22.

293 19 2
                                    

- Poczekaj daj mi się zastanowić..

- Masakra. Z kim ja chodzę?!

- Ze mną i jesteś z tego powodu szczęśliwy. 

- Skąd ta pewność?

- Bo jak by tak nie było, to byś się o mnie nie martwił. 

- No racja, racja. 

- No widzisz.. Znam cię bardziej niż ty sam.  

Lekcja się skończyła.Tak jak i dwie następne. Przerwę na lunch spędziłam z Isą i Lukiem zajadając coś, co miało być zapiekanką. Miało, ale daleko jej do niej było. Nie powiem, że jedzenie w naszej stołówce jest złe (ale jest), da się przeżyć. 

- Luke, chyba pomyliły ci się stoliki. MY siedzimy tam - pokazała palcem stolik elity, Hope. 

- Nie wydaje mi się. Ja siedzę tu, a ty tam.

- Chcesz się zadawać... z nimi? Przecież ty nie możesz zniżyć się do ich poziomu. 

- Po pierwsze one mają imiona. A po drugie, po co ja w ogóle z tobą rozmawiam. Żegnam. 

Hope tylko się odwróciła. Ale było widać, że zrzedła jej mina. Jak spojrzałam na nią gdy odchodziła, nie była już moją starą Hope. Była pustą lalą, której nic nie obchodzi. 

Minęły wszystkie lekcje i właśnie wychodziłam ze szkoły. Obejrzałam się na około, czy niby przypadkiem nie widzę gdzieś mojej przyjaciółki. Długo już z nią nie spędziłam dnia. Więc myślałam, że spotkamy się po szkole, ale jej nigdzie nie widzę. Może już odjechała? Dobra zadzwonię do niej jak będę w domu. 

Nagle moją uwagę przykuł Luke, który cały czas na mnie patrzył. Gdy byłam już blisko niego, tuż przede mną wyszła Hope ze swoją koleżaneczką. Zaczęła mu o czymś nawijać. Nie zważając na nią podeszłam do Luka i pocałowałam go w policzek. 

Hope cała się zaczerwieniła. Nie zrobiłam jej to na złość. No, a może? Nie, ja tak nie jestem. Ale przecież to ona zaczęła. No właśnie, ona zaczęła jakąś grę w której nie znam nawet zasad. 

- Jedziemy? - spytał otwierając przede mną drzwi swojego samochodu Luke.

Kiwnęłam głową i już po minucie byliśmy w drodze. 

- Gdzie jedziemy? - spytałam po paru minutach. 

- A gdzie byś chciała? 

- Do domu, muszę się spotkać dzisiaj z Isą.

- Nie możesz jutro? - powiedział Luke. - Myślałem, że spędzimy ten dzień razem.

- Jutro idę się opiekować dziećmi, a z Isą już dłuższy czas nie spotkałyśmy się po szkole. 

- No dobra. Ale w piątek wieczorem cię porywam. 

- A mogę wiedzieć gdzie?

- Niespodzianka. 

Dość szybko dojechaliśmy do mojego domu.  Zauważyłam na podjeździe samochód mamy. 

- Dzięki i pa. 

- Cześć - odpowiedział Luke. 

Bez słowa weszłam do domu i od razu udałam się do kuchni. Jestem taka głodna, że zaraz nie wytrzymam. 

- Cześć kochanie, jak było w szkole? - spytała mama. 

- Dobrze. 

- Chyba bardzo dobrze? Widziałam, że ktoś cię odwiózł. To był ten Luke?

- Tak. 

- Zaprzyjaźniliście się?

- Yhy - powiedziałam przełykając kęs naleśników. 

- To fajnie. 

Nic już więcej nie rozmawiałyśmy. Nasze kontakty są takie... obojętne. Tylko dziwne, że żadna z nas nie próbuje ich naprawić. Nie wiem czy mamie nie zależy, czy co? Ale nie chcę stracić drugiego rodzica. 

Przez resztkę dnia nie mogłam dodzwonić się do Isy. Dostałam tylko SMS' a, że oddzwoni, bo jest zajęta. Wiec poprzestałam próby i odłożyłam telefon. 

♥♥♥

Pamiętacie mnie jeszcze? 

To ja Marta :)

Uwierzycie, że pod moją (kolejną) nieobecność, wybiło 2k wyświetleń.  Dziękuję wam :*

Musimy się trochę wybić, bo zlecieliśmy na 883 miejsce. A jakiś czas temu byliśmy na 150. 

Wiem, wielka różnica. Ale damy radę - bo jak nie my to kto?

Buziaczki kochani :* 

Dream come true - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz