- Emilyyyy??? - znałam ten głos, na 100% znałam, ale nie mogłam skojarzyć skąd, odwracając się zobaczyłam...
Sosów ale bez Luke ? Ale to nawet lepiej że go nie ma. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać, więc z powrotem odwróciłam się w stronę stolika, z nadzieję że nie podejdą do mnie. Ale jak to mówią nadzieja matką głupich. Któryś z nich położył mi ręką na ramię, którą od razu zdjęłam. Jednak oni nie dawali za wygraną, i usiedli na przeciwko mnie. Bo dłuższej ciszy postanowiłam się odezwać.
- Tak ??
- Chcemy pogadać ? - brzmiało to bardziej jak pytanie a nie stwierdzenie ale ok...
- A mamy o czym ?
- Wydaje nam się że, tak.
- Ja raczej nie mam zamiaru, ani ochoty z żadnym z was rozmawiać, więc chyba już pójdę...
- Nie proszę czekaj, nie chcemy rozmawiać o Luke jeśli o to Ci chodzi.
- Umm no ok to o czym chcecie rozmawiać ? Tylko wiecie sprężajcie się troszkę.
- W sumie to o niczym tak po prostu co tam u Ciebie słychać ? i od kiedy mieszkasz w LA ? I czemu się nie odzywałaś ?! - oburzył się Calum, na co reszta mu zawtórnowała.
- Umm no wiecie jakoś leci, a przeprowadziłam się tu w sumie sama nie wiem czemu, taka spontaniczna decyzja. W sumie kontaktowałam się z wami, tylko chyba mnie zablokowaliście, chciałam się dowiedzieć o co chodzi Luke'owi no ale trudno. - Uśmiechnęłam się do nich chyba pierwszy raz podczas naszej rozmowy.
- ouch ale to chyba jakaś pomyłka, bo tez próbowaliśmy się do Ciebie dodzwonić... - nie chciałam na ten temat rozmawiać, wiec przerwałam Ashton'owi.
- wiesz mieliśmy o tym nie rozmawiać. Lol a wy co tu robicie ?!
- A no wiesz, trochę się zmieniło mieliśmy trasę, a teraz "odpoczynek" - Mikey w powietrzu zrobił cudzysłów, na co parsknęłam śmiechem - od niej i jesteśmy w gorącym LA! - ostatnie dwa słowa wykrzyknął chyba na całego Mac'a. - Rozmowa całkiem całkiem się nam kleiła, z czego się zdziwiłam myślałam że będą robić mi jakieś kazania. Podczas opowiadania jakże śmiesznego żartu Calum'a ( wyczujcie ten sarkazm ) usłyszeliśmy, bardzo znany mi głos.
- Emily!!! Nasza bff gdzie jesteś ?! - Gilinsky. Myślałam że zapadnę się pod ziemię. Chociaż w sumie cieszyłam się że już uwinęli się z fankami.
- ja pierdole...
- Znasz ich ?
- niestety - od razu dodałam weselsza gdy zobaczyłam ich jak idą w naszą stronę, niee to nie nazywa się chodzenie, Jonhson wskoczył na plecy Glinie. A on o mało się nie wyjebał.
- No wiesz jak możesz chwile nas nie ma a ty już zarywasz. - Na te słowa cała nasza szóstka wybuchła śmiechem.
-Tak właściwie to znam ich z Sydney, to Mike ... Calum i Ashton. A to jest Jack i Jack - Chłopcy poszli ( Jacki ) zamówić nam coś do jedzenia.
- Czemu zmieniłaś kolor włosów ? - zaskoczył mnie tym pytaniem Clifford.
- Wiesz chciałam już wcześniej przefarbować, blond to zdecydowanie nie mój kolor no i niedawno dopiero zebrałam się żeby je przefarbować.
- Chyba ci w nich lepiej.
- hahaha dzięki. - odparłam ze szczerym uśmiechem.
- My chyba będziemy już się zbierać, ale mam nadzieje że jeszcze się spotkamy pa Em.
- czeeeść
- Emmm papapap
- Do zobaczenia paa.
Akurat gdy wyszli z Mac'a do stolika wrócił już JG i JJ .
- A oni to ...?
- Umm tak jakby koledzy Luke'a - tak dla jasności wiedzą o mojej "sytuacji", "znajomości" z Hemmingsem.
- Nie stawiali się nic albo coś ?
- nie nie spokojnie. - odpowiedziałam im na wszystkie pytania po czym wybuchnęłam śmiechem, no całe przesłuchanie, nie wiem jak z nich perspektywy ale z mojej wyglądało to komicznie.
Po skończonym posiłku, wyszliśmy z galerii gdzie czekała już na nas reszta. Droga minęła nam spokojnie, jeżeli "spokojną drogą" można nazwać bieganie po całym chodniku.
*
*
*
*
*
*
*
*
*Trzymajcie rozdział! Dzień wcześniej, bo jutro nie będę miała czasu jak napisać, muszę się uczyć do testu z fizyki i kartkówki z techniki... uggh.
Kochani mamy nową okładke jest cudowna dziękuuje @citrustree

CZYTASZ
powrót | lrh
Fanfiction#7 in Fanfiction [ 8.12.2015 ] pierwsza część • KIK druga część • POWRÓT trzecia część • NADAL ® okładka mojego autorstwa ®