Budzik zadzwonił o 6:30 . Zwlokłam się powolnie z łóżka i poszłam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę, wziełam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Wróciłam do pokoju i podeszłam do szafy.
Wybrałam czarną bluzkę, na to czerwoną koszulę w krate i czarne jeansy z dziurami na kolanach.
Wzięłam torbę i zeszłam na dół.
W kuchni zastałam siedzącą przy stole mamę.
- Dzień dobry. - powiedziałam spoglądając w jej kierunku.
- Hej Sophie. Jak się spało? - zapytała upijając łyk kawy.
- W porządku. - odpowiedziałam.
No i tak wyglądała nasza prawie każda rozmowa. Nie potrafie opisać mojego kontaktu z własną mamą. Kiedyś tak nie było. Zaczęło się od kiedy tata odszedł i do naszego życia wkroczył Brian. Niby 'przyjaciel', ale sama już nie wiem. Jestem jedynaczką ,a mama w ogóle nie poświęca mi swojego czasu. Widuje ją tylko rankiem, bo zazwyczaj wieczorami pracuje do późna.
- Idę do szkoły. - powiedziałam zakładając buty.
- Dobrze. Powodzenia. - wymamrotała z lekkim uśmiechem.
Wyszłam z domu trzaskając drzwiami i pokierowałam się w strone szkoły.Zaczęłam bać się tego dnia coraz bardziej.
Stanęłam przed drzwiami ogromnego liceum.
- Metropolia.. - westchnęłam cicho spoglądając na budynek.
Dookoła stało, siedziało, biegało i nawet skakało kilkadziesiąt albo i kilka set osób. Wiele z nich kierowało się do wejścia, jak ja.
Dobra Hastings, masz do zrobienia tylko kilka prostych rzeczy. Sekretariat, odbiór szafki i po prostu iść na lekcje. To nie będzie takie trudne.
Weszłam niepewnie do środka.
TO JEST NAPRAWDĘ JAKAŚ METROPOLIA. Numery klas 200,300... na jednym piętrze! A szkoła jest 3 piętrowa. W życiu się tu nie odnajde.
Poszłam w poszukiwaniu sekretariatu. Prawie od razu go znalazłam, zapukałam i cicho weszłam do środka.
Przy dwóch biurkach siedziały dwie starsze kobiety. Podeszłam do jednego z nich.
- Dzień dobry, nazywam się Sophie Hastings, jestem od dzisiaj uczennicą tego liceum. - powiedziałam z delikatnym usmiechem.
- Ah, tak. Macarena Freese, sekretarz szkolny. - kobieta lekko uścisnęła moją dłoń.
- Czy mogę wiedzieć, jaki mam numer szafki? - zapytałam siadając na krzesło po drugiej stronie biurka pani Freese.
- Więc tak, Twoja szafka ma numer 40501 i jest dosyć blisko sekretariatu. Korytarzem w prawo i 2 regał szafek, jest tuż obok pierwszego. Jeśli chodzi o salę, w której masz teraz lekcje będzie to 278 , czyli od sekretariatu w prawo, gdzieś przy końcu korytarza. - odpowiedziała z uśmiechem. No i tu masz kod do swojej szafki. - wręczyła mi karteczkę z 4 cyfrowym kodem.
Jest dosyć łatwy ,więc od razu go zapamiętałam.
- Dobrze, dziękuje bardzo. - wstałam i poszłam w kierunku drzwi.
- Nie ma za co słoneczko, jeśli będziesz czegoś potrzebowała wiesz gdzie szukać pomocy . - powiedziała unosząc kąciki ust.Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się w stronę szafek według wskazówek pani Freese. Od razu odnalazłam mój numer.
Ostrożnie otworzyłam moją szafkę i włożyłam tam kilka książek, po czym zamknęłam zaciskając haczyk zabezpieczenia. Odwracając się w prawą stronę, wpadłam na jakiegoś chłopaka przez co zeszyty posypały mi się z rąk. Lekko kucnęłam aby je pozbierać i wstając, nieznajomy pomógł mi je podnieść i dał mi resztę.
- Sor...- spojrzałam w ciemne oczy chłopaka.
Zaraz.. znam go..
- Znowu Ty? Co tu robisz? - zapytał ciemnowłosy azjata.
- Uczę się. Od dziś. Przepraszam, nie zauważyłam Cię, jestem troche rozkojarzona.- powiedziałam z brakiem śmiałości.
- W porządku, zauważyłem. Jestem Calum. - uścisnęliśmy dłonie. W której jesteś klasie? Przeniosłaś się tu w środku roku? - spojrzał na mnie ze ździwieniem.
- Sophie. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. W 2b chyba. Tak, przeprowadziłam się tu z Melbourne i tak jakoś wyszło ,że akurat teraz.
- Czekaj, też jestem w 2b. - zamyślił się przez chwilkę.
- Jeśli myślisz czy to ta sama klasa to tak, to jest ta sama klasa. - zachichotałam.
- Trudna ta matematyka, wybacz. - odpowiedział drapiąc sie po głowie.
Zaśmiałam się.
- Matematyka? To chyba z matematyki też nie jesteś dobry. - włożyłam książki do torby.
- Mniejsza o to. Oprowadzę Cie po szkole na następnej przerwie, jeśli zechcesz. - powiedział wyjmując telefon.
- Okej. Ogólnie, to jak wpadliśmy na siebie w sklepie i gdy wsiadałeś do samochodu sprawiałeś wrażenie groźnego chłopaka z napisem wymalowanym na twarzy ''nie podchodź lepiej bo pożałujesz''. - powiedziałam nadal chichocząc.
- Cieszę się, bo tak miało być. Ale z pozoru jestem miły dla ludzi, kiedy są mili dla mnie. - wystukał szybko smsa i schował telefon do kieszeni.
W tym czasie rozbrzmiał dźwięk dzwonka rozpoczynającego lekcje.
- Chodź, idziemy na chemię. - skrzywił się lekko kierując w stronę sali.Weszliśmy z Calumem do klasy i wszystkie spojrzenia skierowały się w naszą stronę.
- Panie Hood, kolejny raz spóźniony! Usiądź. - nauczyciel spojrzał na Caluma.
Wymieniłam się spojrzeniem z dziewczyną na końcu sali.
- No a Ty.. ah tak.. nowa uczennica zgadza się? H..Hastings? Sophie Hastings?- zapytał nauczyciel.
- Tak. - odparłam obojętnie.
- Nazywam się Mark Kourtney i uczę w tej klasie chemii. Zajmij jakieś miejsce panno Hastings.- skierował dłoń w stronę ławek.
Poszłam na sam koniec. Dziewczyna, z którą wcześniej nawiązałam kontakt wzrokowy, uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i wskazała miejsce obok siebie.
Posłusznie usiadłam obok niej i wyciągnęłam zeszyty.
- A więc nowa? - wyszeptała szatynka. Jestem Rose. Rose Mallone - podała mi ręke.
- Sophie Hastings. - uśmiechnęłam się lekko ściskając dłoń dziewczyny.
Rose wymieniła się uśmiechem z Calumem, który siedział w ławce przed nami z dosyć przystojnym blondynem.
- Poznałyście już się? - zapytał Calum.
- Owszem. - odpowiedziała szatynka. Dobra Cal, odwróć się, bo znowu będzie koza.- odwróciła głowę chłopaka.Po skończonej lekcji wszyscy wyszli pośpiesznie z klasy. Calum wraz z blondynem stali przy szafkach, a kiedy wyszłam z klasy zawołał mnie, aby do nich podeszła. Za mną ruszyła też Rose.
- Więc w skrócie.- zaczął Calum.
- Caluma już chyba znasz, mnie też, no a ten wiecznie zagapiony w telefon..- spojrzała na blondyna, który momentalnie schował telefon do kieszeni. To to jest Luke. - kiwnęła głową w jego stronę.
- Luke-Sophie, Sophie-Luke. - powiedział Calum.
- Ehem. - blondyn spojrzał na mnie, po czym momentalnie odwrócił wzrok.
Postanowiłam to po prostu zignorować.
Ruszyliśmy w kierunku podwórka, aby usiąść na ławkach czy trawie i porozmawiać.
Wszyscy zajęli miejsce obok siebie.
- Jesteśmy tak jakby paczką. Ja, Rose, Luke i jest jeszcze Michael i Ashton, ale ich poznasz w swoim czasie. - powiedział Calum.
- Ona będzie teraz z nami? - prychnął blondyn.
- Masz z tym jakiś problem, Hemmo? - zapytała Rose.
Chłopak zignorował pytanie dziewczyny.
- Tak myślałam. - Rose uśmiechnęła się w stylu ''lepiej sie nie odzywaj''.
- W sumie, możesz tak jakby trzymać z nami. Wiadomo, jesteś nowa i potrzebujesz jakiegoś towarzystwa. Jesteśmy idealni. - zachichotał Calum.~
no więc jest już Chapter 2
co sądzicie o tym wszystkim?ciekawe czy to spotkanie było przypadkowe hmhmhm
![](https://img.wattpad.com/cover/50836464-288-k539488.jpg)
CZYTASZ
Unpredictable || LH ✔ (zatrzymane na zawsze)
FanficNowa szkoła, nowi znajomi, nowe przeżycia i nowe doświadczenia. Czy się boję? Czy poznam właściwe osoby? Ta przeprowadzka mnie zmieni. Zmieni wszystko. Zmieni przedewszystkim mnie. Od najmniejszych aspektów mojej osoby, po największe i najważniejsze...