9.

407 24 0
                                    

Dzisiaj jest poniedziałek. Mam mieć sprawdzian z niemieckiego, więc strasznie się boję. No może wczoraj coś zajrzałam do książek, ale wydaje mi się, że nic nie umiem. Nie wiem. Dużo zapamiętuję z lekcji więc może uda mi się napisać przynajmniej na 4. 

Wstałam i wyłączyłam budzik, który sekundę temu zaczął dzwonić. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Przynajmniej się trochę przebudzę. Wzięłam z szafy czarne szorty, bo dzisiaj było dość ciepło jak na kwiecień. Białko czarną koszule bez rękawków i na to narzuciłam mój gruby sweter. Ubrałam białe vansy i poszłam do łazienki. Nałożyłam delikatnie tusz do rzęs i błyszczyk. 

Zjadłam na szybko płatki z mlekiem i wyszłam z domu. 

Droga do szkoły dłużyła mi się niemiłosiernie. Myślałam, że już nigdy do niej nie dojdę. Gdy przekroczyłam próg szkoły byłam uradowana. Poszłam do swojej szafki i wyciągnęłam potrzebne rzeczy. Po drodze do klasy spotkałam Isę. Oczy miała całe czerwone. Napuchnięte, pewnie od płakania. Miała na sobie długi sweter. Dobrze bo nie będzie widać cięć. Było mi żal na nią patrzeć, wyglądała tragicznie. Na pierwszy rzut oka można było by powiedzieć, że ma depresje lub coś tego typu. Ale przecież ona jest zwykła nastolatką. Jest mądra, piękna i przede wszystkim jest najlepszą przyjaciółką. Kocham ją jak siostrę i boli mnie to, że cierpi. Nie zasługuje na to. Jest przecież najlepsza. Jest piękna, mądra i wspaniała. A przyjaciółką jest nieziemską. Ale najbardziej boli mnie to, że widzę jak jest bezsilna i mam poczucie winy, że nie mogę jej pomóc. Nie wiem jak jej pomóc i nas tym ubolewam. 

Podeszłam do nie i się przywitałam. 

- Cześć - odpowiedziała smutno. 

Nic nie musiała mówić. Po prostu ją przytuliłam. Wiedziałam, że tego potrzebuje. Tkwiłyśmy w tym uścisku dopóki nie zadzwonił dzwonek. 

Poszłam do sali gdzie miałam teraz lekcje. Tam na miejscu siedział już Luke. Jak zawsze siedziała koło niego Hope. Gdy zajęłam miejsce po prawej stronie mojego kolegi, Hope z wściekłością odeszła.

- Hej - przywitał mnie swoim cudnym uśmiechem ukazując przy tym szereg białych zębów.

- Hej - odpowiedziała odwzajemniając uśmiech.

- Co tam u Isy?

- Wszystko w porządku - nie chciałam mówić mu o Isie. No bo szczerze to nie jego interes. Nie chcę żeby krążyła jakaś plotka na jej temat. 

Przyszedł nauczyciel i zaczęła się lekcja. Sprawdzian sam w sobie był nawet łatwy. Nie wiem czego się obawiałam. Wszystko napisałam i chyba dobrze. Niemiecki to mój ulubiony przedmiot.   
Minęła lekcja, jedna i druga. Aż w końcu zadzwonił dzwonek na lunch. Najpierw pół przerwy szukałam Isy, a jak ją znalazłam to sobie smacznie jadł.

- Isa! Ja ciebie szukałam pół przerwy! - powiedziałam gdy zajęłam miejsce koło niej. Oderwała się od swojego spaghette i spojrzał na mnie jak na jakaś idiotkę.

- Nie moja wina! - odpowiedziała i dalej zaczęła grzebać widelcem w talerzu.

- Co się stało? - spytałam zdezorientowana.

-Nic! - odpowiedziała oschle nawet na mnie nie patrząc.

Nie czułam się komfortowo w jej towarzystwie. Ale też nie chciałam zostawić ją samą. Zajęłam się po prostu swoim lunchem.

Po skończonych lekcjach poszłam poszukać mojej przyjaciółki. Siedziała przed szkołą i wyglądała jak by na kogoś czekała. Podeszłam do niej.

- Idziemy do kawiarni? - spytała.

- Nie. Jestem umówiona - odpowiedziała oschle.

- Z kim? 

- A co cię to kurde! - odpowiedziała.

 Czułam, że coś jest nie tak. Że coś się stało poważnego i mi nie chce tego powiedzieć. Ale co? Co mogło się stać, że nie chce mi powiedzieć. Mi, swojej przyjaciółce. Przecież my nigdy nie mamy przed sobą tajemnic. NIGDY! Nie rozumiem jej.

Gdy tak się zastanawiałam przyjechały dwa motory. Na jednym siedział chłopak. Był to Thomas. Chłopak Isy. Ale przecież on nigdy nie miał motora. Isa nigdy mi nic o tym nie mówiła. A przecież tak w ogóle Isa nie lubi motorów. Bo kiedyś jak była mała jej starszy brat Ash miał wypadek na motorze i zginą. Isa nie mogła się z tym przez dłuższy czas pogodzić. Mówiła, że nigdy nie wsiądzie na motor. A teraz..

Usiadła i objęła chłopaka. On odpalił silnik i zaczął się wycofywać. Nagle ktoś krzyknął. 

- Narka!

Myślałam w pierwszej chwili, że to Isa. Ale jak odwróciłam wzrok na drugi motor to mnie zatkało. Odwrócona do mnie plecami siedziała Hope. Tak to na pewno ona. Wszędzie bym poznała te blond loki. Obejmowała tak samo jakiegoś faceta. 

A może mi się przewidziało? Nie wiem. Ale z drugiej strony  co by robiła Hope i Isa. Przecież my już jej nie lubimy. Odwróciła się od nas. Jest już dla nas nikim. NIKIM! Wolała być popularną niż naszą przyjaciółką. Dla mnie już nie istnieje. Ale dlaczego Isa z nią spędza czas? Woli ją ode mnie? 

Pojedyncza łza zaczęła spływać mi po policzku. Zaczęłam biec. Biegłam przed siebie. Zwolniłam dopiero jak zauważyłam swój dom. Położyłam się na łóżku. Chciało mi się płakać. Ale nie.. Nie pokaże słabości. 

Nie będę płakać, nie będę płakać, nie będę płakać, ale czemu to tak cholernie ciężkie.

xxx

I to tyle w tym rozdziale. 

Jak myślicie dlaczego Isa zaczęła się ponownie kolegować z Hope? Napiszcie mi w komentarzach. 

Rozdział jest nie sprawdzony bo pisałam go w biegu. Właśnie siedzę w poczekalni u lekarza. A ludzi jest dość sporo, więc coś napisałam. 

Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach. 

Do następnego..

Buziaki misiaczki




Dream come true - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz