1.

730 37 14
                                    

- Amy,bo się spóźnisz! - krzyczała mama z dołu.

Nie lubię jak ma wolne w tygodniu bo wtedy na każdym kroku mnie kontroluje. Moja mama jest pielęgniarką w pobliskim szpitalu. Najczęściej pracuje na dzionki. Czyli cały dzień jej nie ma w domu, a jak wraca to idzie od razu spać. A ojciec to szkoda słów. Żadko kiedy jest w domu. A jak już jest to siedzi u siebie w pracowni. Ostatnio rozmawiałam z nim chyba jakieś 2 miesiące temu. I ta rozmowa nie trwała wiecej niż 2 minuty.

Z tego powodu nawet się cieszę. Bo ja jestem typem cichej myszki. Ale mi to nie przeszkadza. Wolę słuchać niż mówić. Może dlatego nie mam dużo znajomych. Prawie wcale nie mam. Tylko Isabell trzyma mnie przy kontakcie z drugą osobą.
Isabell, ale oby dwie wolimy jak mówię do niej po prostu Isa. No,więc Isa jest moją najlepszą przyjaciółką. Znamy się od niepamiętnych czasów. Zawsze byłyśmy razem. Tylko ona wie,że gram na gitarze i śpiewam. Namawiała mnie nie raz, żebym się przełamała i zaśpiewała, ale ... ja nie chcę.

Powoli zaczęłam wygrzebywać się z łóżka. Spojrzałam na zegarek. Była równo 7. Miałam jeszcze 20 minut i będę musiała się zbierać. Droga do mojej szkoły na piechotę zajmuje około 30-35 minut. Mogłabym jeździć autobusem, ale wolę iść sama i pomyśleć.

Poszłam do łazienki, uczesałam moje blond włosy, umyłam zęby. Czasami pod serdecznym uśmiechem kryją się wielkie doznane krzywdy,niespełnione marzenia i miłość,która zamiast szczęścia ofiarowała ból. z szafy czarne leginsy, zwykły T-shirt i czarne conversy. Byłam gotowa. Nie mam problemu tak jak nie które dziewczyny z godzinnym siedzeniem w łazience. Ja tylko nakładam trochę tuszu do rzęs i delikatnie smaruję usta błyszczykiem. I już jestem gotowa.

Zeszłam na dół i zrobiłam sobie platki z mlekiem. I wyszłam.

*** w szkole ***

- Hej Amy - przywitała mnie przytulasem Isa.

- Cześć.

- Słyszałaś kto będzie się uczył w naszej klasie?

- Nie.

- Z jakiej ty się planety urwałaś Amy?

- No już mów bo zaraz mamy lekcje.

- Sam Luke Bolton! - wykrzyneła moja przyjaciółka.

- Jezu nie znasz go? To jest sławny piosenkarz.

- Najwidoczniej nie. Po co on tu przyjedzie?

- Bo jak miał 16 lat to zaczął rozkręcać swoją karierę. A teraz chcę zdać maturę.

- Nie może do jakiejś prywatnej szkoły iść - powiedziałam. Nie mam nic do piosenkarzy, tylko najczęściej są to jakieś rozpuszczone dzieciaki bez problemów. I to jest dla mnie żałosne.

- On chce być zwykłym uczniem.

- Ta, już to widzę.

Naszą rozmowę przerwał dzwonek ns lekcje. Każda z nas rozeszła sie do swojej sali. Ja teraz miałam mieć niemiecki.
Usiadłam w swojej ławce na szarym końcu. Chwile po mnie wszedł do klasy pan Weyner. Zaczął lekcje. Gdy w pewnym momencie do sali wszedł dyrektor z jakimś chłopakiem. Oby to.nie był tylko ten Luke.

- O nie. To jest Luke Bolton - wykrzyknęła jedna dziewczyna.

- Proszę o spokój - uciszył ją nauczyciel.

- Od dzisiaj będzie z wami chodzić na lekcję niemieckiego Luke Bolton. Pewnie dużo osób z was go zna. Ale proszę żebyście traktowali go jak zwykłego ucznia - powiedział i wyszedł.

- No to panie Bolton, proszę usiąść do Amy - pokazał palcem na mnie.

Jeszcze mi tylko tego brakowało.

Luke poszedł we wskazane przez nauczyciela miejsce i zajął je po prawej mojej stronie.

- Cześć - powiedział,ale ja nic nie odpowiedziałam.

Widziałam kątem oka, że co jakiś czas zerkał na mnie. Ale ja udawałam, że go nie widzę.

Każdy piosenkarz jest nadentym bufonem. Myśli tylko o sobie i swojej karierze. Nie przejmuje się niczym innym. Ma kupe kasy i wydaje ją na jakieś nie potrzebne rzeczy. Zamiast pomóc potrzebującym.

Jak zadzwonił dzwonek od razu pobiegłam do biblioteki. Bo tam najczęściej spędzam przerwy, jak jest zajęta sala muzyczna.
Potem już go nie widziałam. Słyszałam, że co jakiś czas ktoś mówił, że z nim gadał, ma zdjęcie lub autokar. Przecież to jest normalny chłopak który tylko śpiewa. Nie wiem dlaczego oni robią takie halo.

// Luke //

Pierwsze co, to zobaczyłem ją. Ale ona była piękna. Jej blond loki opadały na policzki. Gdy spojrzała na mnie widziałem jej niebieskie oczy. Patrzyła jak by była wystraszona. Wydawała mi się inna. W ogóle nie przejęła się mną. Nawet nie zwracała na mnie uwagi. Normalnie to bym sobię nią nie zaprzątał głowy, ale było w niej coś szczególnego, coś takiego wyjątkowego, czego nie miała żadna dziewczyna, jaką kiedy kolwiek poznałem.

Jak zadzwonił dzwonek od razu wyszła. Chciałem pójść za nią, ale od razu koło mnie się zebrał tłum osób. Do końca dnia już jej nie widziałem.

Cały czas było przy mnie dużo osób. Co ja sobię myślałem, że będę traktowany jak zwykły uczeń. Od kąd wygrałem konkurs
,,Wydaj głos" Ciągle nie odstępują mnie nawet na krok fani. Mam już tego po prostu dość. Czasem chcę być zwykłym chłopakiem. Iść pograć w piłkę, lub wyjść gdzieś ze znajomymi.
Teraz ciągle ktoś chcę zostać moim przyjacielem. Ale tylko po to, żeby móc się pochwalić, albo po to żeby stać się popularnym.

Mam już tego dość.

Jeden z moich znajomych był popularny. Był tancerze. Ale po czasie zaczął go prześladować jakiś psychofan i nie wytrzymał. Popełnił samobójstwo. Do tej pory nie mogę pojąć dlaczego to zrobił. Ale jak widzę co moi fani robią, nie dziwię mu się.

Lekcje się skończyły. Chciałem wejść tylko do mojego samochodu i odjechać. Znaleść się w swoim łóżku z gitarą i po brząkać w nią. Ale przed moim samochodem stała grupka dziewczyn. Jeszcze tego mi tylko brakowało, użerania się z jakimiś fankami.

- Cześć Luke. Jestem Hope - przedstawiła się brunetka. Widać było, że jest cała sztuczna. Tonę tapety. Jednym słowem normalnie jak lalka Barbie.

Wszystkie laski myślą, że faceci lecą tylko na wygląd. Ja, jak i tonę chłopaków jakich znam, wolimy naturalne dziewczyny. Z którymi można normalnie pogadać.

- Sorki ale się spieszę.

- A może chciał byś żebym pomogła ci w lekcjach.

- Nie dzięki. Dam sobię radę sam.

- Napewno? Bo wiesz jak coś byś nie wiedział to możesz na mnie liczyć.

- Dzięki, Hope tak? - spytałem. Pokiwała głową - Będę pamiętać.

W końcu odpuściła i sobię poszła.

Jednak mój spokój nie trwał długo.

Gdy dojechałem do domu, moją mama siedziała już w salonie.
.
- Luke za 10 minut przyjedzie limuzyna i jedziemy na wywiad
.
- Mamo! Jestem zmęczony! - powiedziałem. Moja mama jest moją agentką. Ogarnia wszystkie sprawy. Sam bym sobie z tym nie poradził. Ojciec załatwia wszystkie sprawy dotyczące pieniędzy. Więc tak naprawdę to oni pracują dla mnie.
Ale to mi nie przeszkadza.

- Dzwonił jeszcze Stick, że pod koniec miesiąca musisz przenieść mu nową piosenkę.

Xxx

I jak wam się spodobał pierwszy rozdział.
Przepraszam, że taki krótki. Postaram się pisać dłuższe, ale też mam dużo nauki i nie wiem jak to będzie dalej.
Buziaki kochani Glamciaa xxx

Dream come true - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz