Part 11

328 17 0
                                    

Uśmiechnąłem się i podszedłem do urządzenia, z którego wydobywała się muzyka. Wcisnąłem przycisk tym samym sprawiając, że w domu zapanowała nagła cisza.

-Włącz. To. Idioto.-powiedziała nawet na mnie nie patrząc.

-Chodź do nas.-powiedziałem siadając obok niej.

-Nie.

-Dlaczego?

-Bo nie mam ochoty oglądać Twoich znajomych, debilu.

-Dalej jesteś zła?

-A jak myślisz?

-Oh... Nie wkurzaj się.

-Idź sobie.-powiedziała pokazując na drzwi.

-Okey... Ale Ty idziesz ze mną.

-Chciałbyś.-zaśmiała się dopiero teraz otwierając oczy.

Podniosłem się z łóżka,a potem złapałem dziewczynę i przerzuciłem przez ramie.

-Puść mnie!-wydarła się na cały dom.

-Nawet się nie waż schodzić ze mną ze schodów!-krzyknęła ponownie.

Złapała mnie mocniej za szyję, a uśmiech na mojej twarzy się powiększył. Zacząłem zbiegać ze schodów, a Rosalin uderzała mnie po plecach jednocześnie strasznie piszcząc. Bardzo głośno piszcząc.

-Will Ty pieprzony idioto! Puszczaj mnie!-krzyczała.

Zszedłem ostatni schodek i zacząłem się śmiać. Dobra, momentami było mi jej szkoda, ale tylko momentami.

-I z czego się cieszysz debilu!? Ja prawie na zawał zeszłam.-uderzyła mnie po raz sety.

-Czekaj. Jeszcze chwilę... I... Jesteśmy.-powiedziałem i puściłem ją przy okazji.

***Rosalin***

Puścił mnie tak, że stanęłam przodem do niego, a tyłem do jego przyjaciół.

-Ty chory pojebie!-powiedziała dość głośno-Po co mnie tu przytargałeś!? Tak czy siak wrócę do tego jebanego pokoju!-krzyczała.

-Dobra, dobra.-powiedział-I tak tu zostaniesz. Nie puszczę Cię do pokoju. Siedzisz tam całe dnie.

-No i co Ci do tego!?

-Spoko, nie denerwuj się młoda. Poznaj ich...-powiedział, a ja przewróciłam oczami i odwróciłam się przodem do jego przyjaciół.

-Co kurwa?-powiedziałam tylko.

Okey. Ja wiedziałam, że oni się znają, ale nie miałam pojęcia, że przeszli już na przyjaciół. A to z kolei oznacza, że ONI będą częściej przebywać u nas w domu. Nie no zajebiście. Wyczujcie sarkazm.

-Hey Rosalin.-usłyszałam ich wspólne głosy.

-Ło ja pierdole. WY-podkreśliłam to słowo-odzywacie się do MNIE?-do tego również dodałam mocniejszy akcent-Co to jakieś święto? Chyba zapiszę to w pamiętniku! Will kup mi pamiętnik. Cud się stał!

-Rosalin...-zaczął mój brat, a ja spojrzałam na niego spod uniesionych brwi.

-Dobra... Wiesz co? Ja wychodzę.-powiedziałam unosząc do góry ręce.

-Rossie no.-usłyszałam głos Calum'a.

-Nie. Mów. Do. Mnie.-powiedziałam zakładając buty-Nie wiem kiedy wrócę. Nie czekaj na mnie.

***

Usiadłam na ławce w parku i wyjęłam z kieszeni telefon, który dal mi o sobie znać.

lukeisapenguin: pingwinku?

xpenguinx: tak?

lukeisapenguin: mam problem

xpenguinx: co jest Luke?

lukeisapenguin: mam przyjaciela

xpenguinx: o niego chodzi?

lukeisapenguin: m.in. bo on ma siostrę nie? no i ta jego siostra nas nie lubi

xpenguinx: nas?

lukeisapenguin: mnie,cal'a,michael'a i ash'a

xpenguinx: może ma podstawy do tego

lukeisapenguin: ma na pewno

xpenguinx: chcesz o tym pogadać? na czy popisać?

lukeisapenguin: okey. ja wiem,że idealny nie jestem. ale się staram. serio nie chcę sprawiać jej przykrości,ale muszę.

xpenguinx: musisz?

lukeisapenguin: jestem w elicie

xpenguinx: i?

lukeisapenguin: i to,że niektórym zwyczajnie muszę tak robić

xpenguinx: luke pogubiłeś się

xpenguinx: pogubiłeś się w tym wszystkim

xpenguinx: pozwalasz,by inni tobą rządzili na co ja osobiście w życiu bym się nie zgodziła

xpenguinx: można to też nazwać uleganiem pod naciskiem innych ludzi,bo zakładam,że sam z siebie się taki nie stałeś

xpenguinx: luke musisz walczyć o siebie

xpenguinx: bo pogubisz się bez powrotu i znikniesz za swoją maską

xpenguinx: luke człowieku

xpenguinx: złamałeś serca tylu dziewczynom

xpenguinx: one czekały tyle czasu,żebyś w końcu je zauważył

xpenguinx: zrobiłeś to

xpenguinx: zauważyłeś,a potem rzuciłeś jak śmieć do kosza

xpenguinx: mimo to jak postąpiłeś,one wciąż się zakochują na nowo

xpenguinx: zakochują się na nowo,ale w twojej masce luke

✔ ✉KIK✉/L. Hemmings/ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz