XII - Sen i nowa sprawa

40 7 3
                                    

Alicja zaprosiła mnie na nockę do siebie, żeby wyjaśnić mi, po co jej akta Seryczyńskiej. Rodzice Ali pojechali na urodziny przyjaciela jej taty, a Aron umówił się ze swoimi kolegami, więc miałyśmy cały dom dla siebie. Po tym jak zaparzyłyśmy sobie po dużym kubku malinowej herbaty i wygodnie umościłyśmy na sofie w dużym pokoju nadszedł czas na zadanie tego pytania, które od trzech dni nie dawało mi spokoju.

- Po co ci akta Seryczyńskiej od psychiatry?

Ala wzięła głęboki wdech. Po jej twarzy poznałam, że próbuje ułożyć sobie wszystko w głowie. Pociągnęła spory łyk ze swojego kubka, ze śpiącym kotkiem na poduszce.

- To może zacznij od początku - powiedziałam, licząc na to, że pomogłam.

- Tak, wiesz, tak chyba będzie najlepiej - zaczęła. - To tak, od początku. Zaraz po rozmowie kwalifikacyjnej Tunderski powiedział mi, że jedyne, czego zdołał się dowiedzieć na temat Karoliny S. to to, że ma na nazwisko Seryczyńska oraz, że od momentu znalezienia ciała ma koszmarne sny i zaczyna popadać w paranoję. Psycholog policyjny skierował ją do psychiatry. I tu na scenę wkraczam ja. Miałam się dowiedzieć konkretnie, do którego psychiatry została skierowana oraz zdobyć opis tych snów. Ani psycholog ani psychiatra, nie mogli pokazać mi akt kobiety, bo jest to nie zgodne z ich kodeksem zawodowym. Trzeba było wymyślić plan, jak zdobyć te akta i wymyśliłam go siedząc, wtedy w gabinecie Barbary.

- Czekaj - przerwałam jej. - Czyli, że wszystko to, co miałam zrobić i tak dalej, wymyśliłaś w trakcie tych pięciu minut w jej gabinecie?

- Tak - odpowiedziała rzeczowo.

Nie odezwałam się tylko pokiwałam głową z uznaniem.

- W aktach Karoliny... - przerwała i sięgnęła po swój telefon. - Dowiedziałam się między innymi, że morderca zostawił przy ciele wiadomość...

***

Kilian Żmyrko siedział w sali konferencyjnej, aktualnie pełniącej rolę centrum detektywistycznego. Na białej tablicy, magnesami były poprzyczepiane zdjęcia z miejsca zbrodni, ofiary, świadka, podejrzanych. Między zdjęciami widniały różnokolorowe strzałki wskazujące zależności między poszczególnymi fotografiami. Kreski, które miały ułatwić sprawę, stały się gąszczem, którego nikt nie rozumiał. Komisarz Żmyrko siedział u szczytu dużego stołu. Właśnie zakończyło się kolejne posiedzenie i dalej nic. Od znalezienia ciała minęło czterdzieści dwa dni, a poza zdjęciami nie mają nic. Góra zaczyna się denerwować. Kilian miał przed sobą kserokopię listu, który zostawił morderca przy ciele. Czytał go już miliard razy i za każdym miał wrażenie, jakby przeszłość powróciła. Przebiegł wzrokiem po równym, drobnym, tak znajomym piśmie.

„Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch Antychrysta, który - jak słyszeliście - nadchodzi i już teraz przebywa na świecie.* Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele ludzkim. Taki jest zwodzicielem i Antychrystem. ** I język jest ogniem; język jest wśród naszych członków swoistym światłem nieprawości; kala on całe ciało i rozpala bieg życia, sam będąc rozpalony przez piekło. ***"

Kilian westchną ciężko. Fragment z listu świętego Jakuba w jakiś sposób tłumaczył, dlaczego morderca odciął ofierze język, jednak dalej nic nie tłumaczyło, dlaczego oblał twarz, tej biednej kobiety, kwasem siarkowym (VI). Skąd on go wziął? Jaki miał motyw? Dlaczego akurat ona? Za dużo pytań bez odpowiedzi. Co gorsze nie mieli żadnych poszlak. Odcisków palców, włosa, fragmentów naskórka pod paznokciami ofiary. Nic. Jakby morderca był duchem. Cholernym, pie***onym duchem.

Druga stronaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz