9

303 11 4
                                    

W tamtej chwili, gdy spojrzałam mu w oczy przez moje myśli przebiegły najgorsze wspomnienia. Od tego pieprzonego gówna miałam uciec! Mam dość! Tyle razy zostałam skrzywdzona przez tego mężczyznę i nie tylko przez niego. Tu miało wszystko się zmienić, a zamiast tego napotykam jebanego sukinsyna.

- Tak, tak. My się już znamy, a teraz żegnam i mam nadzieję, ze się nie spotkamy. - odeszłam od odrażającego faceta.

- Zobaczysz pożałujesz tych słów!

- Co mi Pan znowu zrobi? - zamilkł. W jego oczach było zastanowienie, ciekawość. Nie wiedział o co chodzi. Zobaczymy kiedy mu się coś przypomni. W tej chwili marzy mi się tylko zemsta. Słodka, soczysta zemsta!

- Chally?

- Tak słonko?

- Wyglądasz inaczej... - rzeczywiście tak było. Mała dziewczynka miała rację. Moje zwykle zielone oczy stały się totalnie puste. Kto w nie spojrzał widział otchłań. W tej chwili czułam się jak ostatni śmieć.

- Kochanie ja cię tu już zostawię, muszę iść do domu. Przyjdę jutro. - bez zastanowienia zostawiłam dziewczynkę przed jej salą. Chciałam czym prędzej dotrzeć do miejsca gdzie ostatnio dużo przebywam, wziąć prysznic i iść spać. Zacząć kolejny dzień tak jakby tej sytuacji nie było, jednak wiedziałam, że to nie możliwe.

* - Kochanie poproś mamę Roxy by cię odprowadziła przed 20. - Powiedziała długowłosa blondynka. Do swojej pięcioletniej córki. Ta zamiast odpowiedzieć wybiegła z szerokim uśmiechem na swojej twarzy, kierując się do przyjaciółki. Znały się praktycznie od zawsze. Nigdy się nie rozstawały. Były jak siostry, mimo to różniły się pod każdym kątem.

Roxy niska, pulchna, blondyneczka z biednej rodziny.. *

Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, nie wierząc jak moja przyjaciółka się zmieniła.

*Ona szczupła, brunetka z jednej z bogatszych rodziny z miasta. Dogadywały się idealnie. Czasem bawiły się ze starszym Leonem, jednak od początku obie dziewczynki wiedziały, że jedna z nich do brata przyjaciółki czuje coś innego. Ten zaś nigdy się nie domyślał. Traktował ją jak swoją siostrę. Nie, on próbował ją tak traktować.

Tego dnia obie się pokłóciły o jedną głupią lalkę, a że był sezon jesienny ciemno robiło się już o 18. Mała Charly wybiegła bez zastanowienia z domu towarzyszki. Droga do jej mieszkania prowadziła poboczną ścieżką, która nie była oświetlona. Dziewczynka ruszyła ze strachem, jednak w duchu mówiła ciągle sobie: nic Ci nie będzie. Jakże się myliła przekonała się od razu. *

W tej chwili usiadłam na ławkę by nie zderzyć się przypadkiem z kimś. Do moich oczu cisnęły się łzy i chęć zapadnięcia się pod ziemię. Jednak nikt nie wiedział co czuję, bo... Bo to znajdowało się tylko w mojej głowie.

* Ktoś mocno pociągną ją w stronę krzaków. Pierwszą reakcja było krzyczeć! Jak pomyślała tak zrobiła, niestety dopiero po chwili dotarło do niej, że nikt jej nie słyszy. Przeciwnik zatkał jej malutkie usta dłonią. Bezbronna i bezradna popłakała się.

- Oj Ciii... Nic Ci nie zrobię. Nie będzie bolec obiecuję. - Mimo że znała ten głos i tak płakała. Wiedziała kim on jest. Nie chciała by znowu to jej zrobił, bała się go. W przedszkolu też już kiedyś jej tak mówił. Nienawidziła go za to co zaraz zrobi. Tak bardzo chciała uciekać i komuś powiedzieć, jednak nie mogła. Był zbyt niebezpieczny...

Drzwi od domu otworzyły się niespodziewanie. W Progu stanęła trzęsąca się to z zimna i strachu dziewczynka.

- Kochanie mamusia Roxy Cię odprowadziła? - zapytała ta sama kobieta co rano, jednak znowu nie uzyskała odpowiedzi. Uciekła, uciekła do swojego pokoju. Płakała z bólu i smutku w soje pluszaki. Tylko im zawsze o wszystkim im mówiła. Miała wrażenie, że ją rozumieją. Od tamtego wieczoru nie odzywała się do nikogo ani słowem przez dwa tygodnie. Po prostu stała się odizolowana od wszystkiego. Nie z własnej woli lecz przez tego drania.

Kolejne podobne sytuacje zdarzały się też w szkole..*

- Nadal nikt nie wie. - powiedziałam do siebie po cichu. Czuję tak ogromny żal. Dlaczego rodzice się nie przejęli? Rzeczywiście, tak było od zawsze. Praca ponad wszystko, nawet własne dziecko.

Wyjęłam swój telefon i wpisałam numer Josepha.

- Hej mógłbyś po mnie przyjechać? Nie dam rady sama wrócić, a robi się późno.

- Jasne! Ej, ty płaczesz? Zaraz będę. Gdzie jesteś? - Starałam się powiedzieć normalnym tonem gdzie chłopak ma przyjechać. Nie byłam w stanie. Szlochałam, tak bardzo szlochałam. Dałabym tak wiele by cofnąć czas i zostać z przyjaciółką. Moje życie nie wyglądałoby tak okropnie. Ten mężczyzna.. Nie, on nie zasługuje na to miano. Ten chuj bawił się mną! Traktował jak własność! Pieprzony dupek! Nie chce wiedzieć ilu dziewczynką jeszcze tak robił, a teraz upolował sobie Lilli. Nie pozwolę mu na to.

Joe przyjechał jak najszybciej się dało. Gdy wróciliśmy okazało się, że łazienka w moim pokoju po prostu się zepsuła. Dlatego teraz biorę kąpiel w tej na dole. Nawet to już mi nie pomaga. Dlaczego tych złych wspomnień nie da się od tak wymazać? Dlaczego one tak cholernie nas męczą?

Dopiero co wyszłam z wanny, a w pomieszczeniu pojawił się...

OdmienionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz