Na samym początku chciałbym was zaprosić do mojego nowego tłumaczenia 'Met You Through Kik' z Ashtonem c;
Gdy ruszyliśmy na parkiet zobaczyłam... Biance.
Myślałam że już jej nie spotkam ale chyba się myliłam uggh. W końcu świat jest mały. Gdy chciałam już odejść w kierunku Jacka złapała mnie za nadgarstek który jej szybko wyrwałam.
- Co chcesz ?!
- Mała Em się zdenerwowała ? jejciu jak mi przykro. - wyczujcie ten sarkazm.
- Zadałam pytanie. Co chcesz ??
- Ohh przecież jesteśmy przyjaciółkami . Chciałam z tobą pogadać...
- pff chyba byłymi, dobra Bianca czego chcesz ?!
- Masz nie zbliżać się do Luke'a zrozumiano.
- Ja pierdole dziewczyno co z tobą jest nie tak, przez jakieś 2 miesiące do niego nie dzwonie nie piszę, a najważniejsze nie zbliżam się do niego, więc przez kolejne 1000 lat także nie mam zamiaru.
- Nie obchodzi mnie to ile się do niego nie zbliżałaś, najważniejsze dla mnie jest to żebyś teraz się do niego nie zbliżała bo nie ręczę za siebie zrozumiano?
- teraz będziesz mi rozkazywać co mam robić ?!
- Chciałabym Ci przypomnieć że Luke to mój chłopak, więc... Hmm chyba mogę Ci rozkazywać.
- Dobra, nie ważne, nie mam zamiaru nawet na niego patrzeć.
- Spokojnie, pozwalam Ci sobie o nim pomarzyć. - już miałam jej dość, więc przepuściłam tą uwagę mimo usze. W tym samym czasie zza moich pleców wyszedł Glina.
- Joł laska co jest ?
- A nie nic, po prostu laska ma problem.
- O widze masz nowego chłoptasia. Muszę ci przyznać że gust masz dobry.
- Tak, bo nie mam co robić tylko szukać sobie chłopaków. Nie jestem tobą przepraszam bardzo. A i na pewno lepszy od Ciebie.
- suka, Luke miał racje.
- Odszczekaj to.
- chał.
- kurwa. Już nie wytrzymam - gdy już miałam do niej podbiegać Gilinsky złapał mnie w pasie, przez to nie mogłam jej jebnąć. Odciągnął mnie od niej, nie chciałam już siedzieć na tej imprezie, wiedząc że ona może tu jeszcze być. Gdy już wychodziłam z domu usłyszałam jej krzyk:
- Luke, kazał Cię pozdrowić. - suka.
- kurwa. - cicho szepnęłam. Jednak nie uszło to uwadze Gliny.
- Też kobieta, tylko krocze robocze. - na jego słowa od razu wybuchłam śmiechem.
- Ej Jack, bo ten ja już się zwijam. Więc leć już do środka.
- Nope. Nigdzie nie idziesz, musisz jej pokazać, że jesteś silna. No chodź. Nie daj się namawiać. - Tak jak powiedział nie dałam się długo namawiać i znowu weszłam w progi domu Reynoldsa. Od razu wskoczyliśmy na tzw. parkiet. Po jakiejś godzinie tańczenia. Usiedliśmy na kanapie w salonie gdzie doszła do nas reszta ( czyt. Nash, Cameron, Matt, Hayes, JJ). Po długich namowach Hayes poszedł przynieść nam jakiś alkohol. Wrócił po jakiś 10 minutach, z lewej ręce niósl ok. 7 kubków a w prawej chyba butelkę Jacka Danielsa. Dosyć szybko zniknęła.------ Rano --------
Chciałam szybko wstać, ale coś mi przeszkadzało. A no tak wczoraj, była impreza. Głowa mnie tak napierdala ale cóż kac morderca nie ma serca. Postanowiłam jeszcze chwilkę pospać. Gdy już przewróciłam się na drugi bok, obok mnie spał ... Jack !!! Onienienie. W szybkim tępię oprzytomniałam, i zerwałam się z łóżka, przez co obudziłam Gline.
- Czy my razem no wiesz...
- Nie, nie spokojnie, zaraz jak wróciliśmy od Cartera, na zewnątrz rozpętała się jakaś burza, a ty coś mamrotałaś pod nosem że się jej boisz, i spytałaś się mnie czy bym z tobą nie spał, a ja jako bardzo dobry przyjaciel zgodziłem się. - przy swojej jak że długiej wypowiedzi poruszył zabawnie brwiami. Na co parsknęłam śmiechem, po tym jak oboje jakoś wyglądaliśmy, zeszliśmy na dół coś zjeść.
CZYTASZ
powrót | lrh
Fanfiction#7 in Fanfiction [ 8.12.2015 ] pierwsza część • KIK druga część • POWRÓT trzecia część • NADAL ® okładka mojego autorstwa ®