- Zoe idź do klientów ja przyjmę ich zamówienie - powiedziała pani Whittemore do rudej dziewczyny, która skinęła głową i po ostatnim uśmiechu rzuconym w stronę Isaac'a odeszła.
- Więc kochanie, dla ciebie to co zawsze? - staruszka uśmiechnęła się do niego troskliwie.
- Pamięta pani to jeszcze? - zapytał zdziwiony.
- Och Isaac ciebie i twoich naleśników z serem i czekoladą, szarlotki z cukrem pudrem i kawy rozpuszczalnej z dwoma łyżeczkami cukru nigdy nie zapomnę - powiedziała bez zająknięcia.
Isaac patrzył na nią z wielką radością i pokiwał niedowierzajaco głową.
- W takim razie poproszę - uśmiechnął się.
- A dla panienki? - oboje spojrzeli na mnie, więc poczułam pewnego rodzaju presję.
W rzeczywistości nie chciałam nic jeść, a gdy pomyślałam o tych pysznościach i tableli kalorii...
- W sumie to nie jestem głodna... - odpowiedziałam z nadzieją, że ujdzie mi to na sucho.
Isaac momentalnie spoważniał, a jego szczęka zacisnęła się.
- Polecę ci coś - przerwał niezręczną ciszę, więc pani Whittemore ponownie odwróciła się do niego.
Nie wiem dlaczego tak naciskał, abym coś zjadła, przecież byłam taka gruba...
- Robi pani jeszcze te wyśmienite gofry z owocami? - spytał po chwili zastanowienia.
- Oczywiście! - zaśmiała się notując to w niewielkim
notatniku.- Świetnie do tego jeszcze frytki i colę - podsumował, a moje oczy niemal wyszły na wierzch.
Przecież ten posiłek posiada masę kalorii, a jeżeli tego potem nie zwrócę stanę się gruba tak jak na początku liceum.
Staruszka kiwnęła głową i niemal w podskokach zniknęła za jakimiś drzwiami.
- Więc... - mruknął opierając łokcie na stole, a brodę na pięściach. Jego szare oczy intensywnie wpatrywały się w moje - masz ten narkotyki?
- Och, miło, że pytasz - mój głos wręcz kipiał sarkazmem - przy okazji miałam bliskie spotkanie z grupą podejrzanych i umięśnionych mężczyzn.
- Co? - zmarszczył brwi.
- Ugh, Oliver myślał albo chciał żebym wzięła te narkotyki z nim więc zawiózł mnie do ich miejscówki, dokładnie tej fabryki, w której odbywała się impreza. I tam była głupka mężczyzn, byli okropnie dziwni...
Isaac wyglądał na skupionego.
- Wiesz co mogło ci się stać? Mogli cię porwać, zgwałcić, zabić...
No co ty nie powiesz.
- Och serio? Wyobraź sobie, że zrobiłam to bo mnie poprosiłeś chociaż sama nie wiem do czego ci ta informacja. Jestem idiotką prawda? Też tak myślę - mówiłam podbuzowana.
Nagle na jego twarzy pojawił się uśmieszek jakby dumy.
- Nao - mruknął i położył swoją dłoń na mojej, ponieważ obie leżały na stole, tyle, że moja nerwowo bawiła się telefonem - doceniam, że zrobiłaś to dla mnie.
- Ph, nie schlebiaj sobie. Gdybym miała zrobić to teraz wycofałabym się i nie narażała swojego życia - powiedziałam z wyrzutem i zabrałam swoją ręką spod jego.
- Dlaczego taka jesteś? - zapytał odchylając się do tyłu, aby wygodniej usiąść.
- Jaka? - przymrużyłam oczy intensywnie wpatrując się w jego twarz. Uniósł brew do góry.
CZYTASZ
ZŁAMALIŚMY ZASADY
Teen Fiction"Czułam, że coś jest na rzeczy. Isaac miał jakąś tajemnicę, był taki... niezrozumiały, a ja miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywają. - On po prostu jest... trudno mi to wytłumaczyć Nao, po prostu znam go. Chociaż raz posłuchaj mnie i proszę cię...