Poranne promienie słońca i głośne syreny, jakby pogotowie przyjechało pod wille, tyle, że te dźwięki były dużo szybsze i częstsze, obudziły mnie. Szybko wstałam i przebrałam się w ubrania, które przygotowałam na nowy dzień. Obok mnie nie było Jeffa... co trochę mnie zasmuciło. Byłam mu wdzięczna za pomoc i za to, że był przy mnie.
Myślałam, że jest na śniadaniu ale nadal nie wiem czemu na dworze słychać było syreny. Wyjrzałam przez okno. Pomiędzy drzewami była policja walcząca z moimi nowymi znajomymi... Rozpoznałam tam wszystkich z willi. Bez skrupułów zabijali policję lub mocno ją raniąc. Wzięłam nóż z komody i zbiegłam po schodach. Kopiąc drzwi, wyszłam na dwór. Z strachem robiłam każdy kolejny krok.
Podeszłam do najbliższego policjanta, oni mają jakieś dziwne mundury... jedni mają niebieskie inni czarne. Ten akurat miał czarny. Wbiłam mu nóż między łopatki. Martwy osunął się na ziemię, uderzając głową, którą miał w kasku, o kamień. Przed nim stała Sally, uśmiechająca się do swojego misia. Był stary i poniszczony.
- Widzisz Panie Misiu, siostrzyczka przyszła na pomoc - What the fuck... ona nazwała mnie swoją siostrą. Przecież nią nie jestem i nigdy nie będę.
Lekko uśmiechnęłam się do niej by nie pokazywać mojego niezadowolenia i poszłam pomóc reszcie.
~~~~~~~~
- Kto to był? - spytałam z wyrzutem.- W.D.S.M - powiedział sucho Ben, wszyscy policjanci i te W.D.S.M leżeli martwi.
Elf przytulał szatynkę z misiem do swojego boku.- W.D.S.M?
- Wydział Do Spraw Morderców - powiedziała Clocky. Nastała cisza. Wszyscy co byli w pierwszy mój dzień wśród nich, siedzieli w ogrodzie przy fontannie.
Zza krzaków wybiegła Sasza. Przebiegła przez furtkę kierując się na mnie. Cała zdyszana przytuliła mnie. Skąd ona się tutaj wzięła? Przecież nie wiedziała gdzie się znajduje...
- Nic ci nie jest... Matko! - dusiła mnie, jakbym miała umrzeć.
- Za-raz... Mnie udusisz! - wydusiłam z siebie ledwo co.
Puściła mnie. W końcu mogę oddychać!
Jeff nerwowo chodził po trawie, bawiąc się nożem i gadając z Jane. Slenderman siedział przy drzewie i myślał. Jack wyrywał płatki róży z kwiatu.
- I gdzie teraz pójdziemy? - spytała Sally z smutkiem w głosie.
- Gdzieś się zaszyjemy - starał pocieszyć się ją Toby.
- Może w starym hotelu Welly? Jest dość daleko ale nie powinni was znaleźć... Bo już każdy wie, że tutaj jesteście... Lecieliście w telewizji - Wszyscy spojrzeli na brunetkę.
- Słyszałem o nim - wtrącił LJ, drapiąc się po nosie.
- Mam już jego położenie - uśmiechnął się Ben, wciskając coś na swoim telefonie, on ma jakiś dziwny ten telefon... Z żadnej firmy jaką znam, ani Huawei ani Nokia.
- To idziemy się pakować!- krzyknęła wesoło Jane, jakby cieszyła się z tej wyprowadzki, i wbiegła, omijając trupy, do willi.
Z niechęcią udałam się do domu, wytarłam ręce o spodnie i schowałam w rękawie nóż.
- Jak sobie radzisz? - Jeff stanął obok Saszy.
- Czemu mnie nie obudziłeś? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie a zamieszana moja przyjaciółka czekała i obserwowała o czym rozmawiamy.
- Nie chciałem by coś ci się stało - widziałam, że kłamał. Zrobiłam poważną minę szybko udałam się do pokoju Jane. Zostawiłam Saszę samą z Jeffem... nie powinien jej nic robić tym bardziej, że już raz zadarł z nią i mną.
Czarnowłosa pakowała się do różowej walizeczki. Urocze.
Wzięłam swoje rzeczy, plusy nie rozpakowywania się, i gdy już miałam wychodzić z pokoju odezwała się Jane.- Więc czemu wczoraj w nocy cię nie było?- spytała. A ja mogę ręczyć, że nie wiedziałam o co jej chodzi. Przecież wczoraj byłam w pokoju...
- Ale ja wczoraj byłam byłam w pokoju - spojrzałam na nią dziwnie.
- No nie gadaj, że pomyliłam piętra - zaśmiała się. Co ona ćpała?
- Dziewczyny! Szybko tylko na was czekamy! - zawołał z doły Ticci.
Zeszłyśmy na dół z torbami. Naprawdę tylko na nas czekali, o dziwno nawet Sasza miała ze sobą plecak, po chwili udaliśmy się w drogę.
@@@@
Od autorki
A więc witam witam xD kolejny poprawiony rozdział* ;p Pokażecie może żelusie jakąś aktywność? Z góry dziękuje ;)* kolejne rozdziały będą poprawiane wkrótce.
CZYTASZ
Smile || Shadown
TerrorSiedemnasto letnia Sophia popełnia samobójstwo w lesie. Dziewczyna jest na skraju wytrzymałości psychicznej. Po jej śmierci poznaje ludzi tak samo skrzywdzonych przez los. Chociaż martwa wciąż żywa. Przybiera nowe imię i nową rodzinę. Czy Sophia...