>Beniamin<
Wspiąłem się na bramę, przerzuciłem nogi na drugą stronę, jednocześnie uważając, żeby się nie nadziać na ozdobne szpikulce, którymi zakończone były pręty i lekko wylądowałem na podjeździe. Spojrzałem na resztę i uniosłem ręce.
- Hej, na co czekacie? - ponagliłem ich.
- Ben, pamiętasz, że mam klucze? - powiedziała Anastazja wyciągając pęk z torby. Wyszukała odpowiedni, pasujący do żeliwnej bramy. Pogmerała w zamku, szczęknął i brama się otworzyła. Z poirytowaniem podniosłem łom z ziemi i powlokłem się za resztą. Dworek wyglądał jak wyciągnięty z horroru. Wielkie, czarne okna, ciemna elewacja, ściany porośnięte bluszczem. Brakuje tylko dźwięku starego dzwonu, jako dzwonka do drzwi. Weszliśmy na ganek, którego strzegły dwa kamienne lwy, pokazujące swoje wielkie, ostre zęby przybywającym gościom. Anastazja otworzyła drzwi, kolejnym kluczem z pęku. Chciałem wejść, ale mnie powstrzymała, blokując mi wejście wyciągnięta ręką.
- Dwadzieścia sekund - mruknęła i szybko weszła do środka. Podeszła do ściany po lewej stronie. Poświeciła latarka na ścianę i zobaczyłem małą, białą skrzyneczkę. No tak. Alarm. Jednak dziewczyna zamiast wpisać pin, stała i wciąż wpatrywała się w centralkę.
- Rozbrojony... Jak to możliwe... Ale... - szeptała do siebie.
- Naz, wszystko dobrze? - zapytała Alicja i weszła do domu.
- Ja... Ja niczego... Nie rozumiem - mówiła cicho dziewczyna. - Jak wczoraj wychodziłam, to uzbroiłam alarm. Nie zapisywałam go nigdzie. Skąd on wiedział? Skąd?
- Ale kto? - zapytał Adam.
- Ten... Ten Obserwator! - Anastazja była poddenerwowana.
- Jesteś pewna, że to on? - Alicja podeszła i objęła przyjaciółkę.
- To na pewno on - odpowiedziała Naz, wtulając twarz w ramię Muszki.
- To co teraz robimy? - zapytałem po chwili ciszy, rozglądając się po ciemnym wnętrzu budynku. Staliśmy w przestronnym holu. Podłoga wyłożona była ciemnymi płytkami. Na wprost drzwi frontowych były szerokie, drewniane schody, które w połowie miały półpiętro i tam rozchodziły się na lewo i prawo, prowadząc na piętro. Wyłożone były czerwoną, wytartą już wykładziną. Po prawej stronie było szerokie wejście do przestronnego salonu. Po lewej były dwa mniejsze wejścia. Pierwsze nie miało drzwi, tak jak to po prawej stronie i prowadziło do drugiego salonu, ale znacznie mniejszego, niż ten pierwszy.
- Przeszukamy dom - odezwała się Anastazja. - Teraz słuchajcie. Po prawej macie salon gościnny, po lewej salon prywatny z jadalnią. Następne drzwi to kuchnia. W korytarzu po waszej lewej stronie, drzwi na prawo to gabinet pana Mikołaja, natomiast w korytarzu po waszej prawej, drzwi na lewo to gabinet pani Chiary. Na górze jest sześć sypialni. Trzy po prawej i lewej stronie. Na tyłach znajduje się duża dwupiętrowa biblioteka, służąca też za salę bankietową. Wejście do łazienki na dole jest pod schodami po lewej. Pod żadnym pozorem niczego nie dotykajcie. NICZEGO. Jeżeli coś zepsujecie to łby wam pourywam. Rozdzielcie się, ja zajrzę do garażu.
Anastazja tylko skończyła mówić i wyszła z budynku.
- Dobra, ja i Erni pójdziemy na górę, a wy przeszukajcie dół, dobra? - zarządziłem, a reszta milcząco pokiwała głowami. Weszliśmy z Ernestem po schodach.
- Biorę prawą - powiedział mój brat.
- No to ja lewą - odpowiedziałem i na półpiętrze rozdzieliliśmy się.
Wszedłem do pierwszego pokoju. Nie zastanawiając się zapaliłem światło, bo latarkę zabrał Ernest. Ściany pomalowane były na beżowo (chyba, ewentualnie na jaskrawy róż). Po lewej stronie stało pojedyncze łóżko ze stoliczkiem nocnym. Na wprost drzwi stał regał na książki, między dużymi oknami. Po prawej było dwoje drzwi. Jedne prowadziły do łazienki, drugie do garderoby, w której swoją drogą było bardzo niewiele rzeczy, jak na rozmiary pomieszczenia. Było wielkości mojego pokoju! Przy ścianie naprzeciwko okien stało biurko i toaletka. Na ścianie wisiały plakaty i zdjęcia. Rozpoznałem czarnobiały plakat z Audrey Hepburn oraz kilka innych między innymi z Sandrą Bullock, Charlize Theron, Monicą Belluci i Julią Roberts. Na zdjęciach były zazwyczaj trzy dziewczyny. Blondynka, brunetka i rudowłosa. Pozowały na tle wieży Eiffela, Koloseum, czy pałacu Buckingham. Widać przyjaciółki pomyślałem. Przyjrzałem się jednemu bliżej. Tego z Koloseum. Mógłbym przysiąc, że brunetkę skądś znam, ale nie mam pojęcia skąd. Zanim wyszedłem, zajrzałem jeszcze pod łóżko, ale niczego, a raczej nikogo tam nie znalazłem. Wyszedłem z pomieszczenia w tym samym momencie co Erni po drugiej stronie.
CZYTASZ
Druga strona
Mystery / ThrillerPrzyjaźń. Miłość. Prawda. Kłamstwo. Życie. Śmierć Przeszłość. Teraźniejszość. Przyszłość. Wszystko ma swoją drugą stronę. Ostrzeżenie: W opowiadaniu znajduje się wiele odniesień do historii. :D