7

247 11 0
                                    

Spoglądam na wyświetlacz. ROXY. Co ta dziewczyna o tej godzinie może ode mnie chcieć!? Ostatnio zbyt często dzwoni zaczyna mnie to irytować. Zamiast odebrać odpiszę jej.

Przepraszam, nie mogę w tej chwili rozmawiać. Zadzwoń jutro.

Natychmiast wyciszam telefon i odkładam gdzieś na bok. Wracam do mojej ukochanej. Składałem jej pocałunki na szyi i obojczykach. Delikatnie przygryzając jej skórę. Słyszałem jak jęczy. Automatycznie również zaczęła się pode mną wic, a swoimi małymi dłońmi łapała za prześcieradło. Dzięki takiej reakcji wiedziałem, że jej się to podoba. Nie miałem zamiaru przerywać. Pieściłem nadal jej górną partię ciała. Nie zapominając o piersiach je też bardzo namiętnie całowałem, masowałem. Byłem w stu procentach pochłonięty jej ciałem, aż tu nagle: BUM!

ROXY POV.

Co za dupek! Cholera jasna! Nie poszłam na to zasrane spotkanie z tym chłopakiem. Wolałam spotkać się z Leonem, ale nie kurde! Zajmuje się pewnie tą swoją dziunią. Nie ma kurwa pieprzonych szans! Nie dam się. Zacznijmy grę. Buhahaha.

Na swoim laptopie napisałam krótką wiadomość i ją wydrukowałam. Mogłam zrobić to własnoręcznie, ale gdyby nasz koleżka był zbyt mądry mógłby poznać moje pismo. Zdobędę go, nawet jeśli trzeba będzie to i ofiary też się znajdą. Do celu po trupach!

Stoję przed jego domem. W oknie gdzie znajduje się sypialnia świeci się lampka, a cienie, które padają wskazują na to, że nie jest sam. Na myśl o tym co robi z tą swoją dziunią niedobrze mi. Do cegły przywiązuję liścik z taką treścią:

Witaj. Tęsknisz za siostrzyczką? Jaka szkoda. Powiedzmy, że jestem w stanie ci pomóc lub mogę też ci popsuć plany. Hm... Wszystko zależy od ciebie. Zobaczmy co zrobisz dla dobra siostrzyczki. Nazwijmy to naszą grą. Co ty na to? Im szybciej ją przejdziesz to może zobaczysz Charlotte żywą. Hahahaha. Co ja plotę! Nigdy Ci to nie wyjdzie. 1 poziom gry:

Stary magazyn na obrzeżu miasta. Masz tydzień na tę zagadkę. Zobaczymy jaki jesteś spostrzegawczy. Miłej zabawy.

Szybko rzucam w okno, w którym jest zapalone światło i wieję ile sił w nogach. W tej zabawie nie ma przegranych są tylko zwycięzcy, a konkretnie jeden! JA!

LEON POV.

Co za idiota to zrobił! Wybił mi szybę! Jeszcze mi za to zapłaci!

- Kochanie?..

- Tak? - Moja dziewczyna zamiast mi odpowiedzieć wskazuje tylko na przedmiot leżący obok szafy. Podchodzę i zauważam małą karteczkę. Tekst, który się na niej znajduje jest okropny! To moja mała siostrzyczka nie jest z Roxy? Jak to możliwe. To chore!

Wracając do Addison.

Jest ranek następnego dnia. Wczoraj nie miałam już czasu na odwiedzenie Liliany. Dziś jednak nie mam zamiaru jej opuszczać na krok. Umówiłam się z Josephem, że około godziny 10 mnie tam zawiezie. Był zdziwiony. Przecież rano miałam wyjeżdżać. Wytłumaczyłam mu kilka spraw i bardzo się ucieszył, że zostaję. Pomoże mi znaleźć pracę dorywczą. Dziś ma zawieść również moje papiery do szkoły. Mówił, że powinni mnie przyjąć zwłaszcza, że mam bardzo dobre stopnie.

Spoglądam na zegarek, jest godzina 8, mam jeszcze dwie godziny. Szybko odpalam mojego tableta i włączam Mel B. Uwielbiam z nią ćwiczyć, jest to bardzo efektowne jeśli robi się to regularnie. Dbam o swoja formę. Nie mam zamiaru skończyć jak większość zakompleksionych dziewczyn w moim wieku.

Po meczącym treningu idę wziąć prysznic. Strugi wody spływające po moim ciele, łagodzą wszystkie negatywne emocje. Uwielbiam ten stan, gdy wszystko co mnie trapi wyparowuje tak nagle i zostawia miejsce lepszemu humorowi. Owijam się ręcznikiem i podchodzę do okna. Termometr będący za nim wskazuje 24 stopnie. Jak na ranek to dużo, zapowiada się upalny dzień. Z szafy wyjmuję czarną bluzkę na szerokich ramiączkach do niej dżinsowe spodenki i delikatne sandałki. By moje nieznośne włosy nie chciały przypadkiem mi przeszkadzać związuję je w wysokiego koka. Do torebki, którą kupiłam na wczorajszych zakupach z Cristofem wrzucam nowy telefon, pęk kluczy, kilka kosmetyków, lusterko, portfel i perfumy.

- Super wyglądasz. - Słyszę zza pleców.

- Och. Dzięki. - uśmiecham się słodko do chłopaka opartego o framugę drzwi. - ty też niczego sobie. - wskazuję na bruneta, który ma na sobie luźne spodenki do kolan i bokserkę koloru białego. - Co tu robisz?

- Wiesz za 10 minut jedziemy, chciałem tylko sprawdzić czy jesteś gotowa. - Posyła mi śnieżnobiały uśmiech.

- Co? Już? Niedawno jeszcze była ósma!

- Oj księżniczko widzę, że twoje poczucie czasu ma się źle.

- Oj cicho! - rzucam podirytowana. Na nos wsuwam moje okulary i kieruję się na dwór.

Droga do szpitala minęła spokojnie. Na szczęśnie Joe jeździ bardziej skupiony niż Cris. Przyjaciel był tak miły i pomógł mi zanieść wszystkie rzeczy do sali dziewczynki. Gdy mnie zobaczyła na jej twarz od razu się rozpromieniła.

OdmienionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz