-rozdział 56-

203K 10.3K 6K
                                    

Po prostu się bałam. Moje ręce nienaturalnie drżały przez całą drogę do mieszkania Isaac'a. Postanowiłam iść na piechotę, ponieważ uciekł mi cholerny autobus.

Albo podświadomie chciałam odwlec tą chwilę.

Strasznie ciekawiło mnie to, co wydarzyło się pomiędzy Zach'iem a Isaac'iem. O co mogli się pokłócić na głupiej imprezie? Nigdy nie zdarzyło się jeszcze coś takiego ale pewnością musieli mieć dość duży powód.

Słowa mojego brata na temat Isaac'a zdecydowanie utwierdziły mnie w przekonaniu, iż nasz związek musi dalej pozostać w tajemnicy. Zach za żadne skarby świata nie może się teraz dowiedzieć, że już na początku kiedy Isaac u nas zamieszkał złamałam główną zasadę. Kompletnie zigronowałam jego prośby i nazwyczajniej w świecie zbliżyłam się do Isaac'a.

Oczywiście teraz miałam większy problem na głowie a mianowicie wyznanie Isaac'owi prawdy. Postanowiłam to zrobić, ponieważ nie wiem czy byłabym w stanie wytrzymać poczucie winy, które nieustannie męczyło mój umysł. Gdyby Isaac dowiedział się tego za kilka tygodni, przypadkiem, wtedy miałabym prawdziwe piekło. Zresztą gdyby on zrobił coś takiego, wolałbym wiedzieć od razu, bezpośrednio od niego.

Komiczne, że przejmuję się takim incydentem podczas gdy nieustannie oszukuję Zach'a, mamę i tatę w najgorszy możliwy sposób...

Stanęłam przed drzwiami. Stres znacznie się powiększył ale też pojawiło się coś nowego do tej pory. Pewność siebie. Bez wahania zapukałam. Czułam, że muszę zrobić to jak najszybciej.

Nie potrafię go okłamywać.

Drzwi się uchyliły. Isaac stał przede mną z niezbyt zadowoloną miną. Wyglądał na zmęczonego i obojętnego. Ubrany był w szare dresy z nike'a i czarną koszulkę. Dokładnie przyjrzałam się jego roczochranym, kasztanowym włosom, które nawet w takiej chwili miałam ochotę dotknąć. Wyraźnie wystająca kość policzkowa zadrżała a na jego twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.

Nie wiem, po prostu kocham takie drobne szczegóły, które mogę odkrywać za każdym razem kiedy na niego patrzę...

Czy ja w myślach przyznałam, że je kocham? Zaraz...

- Wejdziesz czy będziesz tak stać? -odezwał się zachrypniętym i niskim głosem, który omal nie zwalił mnie z nóg.

Dlaczego akurat w takiej chwili wydaje się być bezbronny niczym mały kotek?

W oczekiwaniu uniósł brew do góry a ja kiwnęłam głową. Przeszłam obok niego jednocześnie czując mocną woń perfum, które tak bardzo kochałam. Zdjęłam buty oraz kurtkę i razem ruszyliśmy do salonu.

Na kanapie dostrzegłam niechlujnie rzucony koc, więc domyśliłam się, że pewnie spał. Spojrzałam jak bezsilnie opada na mebel i wzdycha.

Naszła mnie ogromna ochota na zwyczajne i czułe przytulenie go.

- Więc co się stało? -spytał kierując swój wzrok prosto w moje oczy. Znowu miałam wrażenie, że przeszywa mnie na wylot.

- Teraz to chyba ja powinnam zapytać. Pokłóciłeś się z Zach'iem? -spytałam cicho i łagodnie.

Wyraźnie zacisnął szczękę. Lekko pokiwał głową i przez dłuższą chwilę myślał nad odpowiedzią. Momentami wyglądał na nieobecnego i rozkojarzonego. Zupełnie jak nie on.

- Ta -wzruszył ramionami- nie rozmawiajmy o tym. Przejdzie mu.

Świetnie, kolejny, który wymiguje się od wyjaśnienia mi tej dziwnej kłótni.

ZŁAMALIŚMY ZASADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz