Chapter 27

901 61 4
                                    

Sophie

- Rose? - weszłam do domu chłopaków, zatrzaskując za sobą drzwi. 

Calum

- Dylan się odezwał, będzie w Sydney jeszcze dzisiaj. - podszedłem do biurka Ashtona. - Masz coś jeszcze?

- Szukam lokalizacji i danych reszty jego wspólników. Jednak się pokamuflowali. - westchnął, bez przerwy wlepiając się w monitor.

- Kontaktowałeś się z Kate? Już tylko jej brakuje.

- Dzisiaj to zrobię. - zapewnił. - Poczekaj, co z Davisem? Przecież nikt  nic nie wie, a on ciągle siedzi w domu Hastings.

***dla przypomnienia, Davis to prawdziwe przezwisko Briana

- Nie mam żadnego pojęcia, co z tym zrobić. Szantaż? Odwdzięczy się. Sophie musi mieszkać z matką, to chyba jasne, że nagle i kompletnie z dupy nie wyprowadzi się z domu bez powodu, a sama mówiła Luke'owi, że matka nie uwierzy w żadne jej słowo. - westchnąłem ciężko.

- Właśnie, Luke. Coś się stało? Próbowałem się dziś do niego dodzwonić, ale ma wyłączony telefon. - zapytał blondyn.

- Nie mówił Ci nic? Wyjechał na kilka dni.

- Słucham? Teraz? - blondyn zdjął słuchawkę z ucha i rzucił ją na biurko. - Coś się musiało stać, to zły moment na 'odpoczynek' za miastem.

- I stało. Mike przejął jego zadanie na pewien czas.

- Clifford? - prychnął. - Dlaczego?

- Okłamał mnie w pewnych kwestiach, co miało zły wpływ na Sophie. Musiałem, Irwin. - zacisnąłem usta.

- Ale wiesz, jak Luke zaangażował się w to wszystko i jak cholernie mu na tym zależało. Mogę się założyć, że teraz zwala winę na siebie, na to jaki był, że znowu popełnia błędy z przeszłości. To Luke, bolą go dawne wydarzenia i dlatego wkłada całego siebie w każde zadanie. On nigdy nie będzie taki jak kiedyś, myślałem, że Ty będziesz wiedział o tym najlepiej.

- Mieliśmy umowę. Żaden z nas nie zbliży się do niej na tyle, żeby cokolwiek powstało. Między nimi zaczynało się to robić zbyt głębokie.

- A może po prostu potrzebowali tego obydwoje?

Sophie

Zeszłam po schodach prowadzących na najniższe piętro domu.
Złapałam za klamkę jednego z pomieszczeń i wslizgnęłam się do środka.

- H-hej, jest tu... - spojrzałam na zdezorientowanych chłopaków konwersujących przy stanowisku Ashtona. - R-Rose. Szukam Rose.

- Wyszła i w żadnym stopniu nie ukrywała swojego zdenerwowania. Coś się znowu dzieje? - Calum oparł się o biurko, lustrując mnie od góry do dołu.

- Nie wiem sama, ciągle jest jakieś zamieszanie. Dzwoniła do mnie, że mam szybko tu przyjść, ale zdecydowała jednak to olać. - westchnęłam.

- A właśnie, skąd wróciłaś? - zapytał ponownie Calum.

- Byłam na mieście, z.. kolegą? - posłałam mu zastanawiający uśmiech.

- Jakim kolegą? - mina bruneta momentalnie uległa zmianie.

- Czy Ty naprawdę oczekujesz, że będę Ci się spowiadać z każdej czynności wykonanej w ciągu dnia? Nie wiem, może zapytasz też o kolor papieru, którego użyłam dzisiaj w szkolnej toalecie? - prychnęłam. - Zajmij się swoimi sprawami.

Pośpiesznie opuściłam pomieszczenie i znowu wróciłam na górne piętro.

Do: Rose
Czekam w domu chłopaków. Jeśli w ciągu piętnastu minut nie wrócisz, idę do siebie.

Zdążyłam zaledwie zablokować telefon, kiedy powiadomił mnie o nowej wiadomości.

Od: Nieznany
Jutro wszystko się zacznie. I oh, nie wiem czy dalej będziesz się tak uśmiechać, kochana.

Od: Nieznany
Przekaż przyjaciołom, że mają 24 godziny.

*Dostałeś wiadomość MMS*

Wrzasnęłam z przerażenia, upuszczając telefon na podłogę.

znowu jestem chora = możliwe, że jutro wstawię kolejny rozdział
dobrej nocy/ miłego dnia ❤

Unpredictable || LH ✔ (zatrzymane na zawsze)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz