22. cz2

1.3K 119 34
                                    

pov Toby. 

Po spotkaniu z Dziewczynami nie wiedziałem co mam myśleć. Męczyłem się z Offendremanem tyle czasu a tu proszę, jedna minuta z Saszą i już nie muszę słuchać jego zboczonych tekstów. 

Chodziłem po lesie, za niedługo koniec mojej zmiany. Jeszcze trochę. Robiło się już widno. Jeszcze trochę. Zauważyłem kogoś za drzewem. Czemu nie mogłem mieć wolnego do końca zmiany? Zakradłem się od tyłu do rudego chłopaka, był starszy odemnie. Wyglądał na dwadzieścia lat. Boż...

Już miałem się zamachnąć gdy odwrócił się w moją stronę, Jego oczy przeszyły mnie na wylot. Wycofaj się Toby, wycofaj...

- Kim jesteś?- Spytał chłopak, Moja była ofiara... Eh..

- a ty ?- odpowiedziałem z pewnością. 

Patrzył na mnie dalej. To coraz mniej komfortowe. 

-Jestem Steve a ty?- WHAT?

- Ja Toby, Ticcy Toby.- podałem mu dłoń którą on bardzo mocno ścisnął, robi się ona już fioletowa, niech on już ją puści...

- To ja już pójdę...- Już chciałem się odwrócić i pójść sobie gdy ten złapał mnie za rękę.

- Musisz mi pomóc.- powiedział.

Odwróciłem się do niego i zmierzyłem do wzrokiem. Czarna bluzka i Dżinsy. Idealnie, Off bedzie miał nowy punkt zainteresowania.

- w czym...?

- Szukam kogoś .

-Kogo?

- Mojej siostry.- Oparł się o drzewo.

- Jak wygląda?

- Szczerze to nie wiem jak teraz wygląda ale wiem jak ma na imie i nazwisko.

- Pogadam z Papą może coś zaradzi.

- PaPą?

Wtopiłem, Slendi się na mnie wkurwi. :/

- zobaczysz. Choć.

Wszedłem w las, ten rudy szedł za mną. Niech on się zgubi proszę... 

Pov Slenderman.

Rany Shadown nie wyglądały zbyt dobrze, Były głębokie. Na szczęście nie dostało się do nich zakarzenie. Straciła dużo krwi i częto traciła puls. Wiele razy musiałem ją reanimować.  Po długich godzinach zszywania ran wszystkie zostały zamknięte. Szybko się z tego nie wybudzi. Przeteleportowałem ją do jej pokoju. Lekko przykryłem ją kołdrą. Jej blada cera krzyczała o krew. Zbyt dużo jej straciła. Gdyby nie nasza pomoc straciła by życie po raz drugi.

Gdy miałem już wychodzić z jej pokoju, wszedł Jeff. On nie wyglądał lepiej od niej. Przysunął sobie krzesło obok jej łóżka i usiadł. Nie zwracał na mnie uwagi. Zachowywał się jak zjawa. Rozumiem go. 

Wyszedłem z pomieszczenia i kierowałem się do swojego biura, trzeba trochę tam posprzątać. Szedłem do mojego pokoju. Krew była prawie wszędzie. Trzeba trochę tu posprzątać. 

pov Jeff.

Siedziałem tak przy niej. Z jej twarzy zniknął już ten uśmiech który miała. Wszystkie kolory z jej twarzy zastąpiła biel. Nie wybacze sobie tego. Nigdy. Czemu wszystkich których kocham zabijam? Najpierw rodzice, potem Liu a teraz jeszcze Shadown do tego dojdzie. Czemu? 

Brązowe włosy straciły już ten blask. Twarz biała jak moja tyle że nie ma na niej uśmiechu. Zniszczyłem ją. Od samego początku ją niszczyłem. Muszę się wyrzyć. 

Wstałem energicznie, przez co krzesło upadło. Trudno. Wyszedłem z hotelu. Na głowę nałożyłem kaptur a w ręce trzymałem nóż Shadown. Jeżeli ona zginie, pomszcze ją. Najpierw krwią innych ludzi a potem moją. 

Weszłem do miasta. Na przedmieściach było dużo domów jednorodzinnych. Weszłem do jednego z nich i wybiłem wszystkich . Uśmiechy im wyciełem i kreski na policzkach. Na ścianie w kuchni napisałem ,,Go To Sleep x Shadown". Wyszedłem z tego domu naciągając kaptur na głowę. Na mojej bluzie były ślady krwi. Nikt nie może mnie teraz zobaczyć. W kolejnym domu zrobiłem tak samo. To było żenujące gdy Kobieta krzyczała bym dał jej litość. Takie bez sensu. Przecież i tak jej nie dostanie.

Zaczełem się zbierać do domu dopiero wtedy gdy usłyszałem syreny. Wybiegłem z domu ofiary i wróciłem do domu. Zegarek wskazywał pierwszą w nocy. Nic mi nie ulżyło. Weszłem do kuchni i wyjełem lód. Przyłożyłem go do mojego siniaka na głowie. Jakaś suka walneła mnie tam wazą. 

- Slender! ktoś do ciebie!- W salonie krzyczał Toby, Za nim stał jakiś chłopak. Rude włosy były rozczochrane, a mała czaszka na szyi mówiła sama za siebie, że nie był stąd.

Slenderman przeteleportował się do salonu, chłopak cofnął się o krok, a jego oczy powiększły się. Nie gadajcie, że się go boi. Papa patrzył w ciszy na rudego. 

 - On chce z tobą gadać- skomentował Toby.

Dobrze, Choć chłopcze do mojego biura,

powiedział Slendi. Chłopak nie zbyt był dobrze do tego nastawiony. Widząc to Slendi usiadł na fotelu obok mnie.

To tu porozmawiajmy

Zaproponował.

Usiądzi

 Chłopak usiadł na Sofie. Toby stał nad nim. Rudy był chyba przestraszony tą sytuacją.

-Ja idę do Shadown.- Wyszedłem z pokoju .

Pov Steve.

Siedziałem na tej kanapie. Gdzie ja kurwa jestem?

Jak się nazywasz?

Spytał głos w mojej głowie.

- jestem Steve.

Czego odemnie chcesz?

Czy on mówi mi w głowie?

Tak, mówie ci w głowie.

Wtf?

- szukam mojej siostry...

Jak się nazywa?

Kurwa, to sie robi wkurzające...

- Sofi Scarlet Wely.

Jest tutaj...

W tym chorym miejscu? Ma mi dużo do powiedzenia, niech ją tylko znajde.

- ale przecież Shadown miała tylko siostre?- Toby powiedział do Slendiego.

- tyle,  że zostawiłem ją gdy miała gdzieś z sześć lat...

Smile || ShadownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz