dźwięk budzika, który na chybił trafił starałem się wyłączyć. Po nieudanym próbach otworzyłem oczy i uciszyłem użądzenie. Leniwie zwlokłem się z łóżka i doprowadziłem się do porządku. Wyszedłem do ogródka z zamiarem zaczerpnięcia świeżego powietrza...

I oto nowy rozdział. 
Mam nadzieje, że rozdział się wam spodobał i chciałabym zobaczyć
Trzy komentarze 😊


GermangiePL [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz