Chapter 6

4.5K 328 37
                                    

Zaczęłam powoli otwierać oczy, w oddali słysząc dźwięk pikających aparatur.

Jedyne co czuje to.. pustka. Czuję pustkę połączoną z bólem. Nie do końca pamiętam co się stało. Na pewno znajduję sie teraz w łóżku szpitalnym podłączona do miliona kroplówek i różnych maszyn.
Nie mam nawet siły się podnieść.

Drzwi otworzyły się a w progu ujrzałam kobietę w białym fartuchu,prawdopodobnie pielęgniarkę.
- Doktorze, panna Hastings się już obudziła!- krzyknęła w stronę korytarza.
Po chwili w sali zjawił się lekarz.
- Jak się czujesz? Coś boli? Czy pamiętasz jak sę nazywasz? - stanął obok świecąc mi w oczy małą latareczką.
- S-Sophie Has-stings-s. - wyjąkałam. Boli mnie głowa.. Cz-czy może mi pan wyjaśnić co ja tutaj robię?
- Wraz z Panem Hoodem, który znajduje się w sali obok mieliście..- nie zdążył dokończyć, gdy do sali wbiegła zszokowana Rosie.
- Sophie! Obudziłaś się! - dziewczyna podbiegła do mnie siadając na krzesełku obok łóżka.
Lekarz przekręcil coś w kroplówce i spojrzał na nas z lekkim uśmiechem.
- Prosze nie nadwyrężać Panny Hastings, jest bardzo osłabiona. - rzucił  wychodząc z pomieszczenia.

Rosalie zamilkła.
To nie jest w jej typie.
Coś jest bardzo nie tak.

- Co jest Rose?- złapałam ostrożnie oziębłą ręke dziewczyny.
-Calum.. - wymamrotała.
-Co Calum?!- krzyknelam.
-Calum jest w śpiączce.

Zatkało mnie.
Naprawdę mnie zatkało.
- Cz-czekaj.. W jakiej śpiączce? O co tu chodzi? Czemu jestem w szpitalu.. i Calum.. czemu on też tu jest?- zapytałam z niepokojem.
- Mieliście wypadek.
- Wypa..- przerwałam w połowie słowa.

Już pamiętam. Jechalismy do nich,do jakiegos miejsca, co mialo byc niespodzianka. W drodze rozmawialismy dlaczego ma zly humor, wtedy stracil panowanie nad pojazdem i uderzylismy w coś. Chyba w drugi samochód.

- Nie.. nie.. ja, ja musze go zobaczyć. - zaczelam podnosic sie z lozka,kiedy przyjaciolka spowrotem mnie do niego przyciagnela.
- Zostajesz, Hastings. Nabierzesz sil i potem go odwiedzisz. I tak nic nie zmienisz.. - odparła smutno.

LUKE POV

- Kurwa, Cal obudź się ,prosze.- wymamrotałem do siebie siadając na krześle w poczekalni szpitalnej.
Siedzę tu od dwóch godzin. Rose poszła do Sophie a ja czekam tutaj na jakikolwiek znak od lekarzy. Po za tym, że Hood jest w śpiączce, nic nam nie powiedzieli.

Z sali ,w której przebywała Sophie,właśnie wyszła Rose.
Dziewczyna usiadła obok.
- Obudziła się. Jest chyba okej. Rozmawiałam z ordynatorem, ma tylko drobne stłuczenia, ale zrobią jeszcze kilka badań dla pewności. - powiedziała lekko klepiąc mnie po plecach. Nie martw się, On z tego wyjdzie. Wyjdzie. Na pewno.
- To moja wina. Moja pierdolona wina,że kazałem im do nas przyjeżdżać. -schowałem twarz w dłoniach.
- Luke.. nie mogliśmy tego przewidzieć.- dziewczyna delikatnie złapała moją ręke. Da radę. Niedługo się obudzi, zobaczysz.

Na pewno nie mogli tego przewidzieć?

Sophie POV

Postanowilam zignorowac polecenia lekarzy i pojsc do Caluma. Musze go zobaczyc.
Nalozylam białą,ciepłą katanę i po cichu wyszłam z sali.
Na korytarzu panowala dziwna atmosfera, kilku chorych przemieszczało się z pokoju do pokoju.
Wydaje mi sie, że lekarz mówił coś... sala obok?
Tak, musi byc w sali obok.

Otworzyłam jedne z pierwszych drzwi i weszłam do środka.

W pomieszczeniu było pięć łóżek ,w tym jedno zajęte, na którym zauważyłam chłopaka.
- Cal.. - wyszeptałam podbiegając do niego.
Był podłączony do kilku kroplówek i respiratora. Nie oddychał samodzielnie.
Przysiadłam obok i ujęłam jego bezwładną dłoń.

Łzy wypełniły moje oczy.
Jeszcze kilka godzin temu rozmawialiśmy. Było wszystko w porządku. No prawie wszystko bo do tej pory nie dowiedziałam sie o co chodziło z jego humorem.
Nie potrafię dopuścić do głowy myśli, że mógłby się z tej śpiączki nie wybudzić.
Niby znamy sie tak krótko, jednak czuję do niego taki.. taki sentyment. To on pomógł mi przez pierwsze misiące przebrnąć nową szkołę, pomógł mi pozbyć się lęku przed ludźmi. Nie wybrażam sobie, aby go nie było.
- Wiesz.. - spojrzałam na bladą twarz chłopaka. Podobno ludzie w śpiączce słyszą co do nich mówimy. Wiem, że też mnie słyszysz. Przepraszam, że tak się stało. Przepraszam, że Cię wtedy zagadałam. Nie byłoby żadnego wypadku, gdyby nie moja głupota. Strasznie Cię przepraszam. Ale.. wybudzisz sie Cal, wierzę w to. I będę czekać, wiesz? Będe tu codziennie. Obiecuję.

Siedziałam  przy chłopaku w ciszy przez kilka następnych minut. Nagle drzwi od sali uchyliły się i u progu stanął Luke.
- Co Ty tu robisz? - blondyn oparł się o framugę drzwi ze złożonymi rękoma.
- Siedzę. - odparłam sucho.
- Powinnaś wypoczywać.
- Nie potrafiłam wysiedzieć samotnie w pokoju, z myślą, że Calum jest tutaj, nieprzytomny. - schowałam twarz w dłonie.
- I co to zmieni, Sophie? - zapytał.
- Nic nie zmieni. Chcę być przy nim. - mruknęłam.
- Lepiej będzie, jak wrócisz do swojej sali. Pielęgniarka przyniosła Ci kroplówki.

Wstałam gwałtownie odwracając się w stronę blondyna.
- W dupie mam jakieś kroplówki! - wysyczałam. Calum jest w śpiączce! Nie rozumiesz tego? - czując słoną ciecz na policzku, ponownie usiadłam na krzesło chowając twarz w dłonie.
Chłopak podszedł do mnie, lekko się schylając.
- Hej, nie płacz. - zamknął mnie w szczelnym uścisku. To nic nie da. Prędzej czy później On się obudzi. Musimy tylko troche poczekać. Ma silny organizm, poradzi sobie.

Zdziwiła mnie jego postawa. Myślałam, że jest zwykłym sztywniakiem, który potrafi tylko narzekać. Ale po raz kolejny udwodnił, że tak nie jest.
- Czemu to robisz? - spojrzałam w niebieskie tęczówki chłopaka.
- Czemu robie co? - przymrużył oczy.
- Czemu pomagasz mi w całej tej sytuacji?

Blondyn spojrzał na Caluma.
- Sądze, że tego by chciał. - odparł cicho. Chodź, kroplówki czekają.

Chłopak pomagając mi wstać, co było dla mnie dosyć trudne ze względu na bolące kolana, poprowadził mnie do wyjścia.

~
dzieje się troche, ale to dopiero początek
może dziś w nocy dodam jeszcze jakiś krótszy rozdział
tak w ogóle, jest tu ktoś?

Unpredictable || LH ✔ (zatrzymane na zawsze)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz