6.

3.4K 147 0
                                        

Następnego ranka obudziłam się jak zwykle o 7:00. Poszłam do łazienki, wyszykowałam się, gdy nagle zadzwonił domofon. Poszłam otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu, to były dziewczyny. I znowu ta sama sytuacja... Zaraz miał przyjść Patryk. Muszę to w końcu wyjaśnić.

Gdy dziewczyny weszły na górę, zaprosiłam je do salonu. Na szczęście rodziców nie było w domu. I faktycznie, chwilę później zjawił się Patryk.

— Cześć, skarbie — powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
— Cześć. Dziewczyny już przyszły.
— Ale chyba tym razem mnie nie wyrzucisz? — zaśmiał się.
— Nie, wyjaśnimy tę całą sytuację.

Zaprowadziłam go do salonu, gdzie były dziewczyny. Wszystkie były zaskoczone jego obecnością.

— Co on tu robi? — spytała Ola.
— On ma na imię Patryk… i jest moim chłopakiem.

Dziewczyny zaniemówiły.

— Ale jak to?
— Normalnie. Kocham Patrycję, a ona kocha mnie. Od niedawna jesteśmy parą — powiedział, patrząc mi prosto w oczy.
— Chciałam wam powiedzieć, ale… no cóż, nie wiedziałam, jak zareagujecie.
— No, dlatego na przykład wczoraj mnie wyrzuciła, żebyście się nie dowiedziały — dodał Patryk.
— A to wczoraj to nie była pomyłka? — spytała Ola.
— Chwila… Jaka znowu pomyłka?
— No bo Patrycja powiedziała, że ktoś się pomylił i tyle.
— Ja, pomyłka? — zaśmiał się i spojrzał na mnie. — Ja, pomyłka?
— Nie, no bo...

Wszyscy zaczęli się śmiać.

— No bo co innego miałam powiedzieć?

Weszliśmy całą grupą do szkoły: ja, Patryk, Ola, Basia i Natalka.

— Co teraz mamy? — zapytał Patryk.
— Religia — odpowiedziała Ola.
— Super, szkoda, że nie możemy zrobić sobie małych wagarów — stwierdziła Natalka.
— Przydałyby się — dodała Basia.
— Ja nie mogę. W tamtym tygodniu byłam nieobecna na dwóch ostatnich lekcjach — odpowiedziałam od razu.
— To co, idziemy? Patrycja, chodź z nami, co ci szkodzi? Weźmiesz usprawiedliwienie, powiesz, że źle się czułaś. Proszę cię.
— W sumie, czemu nie? Tylko jak wychowawczyni będzie dzwonić do rodziców…
— Spokojnie, nie będzie dzwonić. Jak nas nie było od początku dnia, to wygląda, jakbyśmy w ogóle nie przyszli.

Wyszliśmy przed szkołę i zaczęliśmy się zastanawiać, co robić.

— Może pójdziemy do McDonalda? — zaproponowała Ola.
— Ja jestem spłukana.
— Ja tak samo.
— Ja mam kasę — powiedział Patryk.

Wszystkie spojrzałyśmy na niego.

— No co? Dziś ja stawiam. Innym razem wy zapłacicie.
— No okej!

Dziewczyny ruszyły w stronę McDonalda, a ja objęłam Patryka i pocałowałam go w policzek.

— Dziękuję.
— Nie masz za co, skarbie.
— Wiesz co? Kocham cię.
— Wiem o tym. Ja też cię kocham.
— Pospieszcie się, gołąbeczki! — zawołała Ola.
— Już idziemy — odpowiedział Patryk.

Wracając z McDonalda, Patryk wszedł do sklepu. Zastanawiałam się, po co. Po chwili wyszedł z tabliczką czekolady.

— To dla ciebie — powiedział. — Żeby twoje życie było zawsze tak słodkie jak ta czekolada.
— Pocałuj mnie, to będzie jeszcze słodsze — uśmiechnęłam się.

Spełnił moją prośbę i pocałował mnie delikatnie, jak zawsze. Wziął mnie za rękę i wszyscy poszliśmy do mnie. Było bardzo fajnie — graliśmy w kalambury, oglądaliśmy filmy i wygłupialiśmy się. Dziewczyny chyba polubiły Patryka.

— To co teraz? — spytała Basia.
— Gramy w butelkę? — zaproponowała Natalka.
— Dobry pomysł! — zgodziła się Ola.
— Co wy na to? — Natalka spojrzała na mnie i Patryka.
— Jak Patrycja się zgadza, to ja też — powiedział Patryk.
— No nie wiem... Dobra, ale bez głupich wyzwań.
— Okej. Masz jakąś butelkę? Najlepiej szklaną.
— Poczekajcie, zaraz znajdę… Jest!

— Okej, możemy zaczynać. Usiądźcie na podłodze w kółku — powiedziała Ola. — Zasady są proste: gramy na pytania i wyzwania. Kręcimy butelką i osoba, na którą wypadnie, dostaje pytanie lub wyzwanie od tej, która kręciła. Jeśli nie odpowie albo nie wykona zadania, oddaje fanta. Jasne?

— Jasne.
— To kto zaczyna?
— A kto to wymyślił? — zapytała Basia.
— O nie, nie... Właściciel butelki zaczyna.

Wzięłam butelkę i zakręciłam. Wypadło na Natalkę.

— Natalka, pytanie czy wyzwanie?
— Pytanie.
— Czy podoba ci się ktoś z naszej klasy?
— Yyy... nie wiem... nie.
— Okej, twoja kolej.

Natalka wylosowała Basię.

— Pytanie czy wyzwanie?
— Niech będzie wyzwanie.
— Okej, udawaj kurę.

— Serio? Kurę? — i zaczęła gdakać. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Potem Basia wylosowała mnie.

— Pytanie czy wyzwanie?
— Pytanie.
— Czy wyobrażasz sobie swoją przyszłość? A jeśli tak, to jak?
— Ej, ale to są dwa pytania — zauważyłam.
— To odpowiedz na któreś.
— Tak, wyobrażam sobie przyszłość — odpowiedziałam, patrząc na Patryka.

Następnie wylosowałam Olę.

— Ola, pytanie czy wyzwanie?
— Wyzwanie.
— Przeskocz na jednej nodze do mojego pokoju i z powrotem.
— Dobra, tylko muszę wstać.

Zaczęła skakać. W jedną stronę dała radę, w drugą już ledwo, ale się udało.

— Teraz ja kręcę.

Ola wylosowała Patryka.

— Patryk, pytanie czy wyzwanie?
— Pytanie.
— Ile masz tak naprawdę lat?
— 15.
— Serio?
— No, niestety raz nie zdałem.
— Aha, dobra. Teraz ty.

Patryk wylosował mnie.

— Moja najukochańsza Patrycjo, pytanie czy może wyzwanie?
— Oczywiście, że wyzwanie.
— Hmm... co by ci tu wymyślić... A już wiem! Chodź tu do mnie i mnie pocałuj.

Zrobiłam to bez wahania.

— Ooo, jak słodko! — powiedziała Basia.
— Ładna z was para — dodała Ola.

Graliśmy jeszcze jakieś pół godziny. Potem dziewczyny musiały się zbierać, a Patryk został ze mną jeszcze z 10–15 minut.

— Muszę już iść, skarbie. Świetnie się dzisiaj bawiłem. To były najlepsze wagary w moim życiu.
— To prawda.
— Do jutra, moja księżniczko — powiedział, całując mnie delikatnie.
— Do jutra, mój królewiczu.

Mogę z całą pewnością stwierdzić, że dzisiejszy dzień był naprawdę udany. Szkoda, że Patryk musiał już iść. Tak bardzo go kocham, że mogłabym być z nim cały czas. Ale to przecież niemożliwe...

............................................................................................................
Mam nadzieję że rozdział się podobał.Dziękuje i zapraszam do dalszej lektury.

Zakochać sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz