20

250 20 4
                                    

Joseph jak opatrzony wstał z krzesła.
- Nic ci nie jest? Charly! Hallo! - trzymał mnie za ramiona i szarpał jak marionetkę. W tej chwili nic do mnie nie docierało. Nie marzyłam o niczym innym jak uwolnić Lily od tych popieprzonych psychopatów.
Resztę dnia szef kazał mi tylko sprzątać i zbierać zamówienia, widział, że nie jestem w stanie robić czegoś innego. W mojej głowie odbijały się echem słowa Jo. Nadal nic nie rozumiałam. Tak bardzo chciałabym by żadnemu nie przyznali praw do małej dziewczynki. Dlaczego ja nie mogę mieć już tych osiemnastu lat i wziąć ją pod swoją opiekę.
Do domu wróciłam bardzo roztrzęsiona, na szczęście byłam sama. Spojrzałam na zegarek dopiero dziewiętnasta, Cris szybko nie wróci. Pozwoliłam ponieść się fantazji i po kąpieli zrobić sobie kolację - nago. Z głośników w salonie puściłam muzykę i kołysałam się wraz z rytmem. Całkowicie oddałam się muzyce i tańczyłam praktycznie po całym domu. Byłam tak zajęta, że nie zauważyłam podjeżdżającego samochodu i otwieranych drzwi. Kontynuował zajęcie nie zwracając na nic uwagi. Jaki to był błąd, że nie postanowiłam zerknąć w stronę wyjścia.

CRISTOFER POV.

Miałem dziś zakręcony dzień, ale najlepsza była nagroda, którą dostałem w domu. Normalnie jak każdego razu wracam do mieszkania, gdy wychodzę z samochodu, słyszę głośną muzykę. Otwieram drzwi, a na środku salonu tańczy całkiem naga Charlotte. Pierwsze co przyszło mi na myśl to ile wypiła. Po kilku sekundach już o tym nie myślałem. Jedyne co robiłem to gapienie się na jej boskie, wyćwiczone, idealne ciało i mówienie sobie w duchu " tylko się na nią nie rzucaj ". Miałem wtedy tak wielką ochotę, że aż przykro odpuścić taką okazję. Czekałem w korytarzu dobre dziesięć minut aż przestanie. Dopiero, gdy wyłączyłem ulubioną piosenkę dziewczyny, ta przestała.
- Wiesz aż żałuję, że na striptiz się nie załapałem. - Ledwo skończyłem moją wypowiedź, a dziewczyna znikła za drzwiami łazienki. Chyba nieźle ją wystraszyłem, wyglądała na przerażoną.

CHARLOTTE POV.

O cholera jasna! Czy to się stało naprawdę?! Byłam pewna, że wróci później. Na dodatek siedzę zamknięta w łazience i nie mam co na siebie włożyć.

Wychylam się i zerkam czy nie ma go gdzieś na widoku. Czysto,  biegnę natychmiast po schodach w górę i skręcam do swojego pokoju.  Zamykam oczy i powoli osuwam się na ziemię. Odetchnęłam z ulgą. Teraz wystarczy zachowywać się naturalnie, jakby ta sytuacja nie miała miejsca. Podnoszę powieki i chcę się obrać, ale zamiast tego widzę go. Siedzi na łóżku i patrzy się na mnie z wielkim bananem na twarzy. Zaczynam piszczeć i łapię koc by się nim okryć.

- Zwariowałeś?! - wrzeszczę na niego. Jestem tak wściekła, już nigdy tego nie zrobię.

- Ale słonko nie denerwuj się, nie widzę Cię po raz pierwszy nago. - puścił mi oczko.

- Pieprz się!

- Z tobą zawsze. - wstał i zbliżał się w moim kierunku. Serce zaczęło mi, bić dwa razy szybciej, tętno wzrosło i byłam pewna, że jeśli mnie dotknie to eksploduję. Był tylko dwa kroki ode mnie, a gdy je wykonał zwinnym ruchem uciekłam na bok. - Mała, mogło być gorzej.

- Co jest gorszego od Ciebie? - zapytałam z wrednym tonem.

- Grabisz sobie. - szedł ciągle za mną, a ja miałam wrażenie, że zaraz potknę się o jedną z rzeczy. - Mogłem przyjść z kolegą. - W tej chwili oczy mi się zaświeciły. Miał tak cholernie pieprzoną rację. Wbrew wszelkim pozorom mam dużo szczęścia.

- Mam pomysł, wyjdziesz, a ja się ubiorę i pogadamy jak ludzie.

- Wolę Cię naga i mam lepszy pomysł.

- Tak, a jaki? - popatrzyłam na niego spod ukosa.

- Zdejmiesz z siebie to. - wskazał palcem na mój ulubiony koc. - i skończymy tam. - tym razem spojrzał na łóżko.

- A wiesz co? Zgoda. - powiedziałam dumnie.

- Co?! Żartujesz chyba...

- Gdzie pan zgubił pewność siebie? - zapytała i mało co nie wybuchłam śmiechem.

- Dobra no ubierz się.

- Nie podglądaj. - ubrałam moja ulubiona, białą, koronkową bieliznę. - Dobra już.

- Ej no wiesz co! Wredna jesteś, teraz jeszcze bardziej mnie pociągasz. - zrobił śmieszną minę.

- Dobra, dobra. Chciałabym z Tobą poważnie porozmawiać, ale już nie mam siły i bolą mnie plecy.

- Czy Księżniczka życzy sobie masaż?

- Oczywiście. Książę zawsze wiesz jak mnie uszczęśliwić! - teatralnie rzuciłam mu się na szyje.

Leżałam na brzuchu w samych majtkach, a on sprawiał, że czułam się zrelaksowana. Trwało to może pięć minut, potem zaczął się ze mną droczyć.

- A Co tu masz? - Mówił i szturchał mnie tuż obok piersi. Starał się też mnie połaskotać, bym się odwróciła.

- Won mi! Dosyć! - krzyknęłam znudzona jego zachowaniem.

- No dobrze. - dał mi całusa w czoło i opuścił pokój.

Pozostało mi tylko zastanawiać się jak mu powiem o Lily...

____________________

Rozdział dedykuję wiernej czytelniczce:  @Renatkaax3. Pozdrawiam i dziękuję, że ze mną jest <3

Rozdział dodany. Zamieściłabym go szybciej, ale uczyłam się na geografię. Mam nadzieję, że się podoba.

Miłego tygodnia!.

Wasza N.




OdmienionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz