Biegłam zdyszana w stronę karawany. Gdzie oni są?! Proszę znajdźcie się...
Zwolniłam kroku i rozejrzałam się. Nic pusto. Przez chwilę patrzyłam się w jeden punkt na drzewie, poczułam wtedy czyjeś ręce na biodrach. Odskoczyłam i wymierzyłam w tą osobę nożem. Był to ten sam chłopak... Jak on miał no tak Ron. Zmierzyłam go wzrokiem i odeszłam kilka kroków w tył. Nie spodziewałam się go tutaj, myślałam, że zgubiłam go dawno temu w lesie.
- Nie uciekaj - powiedział przesładzając, jego nastawienie mnie przerażało.
Wykonałam jeszcze kilka kroków w tył. Popatrzył na mnie z złością i podszedł szybkim krokiem . Stałam nie ruchomo, trzymając kurczliwie narzędzie. Nogi trzęsły się.
- Odejdź ode mnie!- warknęłam wskazując na niego nożem, który drgał przez moje dłonie. Zaśmiał się lekko po czym jednym szybkim ruchem wyrwał mi go z rąk. Teraz on wymierzał nim w moją stronę.
Odeszłam jeszcze kilka kroków, wpadając na drzewo. Wyrzucił nóż w krzaki i przyparł mnie do sosny, cholerne drzewo. Stanął tak blisko mojego ciała, że nie miałam jak obronić się nogami. Odpychałam go od siebie. Był silniejszy, wiedział to. Z kieszeni wyciągną jakiś sznurek. Zaczęłam wierzgać. Jeżeli zwiąże mi ręce, będę w 100% bezbronna.
- Spokojnie, tylko trochę zaboli - zaśmiał się po czym unieruchomił mi ręce jak podejrzewałam.
Zaczęłam krzyczeć i wiercić się. Ręką zasłonił mi buzie, przez co musiałam zdusić w sobie krzyk, jakby lekko ją przechylił mogłabym go ugryźć. Drugą ręką podpierał się o drzewo obok mojej głowy. Zamknęłam oczy i pozwoliłam by łzy ciekły po policzkach, nie miałam już siły walczyć. Czułam, że jestem na przegranej pozycji, Na co on tylko się zaśmiał.
Oderwał od mojej twarzy rękę. Zaczęłam jeszcze raz krzyczeć. Połączył swoje usta z moimi. Czemu mi się to kurwa przytrafia?! Nacierał na mnie. Płakałam i próbowałam się uwolnić. Na nic. Jego ręce znalazły się na moim ciele, miał je takie chłodne jakby umarł dwa dni temu. Chwycił za rąbek mojej bluzy i ściągnął ją ze mnie, przez co zostałam w cienkim podkoszulku i różowym staniku który prześwitywał. Uśmiechnął się lekko i zerwał ze mnie koszulkę. Na chwilę oderwał się od moich ust i popatrzył na mnie złowrogo. Zaczęłam znowu krzyczeć, łzy ciekły mi po policzkach. Pozwalał mi na to więc przestałam, patrząc na jego reakcje i na każdy jego ruch. Zamach i uderzenie w brzuch. Piekło jak diabli i zaczęłam się dusić. Dostałam jeszcze drugi raz i trzeci w brzuch i żebra. Krzyczałam, plułam krwią, dusiłam się. Gdy chociaż na chwilę przestawałam prosić o pomoc bił mnie. Czemu mu tak zależy na tym bym wołała o pomoc?
Odszedł kawałek ode mnie i podniósł za podbródek, przez co byłam zmuszona spojrzeć mu w oczy. Widziałam w nich chęć zemsty i pogardę do mnie, ale ja mu nic takiego nie zrobiłam, więc czemu się na mnie mści?
Miałam okazję uderzyć go w przyrodzenie i tak też zrobiłam. Zawył z bólu i skulił na ziemi. Miałam chwilę by spróbować uwolnić się z sideł. Lekko poluzowałam wiązanie przy nadgarstkach, ale na tyle słabo, że nie miałam jak uwolnić rąk.
- Dostanie ci się - wstał podkurczając się i kopną mnie mocno w żebra. Krzyknęłam i wyplułam krew. Robiło mnie się słabo, wszystko mnie bolało a brzuch i klatka piersiowa promieniowały aż i piekły.
- Kim ty jesteś?! Zostaw ją!- usłyszałam donośny głos. Nie należał do Rona. Nie mogłam zobaczyć kto to, bo wzrok zaczął mi szwankować. Wszystko zaczęło się rozmazywać. Słyszałam krzyki bólu i jęki. Ktoś chyba ze sobą walczył, jakby bili się... Po chwili poczułam na ramieniu czyjąś ciepłą dłoń. Osoba ta rozwiązała mnie. A ja upadłam na ziemię. Nic nie słyszałam prócz dziwnego szmeru. Przed oczami rodziła mi się ciemność, był tuż obok mgły, która nachodziła od wszystkich boków rozmazanego obrazu.
-Shadow! Obudź się, nie zasypiaj. Proszę... - cichy dźwięk chociaż tonacja jakby wykrzyczane...
Nic więcej nie słyszałam, a jedyne co widziałam to ciemny pokój, bez ścian, sufitu, podłogi. Przede mną było małe światełko które migało jak gwiazdy na niebie, które są daleko od nas o miliardy kilometrów. I jak ta gwiazda, zgasło, zostawiając mnie samą sobie w czerni...

CZYTASZ
Smile || Shadown
HorrorSiedemnasto letnia Sophia popełnia samobójstwo w lesie. Dziewczyna jest na skraju wytrzymałości psychicznej. Po jej śmierci poznaje ludzi tak samo skrzywdzonych przez los. Chociaż martwa wciąż żywa. Przybiera nowe imię i nową rodzinę. Czy Sophia...