//Luke//
Poranne promienie słoneczne wpadały przez okno. Chciałem od nich uciec i przewróciłem się na drugi bok, przerzucając przy tym rękę na drugą stronę łóżka. Ale coś mi blokowało. Zmęczony przymrużyłem oczy i dostrzegłem najpiękniejszą dziewczynę. Moją Amy. Jej blond loki opadały na twarz. Nie mogłem się powstrzymać i jedną ręką odgarnąłem je za jej ucho. Jej porcelanowa cera przykuwała uwagę każdego. Muszę jej powiedzieć coś ważnego, ale boję się tego. Boję się odrzucenia. Podobno powinno się zaryzykować, ale jeśli przez te dwa słowa zniszczę to co jest między nami, to sobie tego nie wybaczę.
-Nawet jeśli śpię, to i tak czuję, że wpatrujesz się we mnie - powiedziała otwierając oczy. Które po chwili od razu zamknęła z powodu promieni słonecznych, które oświetlały połowę jej twarzy.
- Śpij skarbie - powiedziałem.
- Która godzina? - spytała, otwierając po raz kolejny oczy.
Sięgnąłem po telefon leżący na stoliku nocnym. Prawie spadłem z łóżka, gdy na wyświetlaczu zobaczyłem: 11:56.
- Chyba pora wstawać - powiedziałem.
- Jeszcze chwilę...
- Jest południe.
- Już wstaję - zaśmiałem się z reakcji dziewczyn.
Przez gwałtowne wstanie, straciła równowagę i poleciała jak długa na podłogę. Nie mogłem powstrzymać śmiechu i zacząłem się ryć.
- Czego się cieszysz, lepiej chodź mi pomóc - powiedziała wkurzona dziewczyna.
Nie chciałem jej doprowadzać do stanu krytycznego, więc prędko pobiegłem do niej i po chwili staliśmy już.
Na dole czekała na nas kartka, że Aliss ma przymiarkę stylizacji do pokazu mody, a Troy poszedł się spotkać z swoim podopiecznym i oby dwoje będą wieczorem.
Dzisiaj chciałem pokazać Amy trochę Miami Beach. A że mieliśmy tu być do przyszłej soboty, to nie musiałem się martwić o czas. Mogliśmy wszystko spokojnie obejrzeć. Chociaż tutaj w pobliżu nie było jakoś dużo atrakcji, trzeba będzie wybrać się do Miami do centrum. Ale to nie dzisiaj.
//Amy//
Gdy w końcu mogłam utrzymać równowagę, zeszliśmy do kuchni, a ja zaczęłam przygotowywać śniadanie. Dzisiaj postawiłam na najprostszą rzecz na świecie-naleśniki. Bo tylko to można zrobić z składników, które zostały w lodówce. Chyba dzisiaj wybierzemy się na zakupy - pomyślałam
Po chwili na stole leżały parujący talerz naleśników. Obok konfitury i sałatkę owocową, którą wcześniej znalazłam w lodówce.
- Skąd wiedziałaś, że kocham naleśniki? - zagadał mnie mój chłopaka, gdy zobaczył to co dla nas przyszykowałam.
- Intuicja - skłamałam.
***
- Gdzie idziemy? - pytałam, już chyba po raz setny. Co ja poradzę, jestem niecierpliwa.
- Zaraz się przekonasz - powiedział, skręcając ze spokojem w jedną z uliczek.
Po chwili szliśmy szeroką ulicą, z której dwóch stron wyrastały palmy. Po lewej wielka, biała willa z oknami do ziemi i wielkimi czarnymi kolumnami. Natomiast po prawej jak się po chwili dowiedziałam, nasze docelowe miejsce. Jewish Museum of Florida.
W środku przywitała nas miła recepcjonistka. Luke zaczął z nią rozmawiać a ja oglądałam się na wszystkie strony. Miałam jakieś wrażenie, że nie jesteśmy sami. Śmieszne, jest tu pełno ludzi. Ale czułam, że ktoś nas śledzi. Lecz nikogo nie widziałam.
CZYTASZ
Dream come true - ZAWIESZONE
Teen FictionPasją Amy jest gra na gitarze i śpiew. Jest tylko jeden problem - jest strasznie nieśmiała. Co się stanie, gdy w szkole pojawi się sławny piosenkarz - Luke Bolton? Czy dzięki niemu Amy przełamie się i będzie robić to co kocha?