Chapter 8

3.8K 277 7
                                    

Dzień w szkole strasznie się przeciągał.
Po 5 lekcji miałam ochotę pójść już do domu, ale jakoś wytrwałam.
Jestem dzisiaj sama. A jeśli jestem tu sama, to tak jakbym nie istniała.
Chłopaków nie ma i nawet nie zamierzali sie do mnie odezwać, a Rosie jeszcze nie wróciła.

Zadzwonił dzwonek oznajmujący koniec lekcji, na moje szczęście, już ostatniej.
Szybkim krokiem opuściłam salę i poszłam w kierunku głównego wyjścia.
Po drodze wrzuciłam do szafki książki.
Wychodząc ze szkoły w tylnej kieszeni spodni poczułam wibracje telefonu.
Na ekranie wyświetliła się wiadomość.

Nieznany: hi, sunny

- No nie, znowu? - westchnęłam.

Me: znowu Ty? czy mógłbyś dać mi spokój? :)
Nieznany: nie denerwuj się słoneczko
Me: więc nie zmuszaj mnie do tego :)
Nieznany: do czego?
Me: uhh, po prostu nie pisz.
Nieznany: kropka nienawiści?
Me: jesteś strasznie irytujący
Me: czy da się blokować numery?
Me: albo po prostu nie będe Ci odpisywać
Me: jestem genialna
Me: okej, od teraz

Wrzuciłam telefon tym razem do torebki.
Postanowiłam zajść po drodze do szpitala.

Siadając przy łóżku na dobrze znanym mi krzesełku, spojrzałam na Caluma.
Wyglądał tak samo jak kilka dni temu. Dosłownie nic się w jego wyglądzie zewnętrznym nie zmieniło.
Siniaki, zaczerwienienia w niektórych miejscach twarzy i rąk jedynie się przyciemniły.
- Hej Calpal, znowu tu jestem. - uśmiechnęłam się do siebie. Jestem tu tak częstym gościem, że pielęgniarki znają moje imie.

Zignorowałam kolejne wibracje telefonu dobiegające z wnętrza torebki.

- Nudno nam tu bez Ciebie. Nawet sobie nie wyobrażasz co się dzieje ze mną w szkole.. No i obiecałam, że będe tu często, więc jestem. - pogłaskałam kciukiem dłoń chłopaka. Tęsknimy bardzo, wiesz?-dodałam.

Do sali weszła młoda pielęgniarka z dwoma workami kroplówek.
- Dzień dobry Pani Hastings! Jak się Pani czuje?- powitała mnie promiennym uśmiechem.
- Dzień dobry. - odwzajemniłam uśmiech. Wydaje mi się, że dobrze, nawet bardzo.- dodałam.
- Cieszę sie, że chociaż u pani dobrze. - zaczęła wymieniać woreczki.
- Jak to? - przymrużyłam oczy.
- Pan Hood nadal podłączony jest do respiratorów. Lekarze twierdzą, że jeśli w najbliższym czasie się nie wybudzi, konieczne będzie odłączenie od maszyn. Ale narazie nie mamy się co martwić. Stan się nieco unormował i są spore nadzieje.
- On się wybudzi. - spuściłam wzrok. Jestem pewna, że się wybudzi. Po za tym, na odłączenie od aparatur potrzebna jest pisemna zgoda rodziny, zatem kto ją podpisze, jeśli żaden z krewnych Caluma nie przebywa w Sydney? -zapytałam.
- Takie pytania prosze już kierować do lekarzy, niestety, nie jestem w stanie na to odpowiedzieć. - kobieta położyła drugą torebkę na stoliku obok i wyszła z sali.

~
sooo, co sądzicie o tym wszystkim
ja sądze, że Sophie powinna pisać z tym kimś, lmao

proszę was o KOMENTOWANIE
to dla mnie bardzo wiele znaczy

kolejny rozdział prawdopodobnie jutro

dziękuje za 900 wyświetleń misie

Unpredictable || LH ✔ (zatrzymane na zawsze)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz