11 cz2

1.4K 124 17
                                    

Pov żelki

" Mimo , że założyliśmy im korony i tak nie chciały nami rządzić"

My biedne, niezauważone, niepotrzebne leżymy w plastikowym więzieniu , wśród talerzy i szklanek. Nasi bracia zostali zjedzeni. Wszyscy ich opłakujemy. Biedne żelki zwierzątka. Zjadł je ten nieszczęśnik Elf. Zaczynamy wszystkie wysychać przez tą dziórę w opakowaniu. Tam też co dzień ginie jeden z naszych ukochanych braci.

Pov Shadown.
Biegłam przez las. Dzień zmienił się w noc. Powietrze stało się zimniejsze, las bardziej obcy. Przez chmury przebłyskiwał księżyc.

Nogi plątały mnie się od długiego biegu. Na oko biegłam z kilka godzin.

Nikt mnie nie widział a jeżeli już to tylko mój cień. Dalej łkałam. Księżyc wyszedł zaa chmur. Był w pełni. Usłyszałam wycie wilków.

Zatrzymałam się i usiadłam na kamieniu w lesie. Dawno przekroczyłam granicę Creepy. Tu jestem sama. Tylko ja i natura. Kolejne łzy spływały mi po czarnych policzkach.

-Czemu płaczesz?- odwróciłam się. Za mną stał różowo włosy chłopak. Otarłam łzy.

-Nie ważne- powiedziałam smętnie.

Chłopak usiadł koło mnie. Dopiero teraz zobaczyłam, że ma wiele blizn. Bardzo wiele

-Jestem Cry- jego ręka dotknęła mojego uda- i wiedz, że jestem nieugięty, więc powiedz mi co się dzieje?

Lekko się uśmiechnęłam.

-Ładny masz uśmiech- uśmiechnęłam się szerzej. Zawiał wiatr, zimny wiatr.

-Jak się nazywasz?- spytał.

-Jestem Shadown.

-Ładnie.

Siedzieliśmy w ciszy. Jedynie dźwięki to wiatr, szum drzew i wycie wilków.

-Nie jest ci zimno?- spytał.

-Trochę, ale to nic.

-Dziewczyno jest zima a ty Chodzisz w samej bluzie!- wstał i zdją kurtkę zakładając ją na moje ręce.

-Nie , tobie będzie zimno!- chciałam mu ją oddać, ale skurwysyn * CZYTAJ Cry* uciekał.

-Jestem przyzwyczajony do zimna, w końcu mundurowi nie są zbyt mili. - uśmiechnął się do mnie i z kieszeni spodni wyciągnął notatnik. Patrzyłam jak coś rysował.

-Co rysujesz?- wstałam z kamienia i podeszłam do niego.

-Ciebie.

-Mnie?

-Tak- uśmiechnął się cwaniacko. Zerknełam na jego rysunek , był piękny.

-Rysujesz tak jak Bloody Painter- podsumowałam.

-Miło wiedzieć, a co cię tu sprowadza?

-Szczerze nic, tylko tu przybiegłam. - wziełam od niego notatnik i przeglądałam rysunki. Pierwszy przedstawiał wilka stojącego w pełni z skale. Obok niego stały małe wilczki. Drugi przedstawił płaczącą wierzbę w zimię po deszczu.

-Ładne?

-Bardzo- reszta rysunków była też piękna na jednym z nich był koliber na róży w słońcu.

-Choć, nie będziesz chyba marzła na dworze?

Chwycił mnie za dłoń i wciągnął w głębsze partie lasu.

Pov Sasza.

Co oni najlepszego zrobili! Co za durnie!

-Ale z was durnie!- krzyczałam na nich - co wam ona zrobiła! Przecież ja też jestem ożywiona, Ben też! Nie rozumiem was!

U ich oczach widziałam smutek i to , że żałowali. Jedynie Jeff miał w nich złość. Ciekawe czemu?

Poszłam do kuchni i usiadłam do stołu kryjąc twarz w dłoniach. Trzeba ją znaleść. Muszą ją przeprosić. Tak nie może być, a jeżeli coś jej się stanie? Co wtedy będzie? Nie wybaczę sobie tego!

-Wszystko ok?- koło mnie usiadł Toby.

-Nie ! A jeżeli zrobu coś głupiego?!- zaczęłam płakać. Niech będzie cała, niech nic sobie nie zrobi! Proszę...

Pov Shadown.

Doszliśmy do starej chatki. Miała w sobie jakiś magiczny urok. Cry dalej trzymał mnie za rękę. Czułam się jakoś inaczej. Nie byłam taka osaczona. Czułam się bezpiecznie i wolno. Jak ptak wypuszczony z klatki.

Na niebie powstała łuna poranka. Ciemne barwy nocnego nieba zastąpiły jaśniejsze.

Czym bliżej byliśmy drewnianej chatki tym bardziej odchodziły smutki. Gdzieś w krzakach usłyszeliśmy lecące ptaki.

Odwrócił się do mnie i pokazał bym była cicho.

Zaa krzaków wyszła wilczyca z małymi. Piątka szczeniąt bawiła się przy matce. Jej białe furto przypominało śnieg. Szczeniaki podbiegł do nas i zaczeły bawić się w moich nogach sznorówkami od trampek.

Były słodkie. Wziełam jednego z nich na ręce. Miał czarną jak smoła sierść. Bawił się moimi palcami.

Cry wziął na ręce dwa wilczki i się z nimi bawił. Night , tak nazwałam tego wilczka którego miałam na rękach, chciał bym go póściła. Zrobiłam to co chciał

Kucnełam , na co jego dwaj bracia wskoczyli mi na plecy.

Pierwszy raz od kłótni śmiałam się.

Próbowałam zdjąć szczeniaki z pleców, ale one za każdą próbą skakały mi na plecach powodując większy śmiech. Małe były bardzo żywe. Gdy udało mi się je zdjąć ich matka wstała o zawyła. Małe podeszły do niej i przyłączyły się.

Usiadłam po turecku na trawie i patrzyłam. To było magiczne. Przy mnie usiadł Cry. Małe po raz ostatni podbiegły do nas. Night polizał mnie po twarzy, tak samo jak jego siostra Rose. Nazwałam ją tak bo ma różowe tęczówki i białe futro. Jest bardzo podobna do matki. Wilczyca zniknęła w głębi lądu jak i szczeniaki.

W powietrzu roił się smutek, że muszą iść.

-Nie martw się, jeszcze je zobaczymy- przedemną stał różowo włosy z wyciągniętą ręką j uśmiechem na twarzy.

Chwyciłam jego rękę i wstałam. Otrzepałam się z liści.

-Mówiłeś o jakiś mundurowych. O co ci chodziło?- spytałam.

-W.D.S.M- odpowiedział idąc w stronę domku.

-Też tam byłam.- odwrócił się by chyba spojrzeć na mnie.- ale moja była rodzina pomogła mi uciec.

-Wtedy ja też uciekłem. To ciebie wysłali do sali śmierci?

-Jeżeli przez taki omurowany pokój rozumiesz salę śmierci to tak.

Cry otworzył drzwi do domku. Tynk odpadał z ścian, ale był w dobrym stanie. Chłopak szedł dalej.

Zatrzymał się dopiero w jednym z odnowionych pokoi.

-Mam nadzieję, że będzie ci wygodnie - posłał w moją stronę ciepły uśmiech.

-Nie trzeba...

-Jagby coś to pokój mam nad tobą. Rozgość się a ja zrobię śniadanie
Wyszedł z pokoju. Usiadłam na skraju łóżka i myślałam. Poczucie winy powróciło. Wyciągnęłam nóż i podciągnełam rękaw.

-Tylko jedna mała kreska...

Ta da
I jest rozdział mam nadzieję , że się podoba;) jeszcze raz życze wam udanego powrotu do szkoły

Smile || ShadownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz