- Więc! Od kiedy jesteś z nami? - spytała Jane. Czułam się dziwnie, rozmawiając z nią. Zachowywała się jak małe dziecko.
- E... - próbowałam sobie przypomnieć jaki jest dzień - Od prawie dwóch dni. - cicho i niepewnie odpowiedziałam.
- Nie widziałam cię, chodziłaś po okolicy? Chyba mało spałaś, masz wory pod oczami - Eh.. To będzie dłuuuga i nieprzyjemna rozmowa. By zająć sobie czas rozglądałam się po pokoju. Różowe ściany, jedno duże łóżko przy ścianie, szafa dwudrzwiowa, okno z widokiem na las.
- Ta - odpowiedziałam przelotnie.
- Kogo najbardziej LUBISZ z chłopaków? Ja prawdę mówiąc wolę Jeffa. - Zaskoczyła mnie ta nagła zmiana tematu... Jeszcze na chłopaków padło.
- E... Nie wiem - powiedziałam szczerze - Jeff nie bo chciał zabić mi kogoś bliskiego i ogólnie go nie lubię. Tak to znam jeszcze tylko Jacka i Slendermana - Moja mina wykrzywiła się w grymasie na myśl, że Sasza mogła zginąć.
- Eh.. - nie podoba mnie się nasza rozmowa z tymi westchnieniami i jąkaniem się - Papy w to nie licz! - czyli mężczyzna w garniturze to inaczej papa? - Co ci się podoba w Jacku?- w oczach miała iskry ciekawości i podekscytowania. Chyba dawno z nikim nie gadała. Zastanawiałam się nad jej słowami, nic mnie się w nim nie podobało. Chociaż miał miły głos i dość przyjemny charakter... Tak mnie się wydaje.
- E... Nie wiem! - próbowałam uciec od tematu. I chyba mi to wyszło bo czarnowłosa zmieniła temat.
- Wiesz gdzie masz pokój? - Jej głosy był szczęśliwy.
-Nie. - odparłam chłodno.
- To świetnie! - ciekawe gdzie tu coś świetnego - Będziesz mieć go ze mną? - zatkało mnie, no ale niech się cieszy.
- A co mi szkodzi? - uśmiechnęłam się w geście zgody. Wyjrzałam przez okno było ciemno, zarwałam już drugą nockę... a jeszcze w planach miałam iść do Saszy.
-Gdzie masz swoje ubrania? - czy ona zawsze jest taka wścibska?
- W domu, byłym domu - spuściłam głowę. Brakowało mi trochę mojego pokoju, ale nie lokatorów ich w ogóle mi nie brakowałam, wręcz cieszyłam się, że ich nie ma.
-Nie martw się jutro po nie pójdziemy, ok? - my pójdziemy? - Będzie dobrze - zaśmiała się.
- spoooko - zmęczył mnie fakt rozmowy i wysilenia się intelektualnego... Noi fakt iż dwie noce nie spałam.
Nie wiem nawet kiedy osunęłam się na jej mięciutkie łóżko i zasnęłam.
####
Rano obudziły mnie krzyki dochodzące z parteru. Wstałam i powoli rozejrzałam się po pokoju, pusto. Podeszłam do drzwi i je uchyliłam. Korytarz był koloru rubinowego z złotymi zdobieniami... Cudo. Wyszłam z pokoju. Moje stopy dotknęły miękkiej wykładziny pokrywającej podłogę. Przeszłam kawałek korytarza, co jakiś czas były drzwi. Ciekawe co jest za nimi.
Idąc przed siebie doszłam w końcu do dużych, drewnianych schodów. Dotknęłam poręczy i powoli zaczęłam schodzić. Co jakiś czas były okna, przez które widziałam ogromny polać ogrodu za domem. W końcu doszłam do końca schodów, przede mną rozciągał się pokój, który miał tylko małą szafkę po prawej tronie i troje drzwi. Jedne były otwarte i rozpoznałam w nich korytarz, przez który nie raz przechodziłam. Krzyki dobiegały z kuchni. Powoli podeszłam tam. Kłócili się tam Jane i Jeff.- Co Taki jesteś?!- krzyczała zdenerwowana dziewczyna.
- Co cię to ?! To moja sprawa - wzrok Jeffreya był pełen mordu.

CZYTASZ
Smile || Shadown
TerrorSiedemnasto letnia Sophia popełnia samobójstwo w lesie. Dziewczyna jest na skraju wytrzymałości psychicznej. Po jej śmierci poznaje ludzi tak samo skrzywdzonych przez los. Chociaż martwa wciąż żywa. Przybiera nowe imię i nową rodzinę. Czy Sophia...