3

5.5K 327 164
                                    

- Więc! Od kiedy jesteś z nami? - spytała Jane. Czułam się dziwnie, rozmawiając z nią. Zachowywała się jak małe dziecko. 

- E... - próbowałam sobie przypomnieć jaki jest dzień -  Od prawie dwóch dni. - cicho i niepewnie odpowiedziałam.

- Nie widziałam cię, chodziłaś po okolicy? Chyba mało spałaś, masz wory pod oczami - Eh.. To będzie dłuuuga i nieprzyjemna  rozmowa. By zająć sobie czas rozglądałam się po pokoju. Różowe ściany, jedno duże łóżko przy ścianie, szafa dwudrzwiowa, okno z widokiem na las. 

- Ta - odpowiedziałam przelotnie.

- Kogo najbardziej LUBISZ z chłopaków? Ja prawdę mówiąc wolę Jeffa. - Zaskoczyła mnie ta nagła zmiana tematu... Jeszcze na chłopaków padło. 

- E... Nie wiem - powiedziałam szczerze -  Jeff nie bo chciał zabić mi kogoś bliskiego i ogólnie go nie lubię. Tak to znam jeszcze tylko Jacka i Slendermana - Moja mina wykrzywiła się w grymasie na myśl, że Sasza mogła zginąć.

- Eh.. - nie podoba mnie się nasza rozmowa z tymi westchnieniami i jąkaniem się -  Papy w to nie licz!  - czyli mężczyzna w garniturze to inaczej papa? - Co ci się podoba w Jacku?- w oczach miała iskry ciekawości i podekscytowania. Chyba dawno z nikim nie gadała. Zastanawiałam się nad jej słowami, nic mnie się w nim nie podobało.  Chociaż miał miły głos i dość przyjemny charakter... Tak mnie się wydaje.

- E... Nie wiem! - próbowałam uciec od tematu. I chyba mi to wyszło bo czarnowłosa zmieniła temat.

- Wiesz gdzie masz pokój? - Jej głosy był szczęśliwy.

-Nie. - odparłam chłodno.

- To świetnie! - ciekawe gdzie tu coś świetnego - Będziesz mieć go ze mną? - zatkało mnie, no ale niech się cieszy. 

- A co mi szkodzi? - uśmiechnęłam się w geście zgody. Wyjrzałam przez okno było ciemno, zarwałam już drugą nockę... a jeszcze w planach miałam iść do Saszy. 

-Gdzie masz swoje ubrania? - czy ona zawsze jest taka wścibska?

- W domu, byłym domu - spuściłam głowę. Brakowało mi trochę mojego pokoju, ale nie lokatorów ich w ogóle mi nie brakowałam, wręcz cieszyłam się, że ich nie ma.  

-Nie martw się jutro po nie pójdziemy, ok? - my pójdziemy? - Będzie dobrze  - zaśmiała się.

- spoooko - zmęczył mnie fakt rozmowy i wysilenia się intelektualnego... Noi fakt iż dwie noce nie spałam.

Nie wiem nawet kiedy osunęłam się na jej mięciutkie  łóżko i zasnęłam.

####

Rano obudziły mnie krzyki dochodzące z parteru.  Wstałam i powoli rozejrzałam się po pokoju, pusto. Podeszłam do drzwi i je uchyliłam. Korytarz był koloru rubinowego z złotymi zdobieniami... Cudo. Wyszłam z pokoju. Moje stopy dotknęły miękkiej wykładziny pokrywającej podłogę. Przeszłam kawałek korytarza, co jakiś czas były drzwi. Ciekawe co jest za nimi.
Idąc przed siebie doszłam w końcu do dużych, drewnianych schodów. Dotknęłam poręczy i powoli zaczęłam schodzić. Co jakiś czas były okna, przez które widziałam ogromny polać ogrodu za domem.  W końcu doszłam do końca schodów, przede mną rozciągał się pokój, który miał tylko małą szafkę po prawej tronie i troje drzwi. Jedne były otwarte i rozpoznałam w nich korytarz, przez który nie raz przechodziłam. Krzyki dobiegały z kuchni. Powoli podeszłam tam. Kłócili się tam Jane i Jeff.

- Co Taki jesteś?!- krzyczała zdenerwowana dziewczyna.

- Co cię to ?! To moja sprawa - wzrok Jeffreya był pełen mordu.

Smile || ShadownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz