VI - Opowiadanie

79 13 2
                                    

Siedziałam przy biurku w swoim pokoju. Przede mną stał włączony laptop. Myślałam, że to mój dzień. Jak siadałam do komputera byłam święcie przekonana, że dzisiaj zrobię jakieś postępy.

„No i pociągnęłam za tę wajchę. W okienku w kapsule pojawiło się światełko. Z każdą chwilą stawało się coraz jaśniejsze. Nagle drzwi kapsuły otworzyły się, a w środku widniał, jakby wir. Powiększał się z sekundy na sekundę. Nagle zaczął wiać strasznie silny wiatr. Zo-rientowałam się , że to nie wiatr tylko ten wir zaczął zasysać powietrze. Do wiru rozpoczęły wpadać najbliższe rzeczy. Chwilę później regał zaczął zbliżać się do niego. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie mam się czego chwycić. Wir powoli mnie wciągał. Rozpaczliwie szukałam pomocy w różnych przedmiotach ale i one wpadały do niego. Na chwilę przytrzymałam się regału. Niestety. Portal wciągną mnie wraz z nim..."

To ostanie co napisałam. Dwa tygodnie temu. Patrzyłam na migający kursor. I gdy już coś układało się w mojej głowie, jakiś zarys, usiadłam prosto i przysunęłam laptopa do siebie. Moje ręce zwisły nad klawiaturą w dramatycznym geście, tak jak to robią pianiści zanim zaczną grać, i już miałam pisać ciąg dalszy. Przerwać tą zła passę, już miałam przelać swoje myśli na komputer i ... Nic. Uciekło. Aż się za nim kurzyło. Bezradnie opadłam na fotel. Ręce przerzuciłam przez poręcze fotela, głowę odrzuciłam do tyłu na oparcie.

- NIIIIEEEE! - zawyłam.

- Czemu się drzesz jak opętana! - dobiegł mnie z dołu krzyk mojej mamy.

- Matma mnie zabija! - skłamałam.

- To chyba nie powód do wrzasków! - odkrzyknęła.

- Czy z łaski swojej możecie przestać się drzeć?! - krzyknął tata, wychylając głowę z łazienki na piętrze.

- Ty też krzyczysz! - zwróciłam mu uwagę.

- A bo nie prawda - obruszył się. - Ja tylko zwracam wam kulturalnie uwagę.

- Drąc się jak stare prześcieradło?! - krzyknęła mama.

- Jak tu żyć z wami babami - wetchnął i wrócił do głębokich kontemplacji.

Razem z mamą wybuchłyśmy gromkim śmiechem. Z łazienki doszły mnie stłumione narzekania taty. Ta krótka wymiana zdań dodała mi trochę siły.

- „Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu" - przeczytałam cytat na mojej tablicy korkowej przy biurku. - No dobrze kapitanie Sparrow, zmieniam swoje podejście.

Usiadłam prosto, poprawiłam laptopa na biurku i zadałam sobie pytanie: Co się może stać z człowiekiem, gdy wciągnie go wir?

-No zapewne zaczyna się kręcić w kółko - odpowiedziałam sobie.

„Zaczęłam się kręcić w kółko" wystukałam. Kursor migną do mnie kilka razy. I wtedy jakoś poszło. Z wrażenia zapisałam, aż cztery strony. Akurat skończyłam pisać, gdy w moich drzwiach ktoś stanął.

- CZEŚĆ NAZZZZ! - usłyszałam znajomy krzyk.

- CZEŚĆ ALCIA! - odkrzyknęłam wstając od biurka i rzucając się na Alicję stojącą w moich drzwiach. Rzuciłyśmy się razem na łóżko i głośno roześmiałyśmy.

- Czy one muszą zawsze się tak witać? - usłyszałam tatę. - Mają już po osiemnaście lat, a zachowują się tak, jak w tedy gdy miały po trzy - cztery lata.

- Nie wszyscy są tu pełnoletni! - krzyknęła Ala.

- Gratuluję! - odkrzyknął mój tata.

- TEŻ CIĘ KOCHAM WUUUJJJJEEEEK! - wrzasnęła Alicja.

Druga stronaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz