24

93 6 2
                                    

Kochani mam nadzieję, że jesteście wyrozumiali, że części są rzadko. Po pierwsze bardzo mała aktywność czytelników, a po drugie mój komputer mnie nie lubi i postanowił się zepsuć. Wybaczcie mi. Dziękuję i przepraszam. Wasza N.
_______________
Tymczasem w innej części Addison. Hotel Hilton Garden.
LEON POV.

-Dryń!!!!! - na cały pokój rozległ się dźwięk mojego telefonu. Zerkam na wyświetlacz "Luke".
No nareszcie! Czekałem na wiadomość od tego imbecyla od paru godzin! Zdążyłem obejrzeć wszystkie części "Gry o tron".

Od kiedy podał mi dokładnie wszystkie dane gdzie jest moja kochana siostrzyczka natychmiast wyruszyliśmy w dane miejsce. Wiedziałem wszystko gdzie się uczy, z kim się spotyka, gdzie pracuje, o której wraca. Śledziłem ją na każdym kroku. Nie wiem jakim musiałem być debilem by wysłać po te małą tego kretyna, ale mam nadzieję, że dzwoni z dobrymi wiadomościami.

- Ziomek lepiej powiedz, że wszystko poszło po naszej myśli albo ci łeb urwę. - wysyczałem przez zęby. Jestem już tak zdenerwowany, że nie wiem co począć.

- Spokojnie stary. Wszystko się udało. Właśnie jadę z Charlotte. Będziemy za jakieś dziesięć minut. - piiiipp.

Uff chociaż jedną rzecz zrobił dobrze, a już się martwiłem. Moja siostrzyczka będzie wreszcie bezpieczna. Ze mną. Na kilka dni zostaniemy tu w hotelu, a potem wrócimy na Manhattan.
***
Dwadzieścia minut później.
CHARLOTTE POV.

Ał... obudziłam się ze strasznym bólem głowy... jedyne co pamiętam to tylko jakaś postać. Do cholery gdzie jestem?!

W pomieszczeniu jest ciemno, jedynie delikatny strumień światła padający zza uchylonych drzwi daje możliwość zobaczenia czegokolwiek. Siadam na wygodnym łóżku i staram się dostrzec jakieś znane mi szczegóły. Na próżno, miejsce w którym się znajduje jest zupełnie mi obce.

Po cichu, na palcach zbliżam się ku uchylonym wrotom. Nie widzę nic prócz długiego korytarza... zupełnie jak.. jak... hmmm.. hotelu?! Co ja robię w hotelu!? Nagle na ścianie na przeciwko widzę dwa cienie i coraz głośniejsze i znajome mi głosy. Natychmiast się cofam do łóżka i udaje nadal nieprzytomną.

- Niepotrzebnie się martwiłes! Dom gdzie mieszka to jakaś rezydencja!

- Daj spokój. Mów jak ją tu ściągnąłeś. - ten drugi głos znam o wiele lepiej, ale ten pierwszy słyszałam jeszcze dziś w mieszkaniu! Tak to ten sam! Luke? Co on tu... powinien być na Manhattanie! Przecież to bliski przyjaciel mojego brata. Po co miałby mnie porywać?

Zaraz! Mojego brata! Tak drugi ton jest mi tak bliski! To Leon! Chęć wstania z łóżka i rzucenia się chłopakowi była ogromna, ale zastanowienie jak mnie tu znalazł było większe.
Natychmiast stłumiło moją radość. Bardzo tęskniłam za nim i chciałam go zobaczyć. Bądź co bądź wolałam być ostrożna i dalej przysłuchiwac się mężczyznom.

- No odpaliłem jej trochę scenę jak z horroru, a potem tylko gaz usypiający i już.

- Debilu! - ze złością w głosie powiedział syn Alice, naszej rodzicielki. - Nie miałeś jej wystraszyć! Tylko ostrożnie i w całości ją tu przywieźć!

- Przecież ani jednego siniaka nie ma! O co Ci chodzi?!

- Dobra, nic. Swoją drogą za ile się obudzi?

- Nie mam pojęcia, za niedługo.
- Dobra weź jej jeszcze raz to daj. Rano wszystko jej wyjaśnię.

Teraz ogarnęła mnie panika. Nim zdążyłam podjąć decyzję co teraz, było za późno. Odleciałam po raz kolejny tej nocy....

CRISTOFER POV.

-Hallo!!! - krzyczałem na cały dom. Charly już dawno powinna być w domu. Pojechałem jej szukać, ale to na nic! Nigdzie jej nie było! I teraz też żadnego śladu jakiejkolwiek duszy! A może śpi... szybkim krokiem ruszyłem do jej pokoju.

Pusto! Zaświeciłem światło. pościel na łóżku była rozwalona. Coś nie tak. Otwarte drzwi na dole i ten pusty pokój z tą pościelą... to do niej nie podobne. Zaczynam się martwić. Cały wieczór spędziła pewnie z Josephem.

Dzwonię i dzwonię, i nic! Ugh! Ja to się jutro z nim rozprawie jeśli jej włos z głowy spadł!

OdmienionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz