Chapter 4

5.1K 365 108
                                    

Sama nie wiem jakim cudem,ale zamiast na parkiecie,znalazłam sie w ogrodzie. Strasznie boli mnie głowa i chyba za dużo wypiłam.To wszystko wyjaśnia.
Stanęłam przy schodach i licząc na to, że ból ustąpi, wzięłam kilka głębokich wdechów.
-Zgubiłaś się słoneczko?- nagle obok pojawiła się jakaś nieznana mi męska postać.
-N-nie. - wymamrotałam.
- Może Ci pomóc? - podszedł nieco bliżej.
- Poradzę sobie. - cofnęłam się o krok jednocześnie upadając.
Bogu dzięki usłyszałam jak ktoś woła moje imie.

- Sophie? -Calum podbiegł do mnie i odpychając chłopaka, pomógł mi wstać. Nic Ci nie jest? Zrobił Ci coś?- wyczułam zdenerwowanie z jego strony.
Uh, za dużo pytań na raz
-Nie, nic mi nie zrobił. Po prostu potknęłam sie i upadłam. Prosze,mozemy poszukac Rosie?- zapytalam.
Tak, juz. -odpowiedzial. A Ty, Styles, znajdz sobie inne zajecie. -prychnął do chlopaka.
- A Ty pilnuj swojej kolezanki, Hood. Nie fajnie byloby, gdyby się jej coś stało.- zaśmiał się.

Calum ostrożnie poprowadził mnie do środka puszczając z dymem słowa nieznajomego.
- Chyba lepszym wyjsciem bedzie, aby Luke zawiózł Cie do domu, bo Rose znikneła gdzies z Michaelem. Poszukam ich sam. -zaproponował Hood.
- Oszalales? Nie moge w takim stanie isc do domu. Po za tym, powiedzialam mamie ze nocuje dzis u Rosie.- westchnęłam.
- Um.. to przenocujecie dzis u nas. Mamy duzo miejsca. Jak znajde Rose to ją do Ciebie przyprowadze. Dobrze?- zatrzymalismy sie w korytarzu przepełnionym ludźmi.
- Okej, wezme tylko butelke wody. Idź jej poszukać,trafie sama.- zluznilam objęcie Caluma.
- W porządku. Powiedz dla Luke'a, żeby dał Ci jakiś pokój,powinien być w kuchni. - krzyknął oddalając się.

Odnalazłam lodówkę z której wyjęłam butelkę wody. Tuż obok stał Luke obserwujący tłum ludzi.
- Calum powiedział, abyś znalazł mi jakiś pokój,bo nocuję dziś u was z Rose. -wybełkotałam.
- Mhm. Chodź. - blondyn poszedł w stronę schodów a ja tuż za nim.
Otworzył ktoreś ze 100 drzwi i wszedł przepuszczając mnie przodem.
- Potrzebujesz jeszcze czegoś? Chyba troche zabalowałaś. -przymrużył oczy.
- Nie jest źle. Może znalazła by się jakaś koszulka? -po moich slowach Luke podszedl do ogromnej szafy, wyciągnął dosyć dużą koszulkę z logiem nieznanego mi zespołu i położył na łóżku.
-Jak będziesz coś chciała, jestem w pokoju obok.- dodał wychodząc.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem i podeszłam do łóżka.
Rzeczywiscie sporo wypilam. Myśle racjonalnie, ale moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. Ciężko mi zrobić jakikolwiek krok.
W miarę możliwosci szybko się przebralam.
Ta koszulka byla wielkosci mojej sukienki, tak mi się wydaje.
Wgramoliłam się na łóżko.
- Nawet nie zdążyłaś potańczyć a już zmęczona. Słaba jesteś Hastings. - wymamrotałam do siebie.
Zdążyłam jeszcze troche pomyśleć o sensie swojego istnienia, o tym gdzie teraz jestem i co będe jutro robić. Nie trzeźwa Sophie to dziwna Sophie..
Chwilę później zasnęłam.

Promienie słoneczne próbowały wedrzeć się do pokoju przez rolety wiszące na oknach. Otworzyłam oczy zastanawiając się gdzie obecnie jestem.
Leżałam na wielkim łóżku w jakimś... na pewno męskim pokoju. Leniwie podniosłam się na łokciach
- No tak. -klepnęłam sie w czoło. Jestem w domu chłopaków.
Spojrzalam na zegar naprzeciwko.
Jest 11:46.
To sobie pospałaś, Sophie.

Zwlokłam się powolnie z łóżka w kierunku drzwi.
Co z tego że jestem w samej koszulce. Dobrze,że chociaż jest za duża.

Zeszłam na dół. W kuchni zastałam jakiegoś chłopaka i niezły burdel. W sensie.. było bardzo brudno.
Usiadłam na krzesło przy blacie.
Blondyn skierował swoje spojrzenie na mnie.
- A Ty to...? - zapytał ze zdziwieniem.
- O to samo chciałam zapytać. - uśmiechnęłam się cwaniacko.
- To nie codzienne spotykać obce osoby w moim domu. W samej koszulce. - powrócił do poprzedniej czynności, czyli przyrządzania jajecznicy.
Oh, czyli to pewnie Ashton.
- Ashton, prawda? Jestem Sophie. - blondyn ponownie spojrzał w moim kierunku.
- Ładna.- uśmiechnął sie. To znaczy, słyszałem o Tobie, miło mi Cię poznać.
- Przepraszam, że .. w samej koszulce.. ale tylko to dostałam jako piżamę.- uśmiechnęłam się.
- Rozumiem. - odpowiedział wykładając na talerze jajecznicę. Chcesz?- zapytał podsuwając jedną porcję.
- Dzięki. - wzięłam talerz i od razu zabrałam się za jedzenie.
Blondyn zrobił to samo siadając obok mnie.
Do kuchni wszedł zaspany Calum.
- Dzień dobry rodzino.- wybełkotał Hood spoglądając w naszym kierunku. Ah, czyli już się znacie.- dodał.
- Owszem. - zachichotał Ashton.
- Omg, bez urazy, ale to najdziwniejszy smiech jaki słyszałam. - zaśmiałam się dosyć głośno.
- Często to słyszę.- uśmiechnął się blondyn.
Calum wziął jeden z talerzy i usiadł na przeciwko nas.
- Nie wiecie gdzie Luke? Zachodziłem do jego pokoju i go tam nie było.- wymamrotał.
Chwila.. spałam w pokoju Luke'a?
- Czy jego pokój znajduje się tuż obok łazienki i zaraz są jeszcze 3? - zapytałam.
- Tak, to ten. - odpowiedział Ashton.
- Ja tam spałam. Wczoraj mnie tam zaprowadził, dał koszulkę i powiedział, że będzie w pokoju obok. - powiedziałam z lekkim zdziwieniem.
- To wyjaśnia dlaczego masz na sobie jego koszulkę. - zaśmiał się Calum. Ale to dziwne ,że pozwolił Ci spać u siebie. Zazwyczaj nie wpuszcza tam nikogo.

Mnie też to zdziwiło. Przecież.. ja z nim się prawie nie znam. A rozmawiamy wyjątkowo rzadko.

- Btw. co z Rose? - skierowałam pytanie do Hooda.
- Pewnie jeszcze śpi.- do kuchni weszła ledwo przytomna Rosie.
- Oh, chyba pobalowałaś jeszcze po tym jak zostawiłaś mnie na pastwę losu ?- zapytałam sarkastycznie spoglądając na przyjaciółkę.
- Nie teraz Soph. Głowa mnie boli. Posprzeczamy się potem. - wybełkotała.
- Tabletki są w dolnej szufladzie od prawej. - powiedział Ashton.

Włożyłam talerz do zlewu i stanęłam obok Rosie.
- Jak sie czujesz?- zapytałam.
- Chujowo. Nie wyobrażasz sobie co sie dzieje z moją głową. - popiła tabletke wodą.
- Dobra, ja zaraz ide do domu. Spotkamy sie potem. Aa.. i jakby moja mama pytała,spalam dzis u Ciebie. - powiedziałam kierując sie na górę.

Po drodze zgarnęłam wczorajsze ubrania z pokoju w którym spałam i poszłam do łazienki. Przebrałam się w krótkie spodenki i koszulkę, z których wczoraj przebrałam się w sukienkę. Wzięłam też moją torebkę i wróciłam do kuchni.
Calum i Rosie siedzieli przy blacie a Ashtona nie było.
- Dobra, lecę już. Dziękuje za imprezę i przenocowanie.- powiedziałam z uśmiechem.
- Oby do następnej!- krzyknął Calum.
Nałożyłam moje trampki a szpilki i sukienkę przyjaciółki położyłam na komodzie w holu.
- Wrócisz sama do domu? - zapytała Rosie.
- Tak, jakoś dojdę. Do zobaczenia potem!- krzyknęłam wychodząc.

Odkluczylam zamek w drzwiach ciesząc się, że jestem już w swoim domu.
Rzucilam torebkę na kanapę w salonie, uprzednio wyciagajac z niej telefon.
W tym samym czasie dostalam smsa.

Spojrzalam na wyswietlacz.

Nieznany: ładnie wczoraj wyglądałaś:)

~

aishhh, bardzo chciałam dodać ten rozdział wczoraj, ale myśle, oki, dodam go w nocy
i jak?
btw. niesprawdzany, więc może być sporo błędów

Unpredictable || LH ✔ (zatrzymane na zawsze)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz