Part 28

298 14 3
                                    

-Dobra.-usłyszałam głos szatyna-Pizza na koszt firmy.

Posłałam mu wdzięczny uśmiech i oddałam chłopakom ich pieniądze. Po chwili Matt odszedł, a ja usiadłam na swoje wcześniejsze miejsce. Moi towarzysze spojrzeli na mnie ciekawskim wzrokiem, a ja posłałam im ciekawskie spojrzenie.

-Nie jesz?-spytał Luke.

Pokręciłam głodna po chwili dodając, że nie jestem głodna. Zdążyłam się przyzwyczaić do uczucia głodu. Prawda, przyjemne to ono nie jest, ale można wytrzymać. Jakoś...

-Masz.-spojrzałam na chłopaka przede mną.

Matt uśmiechał się do mnie z wyciągniętą ręką, w której trzymał jakąś karteczkę. Sięgnęłam po nią od razu zauważając na niej numer telefonu. Domyśliłam się, że to jego nowy numer, więc wyciągnęłam telefon i zapisałam sobie go w kontaktach.

-Napiszę.-szepną mi do ucha po czym wyszedł z lokalu kończąc pracę.

Zmarszczyłam brwi i wzruszyłam ramionami postanawiając zignorować dziwne zachowanie przyjaciele.

Odwróciłam głowę, dopiero teraz zauważając, że na stole były same puste talerze. Zaśmiałam się z chłopaków, którzy teraz praktycznie leżeli na siedzeniach opierając się o oparcia. 

-To ja może zadzwonię po taksówkę.-powiedziałam przez śmiech patrząc w jakim stanie są.

xxx

Otworzyłam drzwi do domu wpuszczając przyjaciół przodem. Ci posłali mi radosne uśmiechy i weszli do środka od razu ściągając buty. Usiedli na kanapie obok mojego brata, a ja jak zwykle na fotelu.

-Co Ty z nimi zrobiłaś Rosalin?-spytał Will po tym jak spojrzał na czwórę chłopaków.

-Ja nic. Sami napchali się pizzą.-wzruszyłam ramionami.

Ten tylko w odpowiedzi pokręcił głową i wrócił do oglądania meczu. Ja za to wyciągnęłam telefon słysząc dźwięk wiadomości.

Matthew: Cześć :)

Me: Hej Matt :)

Matthew: Może spotkamy się wieczorom, co?

Me: Czemu nie? Dawno się nie widzieliśmy. Może był ciekawie.

Matthew: To mam po Ciebie przyjść? Zmieniłaś adres?

Me: Adresu nie zmieniłam, ale lepiej nie przychodź, bo Will w domu :// Czekaj na mnie kawałek dalej, okey?

Matthew: Jasne :) O 20?

Me: Mi jak najbardziej pasuje :)

Will^^: Z kim piszesz?

-Will siedzę obok Ciebie.-powiedziałam patrząc na niego.

-Wiem, ale jak do Ciebie mówiłem to nie reagowałaś.

-Oh... Przepraszam nie słyszałam. O co pytałeś?

-Czy jutro jedziesz ze mną do babci, ale teraz bardziej interesuje mnie to z kim piszesz.

-Jasne. Mogę jechać.

Zignorowałam drugie pytanie i ruszyłam do swojego pokoju. Wiedziałam jakie stosunki są pomiędzy Will'em, a Matt'em i do najprzyjemniejszych to one nie należały. Wolałam jeszcze nie wspominać  mu o tym, że dzisiaj go spotkałam, co pewnie i tak niedługo wyjdzie na jaw, bo jestem pawie pewna, że chłopaki mu powiedzą. Jednak tak czy siak wolę przedłużyć chwilę w której się o tym dowiaduje jak najbardziej mogę.

Zamknęłam za sobą drzwi od razu po tym podchodząc do szafy. Mimo tego, że mam jeszcze dość dużo czasu chciałam mieć już przyszykowane ubranie, żeby nie robić tego potem na ostatnią chwilę. Po przygotowaniu wszystkiego miałam ochotę położyć się na łóżko i zaczekać do odpowiedniej godziny słuchając muzyki, jednak dźwięk mojego telefonu pokrzyżował mi plany.

lofpenguin: cześć :)

xpenguinx: czeeeeeeeść lukeeee :) dawno nie pisaliśmy sami 

lofpenguin: przepraszam, ale moi przyjaciele się w tobie zakochali -.-

lofpenguin: a ty jesteś moja ♥

xpenguinx:

xpenguinx: hahahahhahahahahhahahahahahhahahahahhahahhahahah

xpenguinx: ahahahahahahahahhahahahahahahahahhahahahahhahaha

lofpenguin: skończyłaś?

xpenguinx: czekaj

xpenguinx: hahahahhahahahahahaahhahhahhahahhahhahah

xpenguinx: teraz tak :')

lofpenguin: śmiej się śmiej

lofpenguin: i tak będziesz moja love

xpenguinx: nie rób sobie nadziei luke

lofpenguin: będziesz wychowywać ze mną małe Hemmingsiątka

lofpenguin: bo będziesz ich mamą :*

xpenguinx: luke nie zapędzajmy się tak bardzo w przyszłość

xpenguinx: skąd wiesz co przyniesie los?

lofpenguin: nie wiem, ale wiem, że będziesz mamą moich dzieci, które będziemy razem wychowywać :**

xpenguinx: luke uspokój się

lofpenguin: ale przyznaj, że chcesz mieć ze mną dzieci

xpenguinx: to ten moment, w którym nieważne co powiem i tak wyjdzie źle

lofpenguin: NIE ZAPRZECZYŁAŚ O.O :****

xpenguinx: mówiłam

lofpenguin: skarbie kochasz mnie

xpenguinx: luke

lofpenguin: i tak wiem, że mnie kochasz misiu 

(luke i rosalin zaczynają pisać na grupie)

xCalx: całujecie się tam?

xpenguinx: ?

xCalx: luke cały czas szczerzy się do telefonu

xCalx: uprawiacie seks przez telefon?

xpenguinx: calum!

pikachu: cal nie przeszkadzaj im

littlepony: zakochańce potrzebują chwili dla siebie

xpenguinx: jejku skończcie 

lofpenguin: przestańcie bo się zarumieni

xpenguinx: nigdy się nie rumienię .-.

pikachu: O.O

littlepony: jak to? :o

xCalx: O_O

lofpenguin: nigdy się nie zarumieniłaś?

xpenguinx: nigdy

(luke i rosalin piszą prywatnie)

xpenguinx: ale ty możesz sprawić, że się zarumienię 8)

lofpenguin: jezus love...

xpenguinx: *falujące brewki*

-------------------------------------------

elo elo elo elo elo

co tam u was miśki?

rosalin czy ty coś sugerujesz? *falujące brewki*

-love ya♥







✔ ✉KIK✉/L. Hemmings/ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz