Tylko spokojnie. Pewnie tutaj ma towar, za chwilę go kupię i wrócę do domu.
Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Wnętrze wyglądało o wiele inaczej niż na imprezie. Tym razem w pustej hali unosił się dziwny zapach. Dostrzegłam w jednym miejscu kilka starych kanap i kilku kompletnie nie znanych mi umięśnionych mężczyzn. Zawzięcie o czymś rozmawiali i śmiali się w niebogłosy. Danny bez słowa poszedł w ich stronę ogłaszając nasze przybycie. Głowy wszystkich skierowały się głównie na moją osobę i nie ukrywam, dziwnie się czułam. Oliver zamknął za nami drzwi i aby dodać mi odwagi objął mnie ramieniem skłaniając do pójścia w stronę kanap.
Okej zaraz, jestem tu sama z grupą twardzieli, zaczynam się bać. Naiwna myślałam, że to posiadówka jedynie Olivera i może Dannego.
Uśmiechnęłam się niezręcznie podczas gdy zapadła cisza. Każdy w skupieniu mi się przyglądał.
- Jestem Naomi - powiedziałam w końcu.
- Dobrze wiemy kim jesteś - odpowiedział wytatuowany brunet.
Okej, czy ja czegoś nie pamiętam?
- Um... Poznaliśmy się...? - jakąłam niepewnie.
- Spokojnie, wyluzuj - przerwał inny chłopak śmiejąc się.
Chce stąd wyjść. Ci gościę są podejrzeni.
"Dobrze wiemy kim jesteś"
- Oliver możemy pogadać? Na osobności? - zapytałam jak najciszej odwracając się w jego stronę.
Reszta wróciła do rozmowy oraz palenia bardzo dziwnych skrętów, których dym unosił się w powietrzu. Oliver pokiwał głową i odeszliśmy kawałek dalej stając przy metalowych schodach.
- Bo ja... Właściwie chciałam tylko kupić te narkotyki... - powiedziałam zestresowana wyjmując z kieszeni pieniądze.
Oliver wytrzeszczył oczy jakby zdziwił go fakt, że chcę zapłacić.
- Ej zaraz, schowaj to, wszystko na mój koszt - uśmiechnął się - chodź wszystko jest na stole, weźmiemy razem...
Zaraz co? Nie!
- Ale ja, nie! To znaczy, bo chciałabym to zabrać ze sobą do domu, nie potrzebuję tego teraz - wytłumaczyłam coraz bardziej panikując.
- Okej... - Oliver zmarszczył brwi i spoważniał.
Odwrócił się w stronę kolegów i zawołał jednego z nich.
- Peter chodź na chwilkę!
Jeden z mężczyzn, a dokładnie ten najwyższy, najbardziej umięśniony i wyglądający po prostu strasznie szedł w naszą stronę. Do tego był kompletnie łysy.
Spokojnie, spokojnie, spokojnie.
- Chyba jednak potrzebujemy towaru na wynos - wytłumaczył chowając ręce do kieszeni.
Gościu, na którego imię nie zwróciłam szczególnej uwagi pokiwał głową i przyjrzał mi się dokładnie.
- Więc dajmy jej to czego chce - odezwał się mocnym i niskim głosem, po czym odwrócił głowę w lewo patrząc na kolegów. Machnął ręką przywołując jednego z nich.
Patrzyłam na niego w skupieniu i lekkim strachu. Jednak zauważyłam coś, co przykuło moją uwagę. To tatuaż. Znajdował się dokładnie za prawym uchem. To małe czarne kółko z krzyżykiem w środku. Zmarszczyłam brwi. Byłam pewna, że już gdzieś widziałam identyczny...
Jak na złość nie potrafiłam sobie przypomnieć u kogo...
Podszedł do nas kolejny chłopak. Rozkazał mu przynieść zapewne towar dla mnie. Po chwili posłaniec znów stawił się obok trzymając biały, mały woreczek z kilkoma tabletkami w środku. Dokładnie tymi, które brałam na imprezie.
CZYTASZ
ZŁAMALIŚMY ZASADY
Teen Fiction"Czułam, że coś jest na rzeczy. Isaac miał jakąś tajemnicę, był taki... niezrozumiały, a ja miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywają. - On po prostu jest... trudno mi to wytłumaczyć Nao, po prostu znam go. Chociaż raz posłuchaj mnie i proszę cię...