Chapter 3

5.9K 382 48
                                    

Minelo juz 15 dni od kiedy uczeszczam do tej szkoly, oczywiscie pomijajac weekendy.
Zdazylam bardziej poznac niektore osoby. Niby dwa tygodnie,a czuje jakbym znala sie z nimi dobre kilka miesiecy. Nie spodziewalam sie tego. Nie spodziewalam sie, ze poznam kogokolwiek, a tym bardziej kogoś takiego jak oni.
Jeszcze jest ten etap ''poznawania sie'', tak jakby.

Najlepszy kontakt mam oczywiscie z Rosie. W koncu to dziewczyna, no i mamy wiele wspolnego. Dalej.. Calum? Co moge tu powiedziec.. jest totalnie pojebany.. i nieopanowany psychicznie, ale pomijajac te spostrzezenia, jest naprawde w porządku.
A ten uzalezniony od telefonu blondyn nadal pozostaje zagadką, z nim prawie wcale nie rozmawialam i chyba nie mamy tego w zamiarach, jak narazie.

Z mysli wyrwal mnie dzwiek wibrującego telefonu.
Leniwie podnioslam sie z lozka w kierunku biurka.
- Halo?- odebralam połączenie.
- Hejka najklejka. - uslyszalam wesoly glos Rosalie. Mam cudooowne info!- pisnela.
- Co sie stalo? - przetarłam ręką twarz.
- Dzis wieczorem u chlopakow bedzie domóweczkaaa!- wykrzyknela. Tylko taka troche wieksza i przyjdzie sporo ludzi ze szkoly. Oczywiscie, w tym Sophie Hastings. -dodala.
- No nie wiem czy mam ochote na imprezowanie. - mruknęłam z niechęcią.
- Soph, ja Cie nie pytam, tylko oznajmuje i oczywiscie ze bedziesz. Nie marnuj tak pieknej soboty na lezenie w lozku. Naloz swoje najlepsze jakie tylko masz ubrania i przyjade po Ciebie o 19. - uslyszalam dzwiek zerwanego polaczenia.

-Uhhhh, mam 3 godziny na zrobienie z siebie czegos normalnego.- wymamrotalam stajac przy lustrze. Wygladasz jak potwor, Hastings.

Wzielam szybki prysznic, wysuszyłam włosy po czym udalam sie do pokoju w celu wybrania sobie "najlepszych jakie tylko mam ubrań".
Postanowilam nalozyc bialą bokserkę, krótkie spodenki jeansowe i na to różową koszule.
Podeszlam do biurka, zrobilam sobie lekki makijaz i rozczesalam wlosy.
Nim się obejrzałam, minęły 2,5 godziny.
Wziełam torbę na ramię i zeszłam na dół.
- Wychodze. - krzyknęłam.
- Chwila. - ujrzałam podchodzącą w moim kierunku mamę. Gdzie idziesz?- zapytała.
Uh, co mam powiedzieć? Nie puści Cie na impreze, Hastings... Myśl..
- Nocuję dziś u Rosie. - wypaliłam.
- To ta urocza szatynka z dosyć mocnym makijażem, która ostatnio u nas była?- spojrzała za okno słysząc warkot samochodu.
- Tak, właśnie u niej. Nie masz nic przeciwko? - zapytałam niepewnie.
- Oczywiście, że nie mam. Leć. Jutro prawdopodobnie nie będzie mnie w domu, jedziemy z Brianem do jego rodziców za miasto. Dasz sobie radę?- lekko uniosła kącik ust.
- Tak. No to do poniedziałku.- powiedziałam otwierając drzwi.
- Bawcie się dobrze na tym pijama party.- zaśmiała się.
- To nie jest zadne pijama party, mamo.- dodałam i wyszłam.

Idąc kilka kroków w stronę bramy zauważyłam siedzącą w samochodzie przyjaciółkę. Otworzyłam drzwi i zajęłam miejsce z przodu.
- Serio Hastings, to sa Twoje najlepsze ciuchy? - zapytala Mallone z irytacją.
- Nie mam do tego glowy dzisiaj.- jeknelam.
- No coz.. na szczescie ja mam i wzielam 3 sukienki ze soba. - pisnela.
- Po co Ci az 3 sukienki? - zasmialam sie pod nosem.
- Bo troche Cie juz poznalam ii.. po prostu zapasowe. - podniosla kacik ust i ruszyla spod mojego domu. Wpełznij jakoś na tył i wybierz sobie ktora chcesz. Wydaje mi sie ze najlepsza bedzie ta biala.- dodala.

Przecisnelam sie miedzy siedzeniami i zaczelam przegladac zawartosc torebki.
- Rzeczywiscie, biala jest idealna. - usmiechnelam sie trzymajac w rekach sukienkę.
- Przebieraj sie szybko, zaraz dojezdzamy.- powiedziala.
- A-ale ze tutaj? - zbladlam.
- No przeciez nikt po za mna Cie nie widzi, szyby sa przeciemniane.
- No dobra. - zaczelam sie przebierac.
Po minucie sukienka znalazla sie na mnie.
- Rosie.. ale.. -jęknelam. Jestem w trampkach.
- O tym tez pomyslalam. Spojrz w dol. -zatrzymala samochod przed ogromnym, bialym domem.
Spojrzalam pod nogi. Na wycieraczce pod fotelem kierowcy lezaly dwie pary bladoróżowych szpilek.
- Uh, ja sie w nich zabije, Rosie. - spojrzalam na dziewczyne z lekkim grymasem.
- Nie marudź, ciesz sie ze je w ogole wzielam. Zakladaj i idziemy, juz sie zaczelo. -pisnela.
Wzielam pierwsze z brzegu i pospiesznie wlozylam na stopy.
Wyszlysmy z samochodu w kierunku drzwi wejsciowych.
- Oni tu mieszkaja? -zapytalam zszokowana. To jest dwa razy wieksze niz najwieksze centrum handlowe w Sydney.- przelecialam wzrokiem po bialym budynku.
- Owszem. - zachichotala. Moze poznasz w koncu Mike i Asha.- dodala.

Po otwarciu drzwi uderzyly mnie bardzo glosne dzwieki muzyki i odór mocnego alkoholu.
- Jak tu sie odnalezc?- krzyknelam ledwo slyszalnie do przyjaciolki.
- Chodz, poszukamy chlopakow.- odpowiedziala mi rownie glosno.
Ruszylysmy w kierunku bodajże kuchni gdzie stal dobrze znany mi blondyn z jakimś czerwono włosym chlopakiem.
- Hej Luke,hej Mike.- krzyknela Rosalie w ich kierunku.
Ah, czyli to jest ten 3 z nich.
Zwrok chlopakow od razu skierowal sie ku nam.
- Hej- krzyknal zadowolony Michael. A to kto?-domyslilam sie iz chodzilo o mnie.
- To jest Sophie. Mowilam Ci o niej niedawno. - Rosie poslala mi szeroki usmiech.
- Jestem Mike.- czerwono wlosy podszedl do mnie i lekko uscisnelismy sobie dlonie.
- Soph. - unioslam kaciki ust.
- Tak na sam poczatek, jestem duzo inteligentniejszy niz Hood. - chyba chodzilo o Caluma.
Zasmialam sie.
- Dzieki za uprzedzenie.
Spojrzalam na blondyna. Chyba pierwszy raz widze go bez telefonu.
Ciagle wlepiał swoje niebieskie tęczówki w moją sylwetkę.
- Cześć? - krzyknelam pytająco w kierunku Luke'a jednoczesnie wyrywajac go z transu.
- Cześć. - powiedzial unosząc kącik ust do góry.
Woaaah, pierwszy raz tez sie do mnie usmiechnal. Co sie z nim dzisiaj stalo?
Po chwili podszedl do nas Calum lekko mnie przytulajac.
- Przyszly nasze ksiezniczki. - powiedzial z usmiechem.
To calkiem urocze.
- Tak tak Cal, Ciebie tez milo widziec. Gdzie Ashton?- zapytala Rose.
- Zaraz przyjdzie.- odpowiedzial szatyn.
- Jak juz bedzie to przekazcie mu ,ze musi kogos poznac. - dziewczyna usmiechnela sie w moim kierunku. Idziemy sie czegos napic? - dodala.
- Czemu nie. - poslalam jej cwaniacki usmieszek.
- To poczekajcie tu, przyniesiemy wszystkim. - Calum pociagnal za reke Rosie i poszli jak mysle, do salonu.

Cudnie. Tak, Rosie, zostaw mnie tu z nimi Tak.

Lekko oparlam sie o blat i polozylam na nim torebke.
- Gdzie jest toaleta? - skierowalam pytanie do caly czas patrzącego na mnie blondyna.
- Korytarzem w lewo. - zerknal przed siebie.
- Dzięki. - ruszylam w jej strone, zrywajac z blatu torebke i gubiąc cos po drodze.
Od razu odnalazlam pomieszczenie i weszlam do srodka.
Podeszlam do lustra.
- Calkiem ladnie Ci w tej sukience. - mruknelam do siebie.
Skierowalam sie do wyjscia i wrocilam do kuchni.
- Wypadl Ci. - Luke podal mi moj telefon.
- Dzięki. - poslalam mu lekki usmiech.
Do pomieszczenia weszla z trzema czerwonymi kubeczkami Rose a za nią Calum.
- Prosze i prosze. - podala jeden mi i jeden dla blondyna.
- Patrz Mike, pasują Ci do wlosow. -zachichotal Calum. Sam wybieralem.- dodal.
- Hood, jestes idiotą. - powiedzial czerwonowlosy.
Wypilam na jeden lyk nieznana substancje z kubeczka i siegnelam po drugi. Zrobilam tak jeszcze z czterema, ktore doniósł Cal.
- Idziemy potańczyć? - zapytalam Rosalie.
- Leć, zaraz przyjdę.
Wzruszylam ramionami na slowa przyjaciolki i poszlam, a przez alkohol, sama nawet nie wiem gdzie.

~
no wiec ołki dołki,jest 3 rozdział
myslalam, ze nikt nie bedzie tego czytal, a juz ponad 100 wyswietlen hehhh
zostawcie po sobie jakis znak, idk, cokolwiek:)

Unpredictable || LH ✔ (zatrzymane na zawsze)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz