4

4.8K 307 202
                                    


Chłopak spał sobie smacznie na swoim łóżku gdy do niego przyszłam. Na biurku leżały książki szkolne, no tak... przecież jest rok szkolny. Szafa po lewej stronie łóżka była otwarta. Z niej wysypywały się kolorowe koszulki.

 Podeszłam szybkim krokiem do drewnianych drzwi, które mogłyby być potencjalnym miejscem ucieczki. Zakluczyłam je, pomyśleć, że ludzie nie myślą w ogóle nad swoim bezpieczeństwem. 

Z kieszeni mojej bluzy wyciągnęłam nóż. Podeszłam powoli do chłopaka. Chwilę myślałam po czym usiadłam na nim okrakiem. Nie obudził się. Z lekkim uśmiechem wdrążyłam swój plan B. Wzięłam jego rękę i położyłam ją nad nim. Nożem przecięłam mu palec.  Od razu zaczęła się sączyć krew.

 Palec trzymałam nad jego buzią tak by krew kapała mu do ust, tak by poczuł metaliczny smak swojej krwi. Pierwsza kropla, druga kropla, trzecia kropla...

- Co się dzieje? - Powiedział zaspany, niczego nie świadomy.  Patrzyłam prosto w jego  puste dla mnie oczy. Po chwili Erik zesztywniał, ojć chyba uświadomił sobie w jakiej jest pozycji. Mógł się też przestraszyć, przecież mam kaptur na głowie, nóż w ręce, jest noc, jestem w jego pokoju i siedzę na nim. Dla mnie komiczne. 

Zdjęłam kaptur z głowy, pokazując mu moją twarz. Ciemne włosy rozproszyły się w każdym kierunku. 

- Sophia...?- wyszeptał z lekką nutką niedowierzania w głosie. 
- Nie...Shadown - zaśmiałam się szyderczo, patrząc z pogardą na niego. 

Przyłożyłam zimne ostrze noża do jego prawego policzka, po czym zrobiłam poziome nacięcie wzdłuż jego nosa. 

- To dopiero początek - przełkną głośno ślinę a ja uśmiechnęłam się lekko. 

- Czemu mi to robisz?- spytał złamanym głosem, pewnie jakby mu jego godność pozwalała to by płakał. Jaki on głupi i to dosłownie.

- Ja tu zadaje pytania - znowu się zaśmiałam, nigdy nie czułam takiej satysfakcji po wypowiedzeniu tych słów. 

Pokiwał głową z strachem.

- Zrobisz co ci każę? To nic trudnego nie będzie - spojrzałam na niego.

- Nie mam zamiaru wykonywać rozkazów mordercy. 

-Zła odpowiedź - powiedziałam chłodno. 

Przejechałam nożem po jego brzuchu, po czym zrobiłam małe nacięcia. Dostał gęsiej skórki czyli ostrze było zimne. 

-Nie boisz się o swojego brata?- spytałam słysząc kroki w równoległym pokoju. 

-Co ty chcesz mu zrobić?!- krzyknął z furią w głosie. Zaczął się wierzgać ale dość mocno go trzymałam i po chwili opadł z sił.

-Na razie nic. Zrobisz co ci karzę?- powtórzyłam pytanie z uśmiechem. 

-Tak - w jego oczach były łzy... jak bardzo się martwi o swojego braciszka... to urocze. 

- Dobry chłopczyk - pogłaskałam go po głowie. 

-Ale powiesz mi dlaczego to robisz ?- spytał z drżącym głosem. 

-Dobrze, ale po skończonej twojej pracy - Zaśmiałam się, patrząc w jego smutne i mokre od łez oczy.  

-Co mam zrobić? - pociągnął nosem. 

-Spokojnie... pozałatwiasz kilka spraw, niektóre osoby zaprowadzisz do lasu...

-Dobrze - powiedział sucho i smutno.

- Jedyną karą za spóźnienie się, będzie śmierć jednej z twoich ukochanych osób - spojrzałam w stronę drzwi z uśmiechem.  

Wstałam z chłopaka, stając na podłodze. Moje oczy z iskierkami patrzyły jeszcze chwilę na niego i wyszłam przez okno zamykając je za sobą.

Smile || ShadownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz