Chapter 18

3.4K 263 22
                                    

komentujcie słoneczka:)

- Soooophie!- pisnęła radośnie Mallone, podążając w moim kierunku i ściskając z wszystkich sił.
Nie mam kompletnie pojęcia, skąd taka drobna osoba ma w sobie tyle siły.
- Też chce przywitać Sophie!!!- krzyknął wściekle czerwonowłosy, próbując oderwać mnie od dziewczyny.
Po chwili jednak zwątpił i przytulił nas obydwie.
- Grupowe tuli tuli? - podbiegł do nas Calum.
Ashton jedynie przyglądał się nam z rozbawieniem. Swoją drogą, dawno go nie widziałam.
- Hemmings, chodź no. - krzyknął Hood.
- No nie wiem.. - blondyn podrapał się po policzku.
Rosalie postanowiła wcielić swój "szatański plan". Wykorzystując chwilę nieuwagi Luke'a, zaszła go od tyłu i zaczęła gilgotać bez opamiętania.

Podczas ,gdy Mike biegał z Rosalie po plaży zupełnie jak małe dzieci, postanowiłam jakoś zorganizować sobie czas.
Usiadłam na rozścielonym wcześniej kocu tuż przy Irwinie.
- Rozpalamy ognisko? - z mysli wyrwał mnie głos chłopaka.
- W sumie moglibyśmy, już się powoli ściemnia. - wtrącił Luke, zajmując miejsce obok mnie.
Odwróciłam się delikatnie w stronę blondyna, obserwując jego kości policzkowe.
Jest to element, na który dosyć często zwracam uwagę. Niestety mojej urody nie obdarzono takimi szczegółami, a jeśli chodzi o Luke'a, no cóż, zazdroszczę.
Ku mojemu nieszczęściu Hemmings zauważył,że skrępowana przyglądam się jego twarzy.
Od razu skarciłam się w myślach za te poczynania i odwróciłam głowę w drugą stronę.
Usłyszałam tylko cichy chichot chłopaka.
- Jestem aż taki przystojny?
Nabrałam głęboko powietrza.
- Masz za duże mniemanie o sobie, Hemmings. - mruknęłam.
- Bo umiem spojrzeć prawdzie w oczy?- powiedział z rozbawieniem.
- Luke!
- Sophie! - postanowił mnie naśladować.
- Nie denerwuj mnie.
- Okej, postaram sie. - zachochotał dźgając mnie palcem w żebra, po czym wstał.
- Ide pomóc Irwinowi z ogniskiem, nie będziesz miała na kogo aktualnie patrzeć, ale nie martw się słoneczko, wrócę. - powiedział z rozbawieniem.
Posłałam mu jedynie złowrogie spojrzenie.

Kilka sekund później usłyszałam wibracje dobiegające z wnętrza mojej torebki.
Zabrałam się w poszukiwania źródła dźwięku.
Oczywiście wiedziałam, że była to wiadomość lub jakieś powiadomienie z portali społecznościowych.
Przejechałam palcem po blokadzie ekranu telefonu i kliknęłam w kopertę w oknie powiadomień.

Nieznany: dawno się nie słyszeliśmy.

Westchnęłam cicho odpisując na wiadomość.
Me: ah, już prawie o tobie zapomniałam
Nieznany: szybko o mnie nie zapomnisz, Sophie
Me: nawet znasz moje imie? już mogę sie bać?
Nieznany: powinnaś zacząć
Me: nie rozśmieszaj mnie
Me: właściwie dlaczego znowu ci odpisuje
Nieznany: skończę do Ciebie pisać jeżeli zgodzisz sie na pewną rzecz
Me: nic nie będe robić
Nieznany: nie zupełnie o to chodzi
Nieznany: chcę abyś odpowiedziała na moje kilka pytań, tylko to
Me: wiec co chcesz wiedzieć dziwny człowieku
Nieznany: od kiedy znasz Caluma Hooda?

Nie ukrywam, że trochę się ździwiłam.
Nie dość, że nie wiem kim jest, skąd ma mój numer i czego oczekuje, to wypytuje mnie jeszcze o Hooda.
Z dnia na dzień zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam zachowując to w tajemnicy.

Nieznany: halo? więc jak będzie?
Me: nie będe odpowiadać na żadne z Twoich pytań
Nieznany: w porządku, załatwimy to inaczej

Poczułam na plecach dreszcze.
Jak sparaliżowana, odłożyłam telefon spowrotem do torby słysząc ciche nawoływanie Rosalie.
- Soph? Stało się coś? - dziewczyna wlepiła zaniepokojony wzrok w moją twarz.
- Nie, wszystko okej. - posłałam jej wymuszony uśmiech.
- Na pewno? Przecież wiesz.. - nie zdążyła dokończyć, kiedy przerwałam.
- Jest okej. - powiedziałam stanowczo. A co z Cliffordem? Skończyliście już zabawy w berka?- dodałam z już nieco mniej sztucznym śmiechem.
- Z nim to jak z dzieckiem! - krzyknęła niesamowicie głośno. I nie umie sie bawić! - dodała rozglądając się za czerwoną czupryną.
- Jak dzieci. - zachichotałam.
- Jeśli zobaczysz te czerwone kudły, przekaż, że chętnie go za nie wytargam. A teraz wyruszam na dalsze poszukiwania. - odeszła wściekła w nieznanym kierunku.

A ja nadal miałam w głowie "załatwimy to inaczej".

Wszyscy zebraliśmy się przy rozpalonym już ognisku. Ashton dał każdemu jakieś okrycia i usiedliśmy w niewielkim półkolu.
Było całkiem chłodno jak na austarlijskie lato.
- To co robimy? - odezwał się siedzący obok mnie Hood.
- Wiem! - krzyknęła Rosie. Buuuteeleczka!- dodała pocierając dłonie.
- Prosze Cię, to dziecinne.- mruknął Luke.
- Jeśli tak, to w sam raz dla Ciebie. - wystawiła język w jego kierunku.

Z chwilą zawahania, szepnęłam do Caluma.
- Cal, mam sprawę. Możemy pogadać?
Brunet spojrzał na mnie zaniepokojony.
- Jasne. Teraz?
- Im szybciej, tym lepiej. - posłałam mu niepewny uśmiech.

wczoraj niestety zasnęłam z telefonem w rękach, więc jest dzisiaj
naprawdę nie wiem jak można być tak niesamowitym i wbić jednego dnia ponad 300 wejść:)))))) cudowni

Unpredictable || LH ✔ (zatrzymane na zawsze)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz