-rozdział 68-

214K 9.2K 11.6K
                                    

Stałam na chodniku dokładnie oglądając każdy świeżo pomalowany paznokieć. Jak się okazało zdążyłam nawet użyć ukochanego, czarnego lakieru oraz poczekać aż wyschnie i jeszcze dotrzeć na umówione miejsce przed pojawieniem się Isaac'a. Teoretycznie miał jeszcze minutę, a ja po prostu nienawidziłam się spóźniać, dlatego będąc w domu uwinęłam się dość szybko. Uniosłam głowę równocześnie z pojawieniem się głośnego warczenia silnika. Samochód zaparkował dosłownie obok mnie. Poprawiłam torebkę na ramieniu i wsiadłam do środka. Isaac patrzył na mnie w skupieniu uderzając palcami w kierownicę.

- Cześć -powiedziałam zatrzaskując za sobą drzwi. Następnie odwróciłam się w celu złożenia soczystego buziaka na jego ustach w formie przywitania. Zatrzymałam się zanim złączyłam nasze wargi i w ostatniej chwili odsunęłam- oh, prawie zapomniałam, miałam cię nie dotykać.

- Właśnie, przecież za mną nie tęskniłaś -wzruszył ramionami i wyjechał na ulicę.

- Ani troszkę -pokiwałam głową.

- Co słychać? Stresujesz się balem? -zapytał.

- Nie, czemu miałabym się stresować...? -mruknęłam nie do końca przekonana- no może troszkę, że coś pójdzie nie tak, wiesz, problemy dziewczyn. Na przykład, że wyleje na sukienkę sok albo gorzej, porwe ją! Mogę też złamać obcas...

- Tym akurat bym nie się martwił na twoim miejscu. Całkiem dobrze ci szło -uśmiechnął się nie odrywając wzroku od drogi.

- A dziękuję -zarumieniłam się na wspomnienie tamtej chwili- nadal nie wiem co zrobić z włosami -westchnęłam.

- A co możesz z nimi zrobić? -pomiędzy jego brwiami pojawiła się zmarszczka.

- Żartujesz? -otrzyłam szeroko oczy odwracając się w jego stronę- mogę je jakoś upiąć, pofalować albo wyprostować, ewentualnie zakręcić na wałki...

- Nie, nie, nie -pokiwał głową- nie mam zielonego pojęcia jaka jest różnica pomiędzy pofalowanymi włosami a tymi na wałki... w każdym razie powinnaś zrobić je tak, jak na swoje urodziny -powiedział kompletnie mnie tym zaskakując.

W ogóle pamiętał jak wyglądałam w moje urodziny? Myślałam, że oni mimo wszystko nie zwracają na to większej uwagi.

- Chodzi ci o rozpuszczone włosy i delikatne loki na końcówkach?

- Tak, dokładnie -kiwnął głową- chociaż, nie wiem czy nie będziesz wyglądała zbyt kusząco. Będzie tam dużo chłopaków? -zagryzł odruchowo wargę akurat zwinnie skręcając w ulicę niedaleko domu rodziców.

- Całkiem sporo, ale będzie ze mną Tyler, on nie pozwoli się nikomu do mnie zbliżyć bo jak wiesz, ma bzika na naszym punkcie -przewróciłam oczami.

- Porozmawiam z nim jeszcze na wszelki wypadek. Ale nadal będzie z tobą Luke -powiedział a ja zauważyłam jak zaciska szczękę w wyniku czego jego wyraźnie widoczna kość policzkowa drga.

- Isaac nie zaczynaj. Lucas to jedynie mój dobry znajomy. Uwielbiam go ale zupełnie inaczej, jak na przykład Dylana, rozumiesz? Myślałam, że już skończyliśmy ten temat -westchnęłam zirytowana podczas gdy Isaac parkował przed garażem.

Bez słowa wysiadł z auta, więc zrobiłam to samo.

- Mam nadzieję, że nie zrobisz nic głupiego Isaac -powiedziałam idąc za nim do domu.

Weszliśmy do środka. Zrzuciliśmy odkrycia wierzchnie i skierowaliśmy się do kuchni.

- Tak, tak -burknął pod nosem.

- Kogo próbujesz przekonać? -stanęłam opierając się rękoma o blat, podczas gdy on usiadł za wysepką pijąc wodę.

- Myślę, że otrzymał nauczkę po ostatnim razie kiedy się do ciebie zbliżył -Isaac wzruszył ramionami odstawiając butelkę.

ZŁAMALIŚMY ZASADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz