16. cz2

1.4K 118 9
                                    


Pov Shadown

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Przecież nie piłam. W tym miejscu panowała ciemność. Nie przyjemny zapach stęchlizny kuł w nos.

Wstałam z mokrej podłogi. Przeklęte ciemności. Po omacku szukałam wyjścia. Zamiast drzwi znalazłam przełącznik światła. Pstryk i już światłość. 

Pierwsze co zobaczyłam to białe ściany umazane krwią. Widać było dobrze odciśnięte ślady rąk, zarówno małych jak i dużych. 

Po moim ciele przeszedł dreszcz. Za mną stała prycza z jakimś chłopakiem. Był martwy. Podłoga była cała w krwi. Dlatego była mokra…

Skrzepnięta krew zatomowała resztę jej upływu, ale i tak stracił śmiertelnie dużo krwi. Za nim było lustro. Ominęłam trupa i podeszłam do zwierciadła. Jakieś ono dziwne.
Wtopione w ścianę szkło wyglądało nienaturalnie. Jeżeli dobrze myślę to… to jest lustro weneckie. Tylko kto mnie obserwuje…? Nie wiem co zrobić.

Zamknęłam oczy.  Muszę się zastanowić. Zostałam porwana, jestem w pokoju z trupem, Cry gdzieś jest. Tylko gdzie…?

Podeszłam do chłopaka. Spięta ręką odgarnełam jego włosy… boże... Zaczełam płakać. Nie to nie jest prawda!

Wściekła podeszłam do lustra i waliłam w nie ręką krzycząc, że zginą za to co mu zrobili. Bez sił do dalszej walki usiadłam pod lustrem i łkałam. Nie, nie zrobili mu tego. Nie mogli.
Czemu? Boże to moja wina!

Nie wiem ile tam siedziałam, może godzinę albo dwie? Jedyne co wiem to, to, że chcą mnie zabić. Tak jak jego.

Otarłam łzy i wstałam. Zimno tu. Ale co się dziwić jestem w szoku i krótkim rękawku. Podeszłam do chłopaka i obszukałam go. W kieszeni spodni miał swój scyzoryk o dziwo, go miał. Gdy wyjęłam go z kieszeni w pomieszczeniu zaczeły świecić się czerwone światła.

Prychnełam i wbiłam ostrze w szybę. Powstało małe pęknięcie. Uderzyłam w lustro jeszcze kilka razy. Poraniłam sobie ręce. Kierowałam się złością.

Szyba pękła i rozsypała się w małe kawałeczki.  Pokój po drugiej stronie był pusty.

Weszłam do środka. Biurko z dokumentami było nietknięte.

- Widzę, że wyszłaś na spacer. - do pokoju wszedł wysoki brunet w kombinezonie W.D.S.M. Za nim stało trzech ludzi. Obeszli go.

-Nie uciekaj i tak nie masz dokąd - parsknęłam śmiechem.

Pierwszy z nich podszedł do mnie na tyle blisko bym mogła wbić mu scyzoryk w udo. Jak chciałam tak zrobiłam. Chłopak zawył z bólu. W tym samym czasie obezwładnili mnie dwoje innych wojaków. Nie mogłam się im wyrwać. Dobrze,  że zdążyłam schować broń.

Zaprowadzili mnie do osobnego pokoju. Był biały. Kamery w rogach ścian, metalowe drzwi. Na środku stały dwa krzesła j stół.  Umieścili mnie na jednym z nich. Zmierzyłam ich wzrokiem. 
Naprzeciwko mnie usiadł ten sam brunet który sobie ze mnie szydził.

-A więc, jestem John Kerry a ty?- spytał

-wiesz jak się nazywam - odparłam.

-Tak wiem Sofi Wely. - zaśmiał się.

-więc mam do ciebie pytania...- ciągnął.

-Jeżeli myślisz,  że odpowiem na nie to jesteś głupi - skomentowałam.

-Jeżeli chcesz skończyć jak tamten chłopak , to proszę.

Gdy wspomniał o Cry'ju coś się we mnie zagotowało.

-Pytanie za pytanie.

-Dobrze, pozwól, że zapale.

Z kieszeni spodni wyjął papierosy. Jednego z nich wsadził sobie do ust i podpalił.

-gdzie jest reszta morderców?- spytał,  nie odrywając się od palenia.

-żmudnie mi to powiedzieć, pewnie gdzieś w lesie.

-a gdzie w lesie mieszka nie jaka creepypasta?- zgasił peta o stół i oparł się rękami o  niego.

-Ta informacja jest zakazana.  Sory - uśmiechnęłam się do siebie.

-Nie chcesz skończyć jako truchło? To lepiej odpowiadaj na moje pytania. - ryknął. Na jego czole uformowała się pulsująca żyłka.

-źle robisz - powiedziałam.  Mężczyzna głośno wciągnął powietrze.

-To może tak się zapytam, Przy jakim mieście mieszkają?

- Po pierwsze nie wiem, po drugie ja mam teraz pytanie…

- Łżesz!- wstał uderzając pięśćmi o stół.

- to pojęcie jest zwodnicze. - odparłam- po co ci te informacje?

- To moja sprawa! Odpowiadaj mi!

- Na co mam odpowiedzieć?- haha.

- nie udawaj głupiej!!

- ja skąd?!

Chłopak nerwowo zaczął chodzić po pokoju.

-Uważam to za moje rozgromienie (zwycięstwo)

Brunet spojrzał na mnie z złością w oczach, na co uśmiechnęłam się. Zaczął iść w moją stronę. Wstałam, był odemnie wyższy o dwie głowy. I lepiej dla mnie.

W ręku trzymałam scyzoryk Cry'ja.

-Odpowiesz mi!!- powiedział bardziej niż zapytał.

-Nie - wbiłam ostre ostrze w klatkę piersiową, koło serca. Mężczyzna zaczął skrzeczeć coś pod nosem po czym umarł...

~~~
I kolejny rozdział  ;3

Żelusie zapraszam na książkę,, Help me..." i  ,, Dziwne Duo" 

Smile || ShadownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz